Artykuły

Wąska ścieżka w... maliny!

Wczoraj chciało mi się malinek, a dziś czuję się wpuszczony w owe owoce, czyli maliny! Obejrzałem "Oborę" przygotowaną na małą Scenę Teatru Narodowego przez Helmuta Kajzara - autora i reżysera. Urodzony w sierpniu pod znakiem Lwa Kajzar ogłosił niedawno Manifest Teatru Meta-codziennego. Prymitywnie rzecz ujmując realizacja idei tegoż Manifestu polega na luźnym montowaniu różnych scenek w całość, którą spinać ma codzienność, zwykłość, szczerość, otwartość - szkoda, że nie zawartość i jakaś wspólna myśl.

Czym autor "Gwiazdy" uderza w wyższy diapazon, tym robi się nudniej i bardziej sennie na widowni. A tymczasem okazuje się, że potrafi pisać całkiem zręczne dialogi, dowcipne, choć posługujące się dość obiegowymi schematami w konstrukcji. Gdybym się zawziął i skrobał tę impresję palcami u nóg, myślał plecami, mógłbym dorobić do tego co ostatnio Kajzar serwuje w podwójnej roli autora i reżysera, całkiem wdzięczną i chwytliwą nadbudowę pomijając milczeniem brak bazy, ale niestety moje palce u nóg nie są tak sprawne, a plecy nigdy na nikim nie robiły wrażenia.

Krótko rzecz zapisując, to co oglądałem wydaje mi się awangardowo-bełkotliwe i pachnie jak teatralne fiki-miki.

Muszę jednak złożyć twórcy przedstawienia najwyższe słowa uznania, że w maliny udało mu się wpuścić wiele gwiazd narodowej sceny, nie wyłączając rektora Łapickiego. Gdyby nie rektor oraz Janczar, Siemion, Nowisz, Priwieziencew, Ciecierski itd.... zasnąłbym wbrew swojej woli. Na szczęście ci aktorzy potrafią interesująco zinterpretować nawet stare roczniki statystyczne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji