Artykuły

Teatr czy teatrzyk? cz. 2

Oto co przyniósł w teatrach Dolnego Śląska czwarty kwartał 2017 roku. Kochanowski i Współczesny w natarciu - pisze Piotr Bogdański w Tygodniku Wałbrzyskim.

W przeciwieństwie do "Najdroższego", znacznie poważniejszy temat podjęła bośniacka reżyserka Tnja Miletic Orucevic w spektaklu "Szaberplac, moja miłość" autorstwa Szymona Bogacza. Ich realizaqę można obejrzeć w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Efekt pracy może nie jest szczególnie wyjątkowy, ale to całkiem przyzwoity kawał współczesnej sztuki. Artystka, z wojennymi doświadczeniami jej rodzinnego kraju, znalazła analogię do czasów II Wojny Światowej. Punktem wspólnym jest szaber. Zjawisko penetrowania opuszczonych domostw powszechnie funkcjonowało przed osiemdziesięciu laty, jak w latach dziewięćdziesiątych na terenie byłej Jugosławii. Twórcy spektaklu analizują postawy ludzi plądrujących mieszkania w poszukiwaniu wartościowych przedmiotów. Według nich każdy z nas chciałby oddać się takiemu szaleństwu. Bohaterami "Szaberplacu..." jest osiem postaci, które opowiadają swoje historie. Najbardziej poruszającą przedstawia Ukrainka. Sztuka znalazła swoje miejsce na strychu teatru. Orucevic zrealizowała ją za pomocą bardzo skromnych środków - ośmiu materaców, skrzyni i... maszynki do golenia. Mimo to aktorzy skutecznie skupiają uwagę na treści. Spektakl ogląda się z dużym zainteresowaniem. To także efekt komunikatywnej formy. Na pewno warto go zobaczyć.

Wałbrzyscy miłośnicy teatru w październiku doczekali się pierwszej rodzimej premiery. Szaniawski postawił na "Iwonę księżniczkę Burgunda" [na zdjęciu] Witolda Gombrowicza. Bohaterka dramatu umiera dławiąc się ością karasia. Taki dramatyczny los co prawda nie spotkał widzów, ale spektakl łatwy do strawienia nie jest. Reżyser Grzegorz Jaremko podszedł do dramatu bardzo ambitnie. Rozwinął w nim problematykę oczekiwań współczesnego świata od cielesności kobiet. Młody twórca (jeszcze student) mówi o normach, które nimi rządzą. O odrębności, wykluczeniu, samotności. Nie uciekł także od polityki. Jaremko jednocześnie zachował główny wątek fabularny. I byłoby całkiem spoko, gdyby spektakl był intrygujący, zaskakujący, wciągający, po prostu ciekawy. Niestety nie do końca jest taki. "Odjechane" postacie, jeszcze mniej zrozumiały ruch sceniczny. Siłowa scena miłosna między Iwoną a księciem może być tego przykładem. Jeszcze bardziej irytująco wypada np. ćwiczenie pompek księcia. Aktorzy robią wszystko, aby ratować "Iwonę...". Wrzeszczą, śpiewają, tańczą, wreszcie rozbierają się. Najlepiej wypada Rozalia Mierzicka z trochę przerażającym monologiem żony króla. Nie mogę nie wyróżnić jeszcze Sary Celler, która jako Iwona, tym razem właściwie nie mówi, ale imponująco posługuje się dałem, Spodziewałem się po drugiej wałbrzyskiej inscenizacji jednego z ważniejszych dramatów Gombrowiaa czegoś znacznie bardziej poruszającego.

Październik dla mnie zakończyły dwie opolskie premiery - "Ostatni gasi światło" i "Moralność pani Dulskiej". Takie zestawienie nowoczesności z klasyką okazało się bardzo interesujące. Pierwszy dramat jest współczesną sztuką napisaną przez czeskiego autora. Można go zresztą zobaczyć w spektaklu, w jednej z ról. Czeski dramat traktuje o konsekwencjach życiowych decyzji, jednak ciekawszym wątkiem jest ten o ewentualnym ingerowaniu w ludzkie życie osób trzecich. Do tego artyści wpletli tarcia między polskimi a czeskimi twórcami inscenizacji. Taki niezwykły konglomerat powinien przynieść znakomity efekt. Niestety międzynarodowa ekipa nie może uznać swojego projektu za do końca udany. Konflikty między - powiedzmy - trzema parami są zarysowane zbyt powierzchownie. Jeszcze bardziej szkoda mi było, że potencjał różnic między nami a prażanami nie został wykorzystany. Różni nas więcej niż miłość Czechów do piwa, czy powszechna wiara w Boga Polaków. Tak więc, po "Ostatnim gaszącym światło" miałem poczucie, że obejrzałem dopiero zarys spektaklu. Zabrakło pogłębienia poruszanych zagadnień i wykończenia spektaklu.

Jeszcze bardziej, obawiałem się inscenizacji zgranej do cna nie tyko w teatrze, ale także w kinie "Moralności pani Dulskiej". Nadzieja tkwiła jeszcze w reżyserze - Giovanny Castellanos - pochodzącym z Kolumbii. Myślałem, że tylko twórca z tak egzotycznym doświadczeniem (w Kolumbii spędził dzieciństwo) może tchnąć życie w tą klasyczną ramotę. Byłem zatem przygotowany, że twórca z założenia musi przeorać dramat Zapolskiej wzdłuż i wszerz oraz zrealizuje go zupełnie po swojemu. Tymczasem absolwent Szkoły Teatralnej w Krakowie zaproponował opolskim widzom spektakl całkowicie w konwencji literackiego pierwowzoru. Jedynym odstępstwem było użycie atrapy telewizora. O dziwo, okazało się, że to zadziałało. Na gratulacje zasługuje nie tylko reżyser, ale także aktorzy. Cała ósemka znakomicie odnalazła się w swoich rolach. Szczególnie wyróżniłbym Judytę Paradzińską jako Dulska oraz Magdalenę Maścianicę w roli Meli. Kto lubi tradycyjną formę teatru ze stylowym humorem i dobrym aktorstwem, powinien dotrzeć do Opolskiego Teatru. Warto.

Dużo skromniej niż opolską "Moralność pani Dulskiej" w Teatrze Współczesnym zrealizował spektakl Marek Fiedor "Zakup z dostawą na miejsce".

To zapomniany tekst Tymoteusza Karpowicza z końca lat siedemdziesiątych. Ascetyczna forma - kobieta i mężczyzna czytają swoje kwestie, a za ich plecami pojawia się kilkakrotnie ujęcie widowni i w zasadzie to wszystko. Nie przeszkadza to jednak znakomicie bawić się i przeżyć historię małżeńskiej zdrady pani domu .z dostarczycielem mebli. Do samego końca nie wiemy, czy to zdarzyło się naprawdę, czy było tylko wyobrażeniem wynikającym z pragnień kobiety Przyjemny odbiór nie zwalnia nas od głębszych refleksji. Jednym słowem, to bardzo dobry spektakl i świetna robota Ziny Kerste (pani domu) i Tadeusza Ratuszniaka (dostawca). To nie koniec teatralnych przygód. Część trzecia za tydzień.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji