Artykuły

Śpiewogra po "Klątwie"

- "Kram..." w jakimś sensie tematyzuje teatr w ogóle i podsuwa pytania o zjawiska społeczne. Czym jest gościnność, która niby jest polską domeną? - mówi Cezary Tomaszewski o spektaklu "Kram z piosenkami" w Teatrze Powszechnym w Warszawie.

Cezary Tomaszewski, nominowany do Paszportów "Polityki" choreograf i reżyser, w Powszechnym zajął się śpiewogrą Leona Schillera, pokazując ją w kontekście współczesnego, modnego teatru. Premiera "Kramu z piosenkami" w sobotę 30 stycznia. Spektakl będzie też grany w sylwestrowy wieczór.

Na warszawskich scenach możemy oglądać dwa spektakle Cezarego Tomaszewskiego. W Och-Teatrze wystawił "Kto nas odwiedzi", aktorski popis Jadwigi Jankowskiej-Cieślak i Jana Peszka. A w niezależnej Komunie Warszawa ruchowo - muzyczny "Cezary idzie na wojnę", w którym czwórka aktorów i pianistka grają Cezarego na różnych etapach życia, by udowodnić komisji wojskowej, że przyznanie mu w latach 90. kategorii "E" było niesprawiedliwe.

Paweł Sanakiewicz i Janusz Marchwiński nie chcą już grać razem w "Lubiewie". "Jesteśmy lustrzanym odbiciem tej Polski, która przestaje ze sobą rozmawiać"

Ostatnie prace Tomaszewskiego, w tym "Gdyby Pina nie paliła, toby żyła" z Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu, są bardzo dobrze oceniane, artysta jest nominowany do Paszportów "Polityki" w kategorii "Teatr". W uzasadnieniu krytyk Jacek Sieradzki napisał: "Ma wspaniałą wyobraźnię muzyczną, rytmiczną, umie spajać najodleglejsze od siebie materie, z wysokich i z niskich kręgów kultury. I ma coś nie do przecenienia w naszym teatrze sensatów i smutasów: gargantuiczne poczucie humoru".

IZABELA SZYMAŃSKA: Od premiery "Kramu z piosenkami" w 1945 r. nie ma dekady bez tego tytułu. Co w pieśniach szlacheckich, mieszczańskich zainteresowało Leona Schillera?

CEZARY TOMASZEWSKI: Schillera pamiętamy dziś głównie jako twórcę teatru monumentalnego, ale warto wiedzieć, że debiutował w Zielonym Baloniku, pierwszym z prawdziwego zdarzenia intelektualnym kabarecie w Krakowie. Był muzykiem i wykonawcą, miał wielki głos, totalną wrażliwość na materię piosenki, która jest prosto-trudną formą teatralną, bo trzeba stworzyć atmosferę, wydobyć sensy w trzy minuty. I Schiller był tego mistrzem. Zbierał też pieśni, był ich pasjonatem; większość utworów w jego opracowaniu zginęła w powstaniu warszawskim, ostały się cykle żołnierskie i "Kram z piosenkami". Schiller stworzył dosyć nowoczesną na te czasy formę, czyli "obrazy śpiewane" - pogrupował piosenki według klas społecznych, z których się wywodziły. Oczywiście nie była to taka ludowizna jak z Kolberga, tylko muzyka mieszczańska, drobnomieszczańska, muzyka cyganerii. I ze swoim statusem twórcy teatru monumentalnego Leon Schiller wpuścił ten materiał na scenę. Ta formuła powstała przeciwko naturalizmowi w teatrze. Premiera była ku pokrzepieniu serc, dla żołnierzy, ale po latach "Kram..." grany był nawet na narodowej scenie.

Jak spektakl został przyjęty?

- To paradoks, pierwsze realizacje spotykały się z totalnym krytycyzmem. Od początku Boy-Żeleński pytał, po co robić teatr z piosenek, inscenizować je dosłownie: słyszymy utwór o tym, że żona znęca się nad mężem, karmiąc go ciągle kaszanką, i do tego widzimy, że żona karmi męża kaszanką.

Drugi problem, który podejmowano, to kwestia wykonania utworów. Skoro to powszechne śpiewanie, to zawodowi artyści są zbyt profesjonalni. I dalej szły wątpliwości co do przekazu - jakie treści niosą ze sobą te piosenki, przecież to utrwalanie stereotypów o Polsce, sarmatyzmie i pijaństwie. Kolejni mówili, że tylko Schiller, ze swoimi umiejętnościami wokalno-intelektualnymi, śpiewa je w taki sposób, że mają one wysoki poziom artystyczny, dobrze działają. Ale mimo tych zarzutów "Kram..." był jednak wystawiany.

Po co to taki spektakl "teatrowi, który się wtrąca"?

- Spotkałem się nawet z pytaniem "Po co jakiemukolwiek teatrowi?". To nie było moje marzenie, lecz pomysł Pawła Sztarbowskiego, zastępcy dyrektora Teatru Powszechnego. I jestem mu za to wdzięczny. "Kram..." jest wyzwaniem dużego kalibru, daje pole do mierzenia się z materiałem, rozkopywania go i ciągłego szukania paradoksów, zbitek znaczeń i sensów, co zawsze mnie kręciło. Takie proste pomysły, żeby "Kram..." obśmiać, bo w naszych czasach treść tych piosenek jest chwilami niedopuszczalna, albo zrobić nieatrakcyjne atrakcyjnym, to nie są rozwiązania warte uwagi.

"Kram..." w jakimś sensie tematyzuje teatr w ogóle i podsuwa pytania o zjawiska społeczne. Czym jest gościnność, która niby jest polską domeną? Co znaczy w kontekście historycznym, a co w kontekście istniejącego dziś teatru, w kontekście modnych tematów jak partycypacja, debata. Powszechny jest wdzięczny jako miejsce tych rozważań, bo on nazwał pewne formuły: "Miasto Szczęśliwe", "Kongres Przyszłości Kultury", "Teatr, który się wtrąca" i do nich się odnosimy.

Nie jest to kolejne przedstawienie, które zajmuje się prztykaniem twórców teatralnych po nosie, jednak nie można ignorować tego, że teatr, w którym się pracuje, zbudował silny kontekst. Wystawienie "Kramu z piosenkami" po "Klątwie" wydaje mi się genialnym, prowokacyjnym pomysłem.

To twoje trzecie przedstawienie w repertuarach teatrów Warszawy: "Kto nas odwiedzi" można oglądać w Och-Teatrze, "Cezary idzie na wojnę" w Komunie Warszawa. Co je łączy?

- Wszystkie trzy mierzą się z odrzuconymi materiałami. W Och-Teatrze to farsa, popis aktorski, którego scenariusz powstał na podstawie słynnego skeczu sylwestrowego, i nie ubliżając temu, to jest materiał często traktowany z pobłażaniem. "Cezary idzie na wojnę" to z kolei próba pochylenia się nad pieśniami Moniuszki, które są wspaniałe muzycznie.

Oba te spektakle i "Kram" w moim zamierzeniu też jest tym, co od pewnego czasu próbuję robić, czyli teatrem komponowanym. To taki rodzaj budowania spektakli, w którym biorę rozmaite inspiracje i układam je w bardzo muzyczną strukturę.

***

PREMIERA W TEATRZE POWSZECHNYM

"KRAM Z PIOSENKAMI" LEONA SCHILLERA

Reżyseria: Cezary Tomaszewski, aranżacja muzyczna, przygotowanie wokalne: Weronika Krówka, dramaturgia: Iga Gańczarczyk, scenariusz: Aldona Kopkiewicz, scenografia i kostiumy: Bracia (Agnieszka Klepacka, Maciej Chorąży), reżyseria światła: Antoni Grałek. Występują: Aleksandra Bożek, Anna Ilczuk, Weronika Krówka, Maria Robaszkiewicz, Arkadiusz Brykalski, Michał Jarmicki, Andrzej Kłak, Wiktor Loga-Skarczewski, Oskar Stoczyński.

Premiera: 30 stycznia godz. 19 w Teatrze Powszechnym (ul. Zamoyskiego 20). Kolejne spektakle 31 stycznia i 2 grudnia o godz. 19.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji