Artykuły

Jest całkiem udany wieczór

"Paw królowej" w reż. Jacka Papisa w Teatrze Wytwórnia w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku.

"Pawia królowej" Doroty Masłowskiej w warszawskim Teatrze Wytwórnia ogląda się z przyjemnością. Niestety, tylko przez pierwszą godzinę. Problem przedstawienia Jacka Papisa polega jednak na tym, że trwa ono dwie godziny. A mogłoby się skończyć np. po 40 min. W najczarniejszych snach wyobrażam sobie również, że ciągnie się dwa razy dłużej. To też byłoby całkiem możliwe. Bo swoją sceniczną adaptacją Papis dotyka sedna słabości powieści Masłowskiej. Jej otwarta struktura pozwala przeczytać cztery zdania lub 130 stron - otrzymuje się mniej więcej tyle samo. Trochę zabaw językiem, odrobinę obserwacji tzw. życia. Czytać można, oglądać spektakl w Wytwórni też, ale równie dobrze można inaczej spędzić czas. Nie znając "Pawia królowej", nie jest się ani trochę uboższym.

Jacek Papis zrobił wszystko, by uczynić przedstawienie jak najbardziej atrakcyjnym. Dobrym pomysłem było przemianowanie powieściowej narracji na songi bazujące w dużej mierze na starych polskich, mocno zużytych szlagierach. Aktorzy robią, co mogą, i bywają naprawdę zabawni - przede wszystkim Aleksandra Popławska, Mariusz Drężek i Jan Monczka. Na dokładkę otrzymujemy filmik z ulic warszawskiej Pragi - bo to opera praska - i samą Masłowską na ekranie obierającą ziemniaki. Jest bardzo milo, śmiesznie, czasem nawet zaskakująco. Jest całkiem udany wieczór. Jest, ale mogłoby go wcale nie być. I nic by się nie stało.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji