Artykuły

Prezenty, Mikołaje i tajemnica Bożego Narodzenia

"Gwiazdka" wg scen. i w reż. Roberta Jarosza w Teatrze Lalek Guliwer w Warszawa. Pisze Anna Czajkowska w Teatrze dla Was.

Na deskach dziecięcego Teatru Guliwer w Warszawie rozgościł się wyjątkowy, rodzinny, świąteczny spektakl, którego premiera - pierwsza w tym sezonie - przypadła na niezwykły czas, okres radosnego oczekiwania na pierwszą gwiazdkę, choinkę i magię Bożego Narodzenia. Ale grudzień to również czas przygotowań, zakupów, wybierania i pakowania prezentów. Zdarza się, że dorośli, zbyt zajęci swoimi sprawami, nie dostrzegają wówczas innych ludzi, tych małych i tych sporo starszych. Fabuła spektaklu opiera się na trzech przeplatających się ze sobą wątkach, które reżyser i autor przedstawienia, Robert Jarosz, zgrabnie łączy ze sobą. Nie zabraknie humoru, muzyki, śpiewu i tańca, a także poważnej, refleksyjnej myśli, która wiedzie widzów do stajenki i tajemnicy narodzenia.

Przedstawienie, grane tylko przez miesiąc, adresowane jest do dzieci w starszym wieku przedszkolnym, jednak z przyjemnością obejrzą go rodzice i maluchy, na które zawsze działa swoista magia teatru. Treść "Gwiazdki" bywa momentami zawiła, słowo skomplikowane, co nie przeszkadza temu, by dziecko czuło, że wokół niego dzieje się coś wyjątkowego, niepowtarzalnego. Sam teatr jest, był i będzie dla dzieci rzeczywistością wyjątkową, w której wszystko może się zdarzyć i nic nie dziwi.

Mikołaj i jego pomocnicy, również Mikołaje - skora do psot, wesoła i przesympatyczna drużyna - roznoszą prezenty. Nie mają ochoty czekać na tytułową Gwiazdkę, tę jedną jedyną, bożonarodzeniową i pierwszą. Czyżby za nic mieli tradycję? A może czynią to bez zastanowienia? Przecież starają się jak najlepiej wypełniać swoje obowiązki. Gdzieś tam, w wielkim mieście, samotna kobieta szykuje wieczerzę w smutnym, pustym mieszkaniu, wspominając biblijne pochodzenie Jezusa. Jeszcze w innym domu, błyszczącym od skrzących się choinkowych ozdób, rozświetlonym blaskiem dekoracji (jak przystało na świąteczny przepych - trochę kiczowatych), kilkoro przyjaciół czeka na Mikołaja i prezenty. Czy w tym roku znów będą nietrafione? Wszystkich łączy tytułowa postać Gwiazdki (Izabella Kurażyńska). Ta "prawdziwa", betlejemska, zapuka do drzwi bohaterów, by przypomnieć o tradycji i - jeśli trzeba - upomni. W spektaklu teatru Guliwer, Gwiazdka to młoda dziewczyna, ubrana w modne, kolorowe futerko i brokatową sukienkę. Urocza, rozgadana celebrytka, potrafi pięknie zaśpiewać i zatańczyć. Za nią ciągnie się ogon (pamiętajmy, że to betlejemska gwiazda) - jej osobisty ochroniarz, w czarnym garniturze i ciemnych okularach, czujny i milczący.

Elżbieta Pejko, która wciela się w rolę Cecylii, już na początku podkreśla umowność scenicznej rzeczywistości oraz przypomina o tym, iż znajdujemy się w teatrze, przed nami występują aktorzy w przebraniach, a prawdziwe Święta dzieją się poza nim, przy wigilijnym stole w naszych domach. Nie znaczy to, że przedstawienie będzie ponure czy moralizujące. Gagi rodem z farsy i komediowych filmów kina niemego bawią widownię głównie w pierwszej części, choć humorystyczne dialogi i sytuacje pojawią się też po przerwie. Czasem bohaterowie zwracają się bezpośrednio do publiczności, bez trudu wchodząc w interakcje z dziećmi, albo przemieszczają się tuż przy nich, wywołując salwy śmiechu. Ale bywają też momenty wyciszenia, wzruszenia. Reżyser gładko przechodzi od jednej tonacji do drugiej, mieszając formę i styl. Przygody czwórki przyjaciół, rozgrywające się w kabaretowej, kolorowej scenerii, kontrastują ze wzruszającym, wyciszonym, osadzonym w szarościach pantomimicznym teatrzykiem Zyty (w wykonaniu Katarzyny Brzozowskiej). Zupełnie inne są komediowe szaleństwa rozbrykanych Mikołajów, zapominalskich i nieznośnych (kojarzą mi się trochę z krasnoludkami, bohaterami filmu "Kingsajz"). Każdą z konwencji podkreśla zmieniająca się, przemyślana i dopracowana, miła dla oka scenografia oraz kostiumy. Całość dopełnia jeszcze odpowiednia gra świateł.

Druga część spektaklu jest inna. Zmienia się nastrój, styl i muzyka. Zabawa ustępuje miejsca refleksji i powadze. Reżyser wykorzystuje tu utwór Juliusza Słowackiego "Góry się ozłociły - szafiry mórz ciemnieją...", to rodzaj misterium, staropolskiej pastorałki, bardzo wymowny i piękny, ale trudny w odbiorze. Nie oznacza to, że nudny dla młodych teatromanów. Widz, nawet ten najmłodszy, występuje zawsze jako uczestnik spektaklu i warto o tym pamiętać. Odbiera przedstawienie w towarzystwie innych, jest członkiem pewnej wspólnoty, identyfikuje się z nią, a przeżycia w grupie są szczególnie mocne. Tradycyjne formy teatralne obok niecodziennych konwencji wpływają na wyobraźnię, kształtują gust i smak. Reżyser pamięta o tym, zwracając uwagę na różne aspekty Świąt Bożego Narodzenia, których istotnym łącznikiem, według jego słów, pozostaje zawsze "Człowiek, a w szczególności chwila jego narodzin. Być może dlatego, że - używając świątecznego żargonu - nie jestem w stanie wyobrazić sobie cenniejszego prezentu ponad Życie."

W pastorałce biorą udział wszyscy bohaterowie, choć w odmiennych rolach. Wysmakowana plastycznie, surowa, nieco naturalistyczna, pozbawiona ostrych kolorów sceneria dopełnia całości obrazu. Oto rodzi się Bóg - Człowiek. Pastuszkowie i aniołowie podążają do szopki, by powitać Nowonarodzonego, przy którym czuwa Matka - Pani słowa. Spokojna kolęda płynie i otula scenę oraz widownię.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji