Artykuły

"Król i aktor"

W rozmowie z Romanem Brandstaetterem, poprzedzającej wczorajszy spektakl, Ignacy Gogolewski, reżyser tego spektaklu i odtwórca głównej roli, powiedział, że Bogusławski jest dla niego postacią fascynującą i - jako człowiekowi teatru - szczególnie mu bliską. Z tego tez punktu wiszenia, to znaczy biorąc pod uwagę miejsce, jakie zajmuje Bogusławski w dziejach naszego teatru i naszej kultury, spojrzeć trzeba na sztukę Brandstaettera." Bo jest ta sztuka przede wszystkim hołdem złożonym dziełu Bogusławskiego - aktora i dyrektora pierwszego polskiego teatru publicznego, dla swych ogromnych zasług zwanego "ojcem sceny narodowej".

Bogusławski nie był, jak przywykliśmy sądzić, założycielem tego teatru, ale był tym, który uczynił ów teatr instytucją liczącą się w życiu społecznym i wywierającą wpływ na umysły współczesnych. Przez lata całe toczył walkę najpierw o utrzymanie, a później o rangę Teatru Narodowego i tę właśnie walkę pragnął ukazać w "Królu i aktorze" Brandstaetter. Dał on swemu utworowi podtytuł "sceny dramatyczne". Istotnie, "Król i aktor" to szereg dość luźno związanych ze sobą obrazów z życia Bogusławskiego, ilustrujących okoliczności, jego poczynań.

Z wyjątkiem Doroty Padlewskiej występują w tych obrazach wyłącznie postacie historyczne, ale autor maluje je niezmiernie ogólnikowo, nie przywiązując większej wagi do konkretów. Stanisław August, książę Józef, Staszic, nawet margrabina Vauban, zachowują się dokładnie tak, jak powinni się zachowywać zgodnie z naszą szkolną o nich wiedzą, demonstrują niejako ówczesny układ stosunków społeczno-politycznych. Podobnie potraktował Brandstaetter także głównego bohatera, Bogusławskiego, kształtując go wedle potocznych wyobrażeń i prawie zupełnie pomijając bardziej osobiste rysy charakteru "ojca sceny narodowej", który bynajmniej nie był cierpiętnikiem, ale człowiekiem rzutkim, energicznym, giętkim gdy było trzeba.

U Brandstaettera Bogusławski jawi nam się jako owładnięty jedną myślą, niezmiennie pewny swych racji szermierz sprawy teatru narodowego i postępowych idei Oświecenia. Nie waha się, nie ma wątpliwości, wypełnia swoje posłannictwo. Dlatego "Król i aktor" jest nie tyle dramatem, ile kroniką historyczną, pozbawioną elementu zaskoczenia, niespodzianki, a przez to także napięcia dramatycznego. Przypomina postać Bogusławskiego i jego wiekopomne zasługi, ale przesadą byłoby twierdzenie, że nam go zbliża. Te niedomogi sztuki zrekompensowali w pewnym stopniu wykonawcy przedstawienia - przede wszystkim zaś sam Gogolewski, który wyposażył Bogusławskiego w prawdziwie ludzką prostotę, sprowadził go z koturnów na ziemię, złagodził deklaratywność jego wypowiedzi.

Majstersztykiem roboty aktorskiej był Stanisław August w interpretacji Czesława Wołłejki, rola mieniąca się wieloma barwami, bogata psychologicznie, pełna niuansów, oscylująca pomiędzy smutkiem i melancholią a wytworną komediowością. Wyraziście i przekonywająco zagrał Ryxa Emil Buczacki, zupełnym nieporozumieniem byt natomiast fircykowaty, prawie operetkowy książę Pepi. Dodać warto, że w roli Marecello Bacciarellege, nadwornego portrecisty Stanisława Augusta, zobaczyliśmy Ryszarda Bacciarallego, w prostej linii potomka słynnego malarza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji