Artykuły

Mewa polarna

"Mewa" Antoniego Czechowa w reż. Marii Spiss w Teatrze im. Fredry w Gnieźnie. Pisze Marcin Pieszczyk w tygodniku Wprost.

Jeszcze całkiem niedawno o gnieźnieńskim teatrze poza mieszkańcami tego historycznego miasta prawie nikt nie słyszał. Od kilku sezonów z niebytu scenę konsekwentnie wyciąga jej dyrektorka Joanna Nowak. "Mewa" w reżyserii Marii Spiss to utwór idealny zarówno dla zwolenników tradycyjnego, jak i nowocześniejszego teatru. Tematem przewodnim jest tu wszak wieczne pytanie o ambicje artystyczne i niespełnienie oraz rozdźwięk między pokoleniami. Młodzi od zawsze chcą wywracać świat do góry nogami, starsi już wiedzą, że to niemożliwe. Łączy ich poczucie beznadziei.

Gnieźnieńska "Mewa" rozgrywa się na tafli jeziora skutego lodem. Na naszych oczach pompowane są efektowne białe zwały śniegu, w najlepszej scenie przedstawienia Masza (Martyna Rozwadowska) i Trigorin (świetny Marcin Kalisz) kąpią się w przeręblu. Temperatura, nomen omen, tej sceny nie ma niestety konkurencji w innych częściach spektaklu. Poza wspomnianą dwójką bardziej doświadczeni aktorzy radzą sobie sami, bo największym zarzutem, jaki można postawić gnieźnieńskiej premierze, jest brak efektów pracy reżyserki z aktorami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji