Artykuły

Wigilie Polskie

W tym roku uczestniczyłem aż w trzech spotkaniach wigilijnych - pisze Sławomir Pietras w Tygodniku Angora.

U Krystyny Łybackiej pokaźne grono postaci spośród środowisk naukowych i biznesowych Poznania i Wielkopolski, z niemałym udziałem ludzi kultury, mediów i polityki. Od czasu, gdy zabrakło wśród nas dr. Jana Kulczyka, jest to bodaj jedyne gremium nad Wartą tak zwarte, zacne i aktywne, choć pozbawione wigilijnego udziału duchownych, bo to przecież lewica.

Szanowana i doceniana w regionie Pani Minister - Europoseł nie żałuje corocznie trudów i kosztów, aby wigilijnie zintegrować budowniczych świetności naszej małej ojczyzny. Krystyna Łybacka zamiast jak inni dorabiać się na politycznej karierze, tonie w nawale pracy, wydatkach, ale również w prawdziwej, niekłamanej satysfakcji.

Rewelacją wigilii Skolimowskiej w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich okazała się Ewa Iżykowska, utytułowana naukowo profesor wokalistyki, do niedawna prorektor do spraw zagranicznych warszawskiego Uniwersytetu Muzycznego, prowadząca klasę śpiewu pełną urody i talentów, zwłaszcza dziewczęcych. Iżykowska przywiozła z sobą kilkunastoosobowe stado śpiewaczek i jednego tenora (Chińczyk). Wygłosiła płomienne przemówienie i na czele swej klasy zaśpiewała kolędy polskie. Następnie były popisy solowe, a nawet kolędy zagraniczne, bo pani profesor ma za sobą kilkuletni kontrakt w Seulu, kursy mistrzowskie w Stanach Zjednoczonych i we Włoszech (tak, teraz my ich uczymy śpiewać, a nie oni nas!) oraz znaczącą karierę zagraniczną jako gwiazda operowa.

Nie jestem znawcą zagadnienia, nie wiem nic o kolędach chińskich, ale gdy swoją kolędę śpiewał nasz egzotyczny student, usłyszałem siedzącą za mną sędziwą mieszkankę Domu Artystów Weteranów, pamiętającą rewolucję kulturalną, a nawet wojnę japońską, która z uporem twierdziła, że to pieśń na cześć Mao Tse-Tunga.

Nasi podopieczni hojnie obdarowani prezentami, otuleni najlepszymi życzeniami, przy suto zastawionym stole, ze wzruszeniem słuchali pięknych głosów w gronie wiernych i serdecznych przyjaciół. Obok Zofii Kucówny, Wandy Wiłkomirskiej i Tadeusza Plucińskiego siedzieli: Magdalena Zawadzka, Olgierd Łukaszewicz, Krystyna Janda, Krzysztof Pastor, Ewa Wiśniewska, Marcin Kwaśny, Emilia Krakowska, Stanisław Janicki, Rena Rolska oraz wielu naszych ambasadorów, patronów i sponsorów.

Prosto ze Skolimowa udałem się do Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu na widowisko Barbary Wachowicz "Wigilie Polskie". Po kilkunastu latach tych patriotycznych obrzędów, tłumnie nawiedzanych przez poznaniaków i Wielkopolan w Teatrze Wielkim, przyszedł czas na przymusową emigrację. W procederze szargania, dewastowania i niszczenia poznańskiej tradycji Gmachu pod Pegazem nie po drodze było tolerować na scenie bohaterów narodowych przy wigilijnym stole: Mickiewicza, Słowackiego, Chopina, Kościuszkę, powstańców warszawskich, a przede wszystkim uczestników Powstania Wielkopolskiego.

Barbara Wachowicz ze swą ekipą schroniła się więc wśród tłumu wzruszonych, skupionych i zachwyconych wrocławian. Wyczarowała widowisko równie monumentalne co przed laty w Łodzi, Gdańsku, Warszawie i Poznaniu, z interesującymi odnośnikami do polskiej przeszłości śląskiej stolicy z udziałem filomatów - uczniów klasy o profilu teatrologicznym Liceum im. Adama Mickiewicza we Wrocławiu. Spisali się tak wspaniale, że wymienię ich nazwiska w nadziei przyszłych teatralnych karier: Michał Beń, Andrzej Cioska, Szymon Dziewięcki, Marcin Matecki, Jacek Posielężny i Damian Walaszczyk.

Siedząc obok przybyłego specjalnie z Warszawy Andrzeja Golimonta, pomysłodawcy i promotora wielu niezwykłych przedsięwzięć w sztuce, podziwiałem wrocławskie chóry, harcerzy, kolędującą dzieciarnię, świetnego pianistę - akompaniatora Aleksandra Miśkiewicza, udanego Jakuba Domagałę jako Jana Kasprowicza oraz starych znajomych w roli braci Mickiewiczów: Adama Mariańskiego (Adam) i Aleksandra Machalicę (Franciszek).

Barbaro! Cieszę się z waszego wrocławskiego sukcesu, ale nie spocznę, póki nie sprowadzę was z powrotem do Poznania. Mam na to rok, aby upraszać prezesa Voelkela, budowniczego miasta Poznania, oraz jego piękną córkę Ewę zarządzającą Aulą Artis, iżby cały przyszły grudzień rozbrzmiewał patriotyzmem, tradycją i obrazami z narodowej historii w setną rocznicę odzyskania niepodległości i stulecie Powstania Wielkopolskiego.

A wywołać to wszystko przed zdumioną, zasłuchaną i wdzięczną publicznością Ty jedna tylko potrafisz!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji