Artykuły

W Turcji, czyli w Polsce

"Czystka" Przemysława Wojcieszka w reż. Pawła Palcata w Teatrze Muzycznym Capitol we Wrocławiu. Pisze Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Kiedy Przemysław Wojcieszek, autor tekstu "Czystki" opowiadał o swoim pomyśle na spektakl, miałam wątpliwości. Czy historia ofiar ubiegłorocznego puczu w Turcji przeniesiona na polski grunt może zabrzmieć wiarygodnie? Czy to zestawienie nie będzie naciągane? Czy posłużenie się opowieścią, która toczy się trzy tysiące kilometrów stąd, żeby wskazać na to, co nas boli tu i teraz, i co nas dotknie za moment, nie jest nadużyciem?

Te wątpliwości tracą rację bytu w jednej z pierwszych scen "Czystki", kiedy bohaterka grana przez Adriannę Jendroszek, socjolożka wykładająca na stambulskim uniwersytecie, opowiada o nacjonalistycznym oszołomie biegającym w nocy pod jej domem, wymachującym flagą i krzyczącym: "Wielka Turcja muzułmańska". Wystarczy wymienić Turcję na Polskę, muzułmańską na katolicką i mamy hasło znane choćby z manifestacji 11 listopada. Dla konfliktu Erdogana i Gulena, który był przyczyną puczu, też łatwo znaleźć potencjalną analogię na polskiej scenie politycznej. Tak, Turcja jest o krok dalej w stronę państwa wyznaniowego i bezwzględnej dyktatury, ale czy ta odległość się nie skraca, kiedy polski premier opowiada o planach rechrystianizacji Europy?

Premiera "Czystki" na offowej scenie Restauracja wrocławskiego Teatru Muzycznego Capitol odbyła się dzień po tym, jak warszawska policja zatrzymała pod Pałacem Prezydenckim grupę osób z zarzutami "podejrzenia posiadania jaj", które miały być amunicją do ataku na rządowe limuzyny. Uczestnikom po tej akcji pozostały na pamiątkę siniaki po kajdankach na nadgarstkach. Nosi je też Ozgur (Michał Surówka), jeden z bohaterów "Czystki". Wbrew logice w momencie aresztowania zostaną zdjęte - ale przecież to tylko symbol. Z nimi czy bez nich czuje się jednakowo zniewolony.

Ani on, ani jego żona nie chcą się specjalnie angażować w politykę. Ona jest zresztą już spakowana i gotowa do wyjazdu do Berlina. On zamienił antykwariat i pracę nad książką na stoisko z bakłażanami na miejskim targowisku. Nie wychodzą na ulice. Ona podpisała list w obronie kolegów z uniwersytetu, on zgodził się udostępnić swój antykwariat na spotkania opozycji.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Kultura we Wrocławiu. Koncerty, wystawy, spektakle

Jednak jakkolwiek starają się trzymać od niej jak najdalej, polityka i tak wejdzie im do domów. Pod postacią policjanta (Sylwester Dąbrowski), który po obaleniu puczu dostał awans i wysoką pensję. Plus premię za każdego zatrzymanego. O dawnej parze, którą dziś łączą dzieci i wspomnienia, wie wszystko. Wie, bo prześwietlił ich facebookowe konta, czytał ich SMS-y, podsłuchiwał rozmowy, wyciągał intymne szczegóły od znajomych i przyjaciół.

"Czystka" to jednak nie tylko dramat, który toczy się między trójką bohaterów. Jest jeszcze Hande Kader, jedyna historyczna postać w tej opowieści, transseksualna działaczka LGBT, prostytutka, zamordowana w niewyjaśnionych okolicznościach w ubiegłym roku. Jej spalone ciało znaleziono w lesie na przedmieściach Stambułu. W totalnej kreacji Pawła Palcata, reżysera "Czystki", Kader podnosi się z popiołu, żeby opowiadać o prawicowych politykach, którzy chętnie się z nią spotykali i o puczu, który być może był tylko pretekstem do tego, żeby rozprawić się z intelektualną i artystyczną elitą kraju. Sięga po piosenki Zeki Murena, żeby śpiewać o dyktaturze i wolności. Wreszcie, w finale, ta oprószona popiołem Kasandra, wykrzyczy swoje proroctwo dla Polski.

Scenografia Agaty Andrusyszyn została zbudowana z książek. Ich stosy wznoszą się między publicznością. Po porwanych stronach trzeba przejść, żeby trafić na swoje miejsce. Książki są amunicją, są schronieniem, są niebezpieczeństwem, przynoszą rozpacz i ratunek. Jątrzą rany i dają ukojenie.

Spektakl duetu Wojcieszek - Palcat nie jest wolny od wad, które obciążały wcześniejszą produkcję tego zespołu, "Strefę". Jest publicystyczny, przegadany, momentami nieznośny w tyradach bohaterów, którym zdarza się tu prawić komunały. A jednak w ciągu godziny zdarza się tu przynajmniej kilka mocnych momentów, które chwytają widza za gardło. "Czystka" skutecznie wybija ze sfery pozornego komfortu. Pokazuje nam, widzom, zwierciadło, w którym odbija się strach o przyszłość i złudzenie, że trzymając się z daleka od demonstracji, protestów, sztandarów, zachowamy bezpieczne status quo. Im szybciej zdamy sobie sprawę, że to niemożliwe, tym lepiej dla nas. Tym większa szansa, że nie będziemy musieli - jak bohaterowie "Czystki" - wstydzić się za swój własny kraj.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji