Artykuły

Fiedor wystawia Sieniewicza: koniec świata na Zatorzu

Najpierw była powieść Mariusza Sieniewicza "Czwarte niebo". Marek Fiedor zrobił z niej "Wszystkim Zygmuntom między oczy!!!", jedno z nielicznych przedstawień o współczesnej Polsce, wykraczających poza banał reportersko portretowanej codzienności. Na scenie dwudziestokilkuletni nieudacznicy: Zygmunt Drzeźniak (Adam Szczyszczaj) nie ukończył polonistyki i wciąż pisze pierwszą powieść, jego przyjaciele Rubin (Mariusz Kiljan) i Bocian (Wojciech Mecwaldowski) mają artystyczne aspiracje, ale na razie włóczą się po dzielnicy. Trawka (Agata Skowrońska), po dyplomie na ASP, maluje kopie Malczewskiego albo portrety na zamówienie, Małgorzatka (Anna IIczuk) sprząta dorywczo u pani notariusz. Gardzą tymi, którzy układają sobie dostatnie życie w stolicy, ale nie wiedzą, co zrobić ze swoim. Fiedor kreśli obraz "pokolenia pomiędzy" na tle Polski, w której bieda miesza się z dewocją, a nienawiść do wszystkiego, co inne, jest równie silna, jak solidarność i współczucie. Podkreśla to zmienny rytm przedstawienia: obok scen nocnego pijaństwa, w których bohaterowie przywodzą na myśl postaci z Dostojewskiego, Fiedor buduje sekwencje groteskowe. Można odnaleźć w nich ślad szyderstwa Mrożka.

Reżyser sięga głębiej: Zygmunt popada w obłęd nie tylko dlatego, że świat wokół jest poplątany i nie sposób znaleźć w nim miejsca. Na Zatorzu, dzielnicy Olsztyna, której topografię wyznaczają drogi do trzech cmentarzy, pojawia się Szatan (Kinga Preis). Nie bulhakowowski błazeński mędrzec, ale smutny ćpun, który chce doprowadzić do klęski bohatera, a może tylko dopomóc jego powolnej degrengoladzie. Fiedor zła upatruje też w martwocie duchowej pokolenia, oszukanego i porzuconego. Przez nowy społeczny porządek, jak i pokolenie rodziców, niepotrafiące ocalić jakiegokolwiek systemu wartości. Zatorze jest końcem świata - na scenie widzimy tory kolejowe, ale nie wjedzie na nie już żaden pociąg. Scena pokrywa szarość i mrok. W tak "rozmytym" otoczeniu postaci wydają się na wpół realne, niczym widma z pośmiertnej wizji Drzeźniaka. Wrocławscy aktorzy są w świetnej formie. W rolach Kilijana i Mecwaldowskiego, każdej zabawnej w inny sposób, czai się zapowiedź obłędu, jaki dotknął już ich przyjaciela. Najtrudniejsze zadanie ma Adam Szczyszczaj - jego Zygmunt to postać najczulej reagująca na świat wokół - nasz świat, który musi dostać cios między oczy, by obudzić się na moment przed zagładą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji