Teatr w poszukiwaniu właściwości (fragm.)
>>> Świetnym przykładem nowej strategii i estetyki teatralnej jest najnowszy spektakl Grzegorza Jarzyny "Niezidentyfikowane szczątki ludzkie". To dopiero trzecie przedstawienie tego reżysera, ale widać już jego pewną rękę i panowanie nad przestrzenią sceny i zdarzeń. Widać też umiejętność wydobywania z aktora najbardziej intymnych reakcji. Bohaterami Szczątków... są przeciętni młodzi ludzie (w przedstawieniu młodsi nawet niż w sztuce Frasera), żyjący na krawędzi. W doświadczeniach granicznych próbują odnaleźć sposób na uporanie się z koszmarem codzienności. Spektakl ostentacyjnie zwraca się w stronę rzeczywistości, posługując się często poetyką realizmu, a nawet hiperrealizmu. Jarzyna nie boi się sięgać po środki wyklęte w teatrze, uznane za banalne i zastępowane przez wyszukane symbole. Czasami oglądany świat jest przeniesieniem rzeczywistości w skali jeden do jednego, rzeczy dzieją się naprawdę, tu i teraz. Jarzyna nie boi się śmieszności, zapełnia scenę urządzeniami przynależącymi do gospodarstwa domowego, bałwanami nowoczesności: jest tu automatyczna sekretarka, nieomal bohaterka spektaklu, jest maszyna do ćwiczeń siłowych, jest kolorowa lodówka ozdobiona podobiznami wielkich cytryn, odkurzacz, miniwieża. Oto nowa rzeczowość. Dopiero gdy realizm sytuacji osiąga kulminację, Jarzyna decyduje się gwałtownie go przełamać, wprowadzając sceny transowe, odrealniając przestrzeń przy pomocy muzyki i projekcji wideo, przerysowując i osiągając rodzaj powiększenia, który nadaje zdarzeniom ogólność. O realizmie spektaklu mogą świadczyć opinie widzów, którzy czasami deklarują, że świat sceniczny jest identyczny z tym, w którym żyją i którego się boją. Ale dopiero od przekroczenia realizmu, więc od opisu codzienności, może zacząć się wędrówka w poszukiwaniu nowych znaczeń. Od realizmu w teatrze odwykliśmy całkowicie. Dlatego użycie środków realistycznych jest całkowitym zaskoczeniem. Odwykliśmy w teatrze od oglądania rzeczy takimi, jakie są, zgodę na taki świat wyraziliśmy jedynie w odniesieniu do kina. Jarzyna wykorzystuje nasze zaskoczenie, atakując widza brutalnością przedmiotów, kostiumów i sytuacji. Pokazuje najpierw świat nieprzetworzony, by na naszych oczach doprowadzić do jego swoistej transsubstancjacji. Strategia reżysera polega na przejściu od prezentacji do analizy,od oczywistości do tajemnicy.
Wnioski Jarzyny są ponure. Zycie w pokawałkowanym świecie, w destrukcyjnej banalności i łatwości przekraczania tabu jest niemożliwe, musi kończyć się śmiercią duchową. Jedyną radą jest ucieczka w prywatność i głęboką intymność. Tu można zacząć odbudowę zgruchotanego świata. Wbrew powszechnym opiniom to przedstawienie głęboko polemizuje z porządkiem postmodernistycznym. Postmodernistyczna wolność robienia wszystkiego, na co przyjdzie ochota, jest jak kara. Okazuje się, że prowokacyjne przedstawienie, epatujące wulgarnością kultury masowej i masowych namiętności, formułuje konserwatywne przesłanie etyczne. Nie jesteście bezkarni, za wszystko trzeba będzie zapłacić - zdaje się mówić Jarzyna. Choć w tym świecie nie ma Boga, a jedyne głosy z zewnątrz docierają za pośrednictwem automatycznej sekretarki, choć nie istnieje żadna zewnętrzna sankcja dla poczynań bohaterów-nie mogą oni żyć wedle zasady "wszystko dozwolone". Piekło jest w nich i niebo jest w nich. Człowiek jest polem manichejskiej walki, ale Jarzyna, podobnie jak inni młodsi zdolniejsi, zdaje się wierzyć, że człowiek z natury jest dobry. Może dlatego robi teatr, by móc ludziom o tym przypominać. Kiedy bowiem o tym zapominają, zaczynają czynić zło.
Grzegorz Jarzyna i jego teatr to bardzo wyrazisty przykład strategii młodszych zdolniejszych. Pokazuje, co ich interesuje najbardziej: budowanie etyki nowej rzeczywistości, tworzenie nowych wzorców moralnych, uświadamianie znaczenia norm etycznych. Tu młodsi zdolniejsi znów zbliżają się do starych mistrzów, dla których etyka i normy etyczne, prawo do ich przekraczania i bezprawność czynów nieetycznych są sprawami najważniejszymi. W wypadku młodszych zdolniejszych zmienił się nie tylko język teatru. Nowa racja artystyczna nie jest jednak nową formą stworzoną na użytek nowych treści. Ten podział dziś wyjątkowo mocno ujawnia swą anachroniczność. Problemy etyczne nowej polskiej rzeczywistości są zarazem formą nowych czasów. Nie da się oddzielić wyglądu rzeczy od tego, czym są, jaka jest ich funkcja
Założenie, że teatr młodszych zdolniejszych powinien jeszcze poczekać na oceny i opisy, a przede wszystkim na docenienie, jest bezpodstawne. Rozważania, czy dokonania teatralne młodszych zdolniejszych wejdą do historii teatru, czy przepadną w mroku dziejów, są po prostu nieciekawe. W końcu żyjemy w określonym czasie i miejscu. Opis tego, jak ten czas przeżywamy, jest powinnością artystów. Doczekaliśmy się nowych pisarzy i poetów, powoli zaczyna się klarować sytuacja sztuk plastycznych. Po długim oczekiwaniu mamy też wreszcie nowy teatr. I to wcale nie najgorszy. Jeżeli tworzący go dziś artyści będą odpowiadać za przyszły kształt teatru w Polsce (a będą!), to przyszłość dla teatru w Polsce nie okaże się czasem straconym. Należy też spodziewać się, i to niedługo, wkroczenia do teatru tych naprawdę młodych, wychowanych już po części na teatrze młodszych zdolniejszych. Ludzi urodzonych w latach siedemdziesiątych, którzy dorastali już w nowej Polsce. Dla nich cały poprzedni układ już jest tylko kawałkiem historii. Kto wie, czy wtedy nie będziemy świadkami dramatycznego zerwania, rewolucji teatralnej?
Na razie dialog różnych pokoleń w teatrze toczy się harmonijnie. Tym bardziej drażnią mnie i złoszczą próby deprecjonowania pracy młodszych zdolniejszych. Zwłaszcza gdy owo deprecjonowanie odbywa się w imię nieodgadnionych systemów wartości, będących w rzekomym niebezpieczeństwie. Lepiej uważnie przyglądać się temu, co robią młodsi zdolniejsi, zobaczyć, do czego zmierzają, jakich właściwości nabiera ich teatr. Najpierw jednak trzeba przeprosić się z rzeczywistością, przynajmniej na tyle, by zauważyć jej istnienie.
Może wtedy odnajdzie się poezja, której na razie na pewno w nas nie ma.