Artykuły

Klasyka - lustro współczesności

Opolskie Konfrontacje Teatralne "Klasyka Polska" podsumowuje Iwona Kłopocka w Nowej Trybunie Opolskiej.

Po Konfrontacjach. Młody polski teatr w klasyce szuka odpowiedzi na nabardziej dotkliwe dziś pytania.

Niby dobrze znamy tę naszą narodową klasykę, a jednak daliśmy się zaskoczyć. Na zakończonych w piątek XXXI Opolskich Konfrontacjach Teatralnych nie było jednego przedstawienia, o którym można by powiedzieć - tego się spodziewaliśmy. Młodzi twórcy, którzy zdominowali festiwal, czytają stare dzieła jak utwory współczesne. Traktują je jak fundament dla zrozumienia człowieka i świata, sprawdzają, ile jest w nich spraw aktualnych, szukają sensów żywych i dotkliwych dla dzisiejszego odbiorcy, przekładając je na teatralny język zrozumiały dla współczesnych odbiorców.

Największym olśnieniem festiwalu był pod tym względem "Ksiądz Marek" Słowackiego w reżyserii Michała Zadary. Mistyczny dramat, przez który w lekturze trudno przebrnąć nawet filologom, w skromnej, ale wyrazistej inscenizacji odkrywa, że Słowacki pisał o tym, co i dziś boli nas najbardziej - o uprzedzeniach, nienawiści, niebezpiecznym fanatyzmie, skrywanym pod patriotycznymi i religijnymi hasłami. Szkoda, że jury nie dostrzegło tego przedstawienia, bo Zadara wyznacza jeden z najciekawszych kierunków poszukiwań polskiego teatru.

W tym samym kierunku, choć inną drogą, zmierza Jan Klata. Jego "Fanta$y", choć bez nagród, był ważnym przedstawieniem tego festiwalu. Klata z dezynwolturą łamie pokutujące jeszcze przekonanie, że jak klasyka, to powinno być grzecznie i koturnowo. Największy buntownik teatru w obrazach przekłada Słowackiego na znaki czytelne dla współczesnych, ale w słowach pozostaje wierny myśli autora. Gdyby tylko nie był tak jednoznaczny...

Nie sprawdziły się przewidywania, że może dojść do skandalu. Jasne, że był to bardziej chwyt marketingowy, podgrzewający atmosferę, niż prawdziwe obawy. Odbiór był świetny. Sam Klata cieszył się, że opolska publiczność "smarowała spektakl". Bo publiczność potrzebuje takiego teatru - odważnego, prowokującego i atrakcyjnego.

Słusznie obsypana nagrodami wyjechała z Opola wałbrzyska "Iwona, księżniczka Burgunda". Sukces tym większy, że w zachwytach zgodni byli też widzowie, którzy spektaklowi Artura Tyszkiewicza, jako jedynemu, zgotowali owację na stojąco. Dziwi jedynie, że przyznanie "Iwonie" największej liczby nagród we wszystkich kategoriach zajęło jurorom aż pięć godzin. Moim zdaniem przyznanie jej jeszcze Grand Prix nie byłoby ani przesadą, ani ujmą dla poprzednich laureatów tego cennego trofeum. Tyszkiewicz stworzył dzieło kompletne i bliskie ideału. Oby ten młody reżyser, który już raz rzucił teatr, nie miał ku temu więcej powodów.

Żal lubelskich "Sędziów", którzy w werdykcie jury przeszli niemal bez echa. Ascetyczna uroda i mądrość dzieła Anny Augustynowicz na długo pozostanie w pamięci.

Odkryciem aktorskim tegorocznych Konfrontacji jest młodziutka Barbara Wysocka [na zdjęciu]. Warto zapamiętać to nazwisko. O tej drobnej dziewczynie, obdarzonej niesamowitą siłą przekonywania, będzie jeszcze głośno.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji