Artykuły

Krwawa rzeź na Sycylii

"Nieszpory Sycylijskie" w reż. Karola Kříža z Państwowej Opery w Pradze na 13. Bydgoskim Festiwalu Operowym. Pisze Magda Piórek w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.

Mocna inauguracja 13. Bydgoskiego Festiwalu Operowego. Artyści z Pragi pokazali swój najnowszy spektakl - "Nieszpory sycylijskie" Verdiego.

To jedna z rzadziej wystawianych oper Verdiego. Obecnie nie ma jej w swoim repertuarze żaden z teatrów muzycznych w kraju. Spektakl Państwowej Opery z Pragi ściągnął do gmachu przy ul. Focha tłumy. Na widowni zasiedli nie tylko bydgoszczanie, ale wielu melomanów i krytyków z całej Polski. Przyjechali do Bydgoszczy tylko po to, żeby obejrzeć operę, której w kraju nigdzie nie da się zobaczyć, jednocześnie najnowszą premierę praskiego teatru muzycznego, pierwszy raz oklaskiwaną przez Czechów pod koniec marca (w naszym mieście spektakl był pokazany dopiero piąty raz).

Spektakl wyreżysowany przez Karola Kříža to klasyczna realizacja jedna z tych, które stawiają głównie na muzykę Verdiego. Bo to właśnie muzyka jest jego najmocniejszą stroną.

"Nieszpory" nie są dziełem łatwym do wykonania. Dużo tu scen zespołowych, w szybkich tempach, opartych na krótkich dźwiękach wykonywanych równocześnie przez orkiestrę, chór, solistów. Dużo fragmentów a cappella. w których o wpadki intonacyjne solistów nietrudno. Spektakl jest ciężki zwłaszcza dla pierwszoplanowych solistów, bo jest długi, opera Verdiego ma pięć aktów, z przerwą trwała w sobotę prawic cztery godziny.

Praska realizacja od strony muzycznej uderza dbałością o szczegół, o techniczne dopracowanie na każdym poziomie dzieła. I choć, niestety, nie udało się uciec od małych wpadek - choćby pod koniec II obrazu w akcie III, gdy orkiestra mocno rozjechała się z chórem i solistami, to o takich chwilach po wyjściu z opery zupełnie się zapomina.

Praskie "Nieszpory" to bardzo dobra orkiestra prowadzona od pulpitu przez Richarda Heina, chóry mieniące się niezliczoną ilością barw (w dziele Verdiego mamy chóry mieszane, żeńskie, męskie, połączenie chóru żeńskiego na scenie i męskiego zza sceny, i szereg innych kombinacji), ale przede wszystkim bardzo dobrzy soliści - cztery potężne głosy. Każdy z czwórki śpiewaków, kreujących głównych bohaterów dzieła, to osobowość, którą się zapamiętuje.

Anna Todorowa jako Elena elektryzuje zwłaszcza w ostatnim, V akcie, w którym najbardziej pokazuje, na co ją wokalnie stać. Już wcześniej potrafi wzruszać - w duetach z Arrigo, czy fragmentach solowych. W pierwszych aktach opery jednak nie do końca prezentuje wszystkie swoje możliwości (początkowo nawet trochę razi, gdy duże odległość między dźwiękami pokonuje, ślizgając się), zwłaszcza w scenach zespołowych zdarza jej się wycofywać (oszczędza siły?). Jednak w IV, a najbardziej w V akcie urzeka swoim śpiewem, jednocześnie jest dużo bardziej wyrazista aktorsko niż wcześniej.

Kim jest grana przez Todorową Elena? Na początku opery poznajemy ją jako księżniczkę rozpaczającą po śmierci brata, straconego na rozkaz Guyade Monforta - gubernatora Sycylii (akcja opery dzieje się w Palermo i okolicach w roku 1282, gdy Sycylia znajduje się

pod okupacją francuską; tuż przed powstaniem wznieconym przez Sycylijczyków przeciw Francuzom). Na przestrzeni opery, pod wpływem miłości do Sycylijczyka Arrigo (który okazuje się być nieślubnym synem Monforta), serce Eleny zostaje uleczone z chęci zemsty na mordercy brata.

Łatwo uwierzyć, że Elena Todorowej potrafi się zakochać. Trudniej, że jest zdolna do zemsty i morderstwa nawet wtedy, gdy usiłuje rzucić się ze sztyletem na Monforta. W jej duchowe rozterki wierzymy dopiero w V akcie, gdy zmuszona jest wybierać: ślub, który oznacza zdradę ukochanego i jego śmierć, albo zdradę ojczyzny.

W wybranka jej serca - Sycylijczyka Arrigo wciela się Nikołaj Wiszniakow. Solista wpada na scenę w I akcie hałaśliwie i z tupetem. Jego rozkrzyczany wokal początkowo trochę denerwuje, ale pasuje do charakteru postaci - butnego, pewnego siebie Sycylijczyka, który za wolność jest gotów oddać życie. Jego hałaśliwość zresztą za chwilę znika, bo pojawia się miłość do Eleny i urokliwe duety miłosne tych dwojga: w II akcie, gdy kobieta obiecuje, że odwzajemni jego miłość w zamian za zemstę, czy w akcie IV, gdy oboje godzą się na dziedzińcu więziennym. Ten ostatni duet przechodzi we wspaniały kwartet - do Eleny i Arrigo dołącza dwóch pozostałych pierwszoplanowych bohaterów: gubernator Guy de Monfort (Miguelangelo Cavalcanti) oraz Procida - sycylijski lekarz, rewolucjonista (Jurij Kruglow).

Tego ostatniego śpiewaka w IV akcie spotkało niemiłe, pozamuzyczne zdarzenie. Zbiegając na scenę, potłukł się, spadając ze schodów, z wysokości około 2 metrów. Z pewnością był to bolesny upadek, o czym świadczył grymas na jego twarzy, czego jednak zupełnie nie dal odczuć słuchaczom. W swoją partię wszedł płynnie i z taką samą mocą jak na przestrzeni całego dzieła. Od strony aktorskiej (obok Monforta) był najbardziej sugestywną postacią i po upadku to się nie zmieniło. Scenografia "Nieszporów sycylijskich" (Jarosław Malina) ogranicza się do kilku olbrzymich konstrukcji udających spalone słońcem budowle sycylijskie. Są jeszcze akcenty budowane za pośrednictwem światła i cienia - w ten sposób pokazana jest np. gilotyna, czy odpływający statek. Kostiumy (Kristina Matre Kriżova) nawiązują do historycznych strojów ówczesnych czasów. Szczególnie przykuwają uwagę nasycone kolorami, kwieciste suknie kobiet.

Trochę razi w praskim spektaklu zabawna czasem, naiwna symbolika - choćby w IV akcie, kiedy dla wyrażenia radości zgromadzeni ludzie po prostu zrzucają z siebie czarne płaszcze, odkrywając kolorowe kostiumy, albo w V akcie, kiedy dla zobrazowania "krwawej rzezi" Sycylijczycy wpadają na scenę z. białą płachtą materiału obszytą czerwonymi skrawkami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji