Artykuły

Dziennik TV, czyli o informacjach

Chciałbym na wstępie złożyć (nieco spóźnione, bo dzień za dniem biegnie) gratulacje z powodu nadania dwutysięcznej pozycji przez "Dziennik TV", jako że jest to punkt programu telewizyjnego bez wątpienia jeden z najbardziej oglądanych. W powszechnym festiwalu jubileuszów i rocznic, który ogarnął nasz kraj od kilku lat, można by się co prawda zapytać, czy fakt dwutysięcznego nadania Dziennika stanowi jakieś "obiektywne" wydarzenie, będące czymś innym niż liczbą statystyczną, bądź osiągnięciem produkcyjnym (milionowa tona, stutysięczny traktor - więc czemu nie dwutysięczny dziennik...). Ostatecznie, skoro kiedyś, w jakimś dniu Dziennik się zaczął, kiedyś też musiał osiągnąć "okrągłą" cyfrę. Jednakże stanowić to może pretekst do sumarycznej oceny dorobku i doświadczeń, a poza tym dla ludzi, którzy go redagują - moment bilansu. A ponieważ jest już po święcie, łatwiej zgłosić również kilka krytycznych uwag.

Osobiście uważam, że programy informacyjne w TV w ciągu ostatniego roku czy dwóch (raczej się pogorszyły. Dużo tu można by mówić o stylu "oficjalnym" i żargonie biurokratyczno-okólnikowym, o tym administracyjnym piętnie, jakie ciąży na sposobie informowania rodaków, o żywych przecież z natury i różnorodnych wydaniach dnia, a które to Dziennik TV dzieli wespół całą naszą prasą i radiem. Nie jestem miłośnikiem styl "rewolwerowo-sensacyjnego" w zakresie informacji, ale trudno nie tęsknić za jakąś lżejszą formą, naturalnieszym słownictwem, nutką pogody a nawet humoru, za formą konwersacyjną, tak jak ludzie ludziom mówią o różnorodnych przejawach życia. Masowe i najczęstsze "tuby informacyjne" powinny mieć pełną-świadomość, że one kształtują ten bezbarwny styl(wyjątkiem chlubnym jest tu Polska Kronika Filmowa). Wydaje mi się, że informatorzy, redaktorzy agencji i komentarzy, przejęci wagą treści, zupełnie nie martwią się o problem: czy i jak zaciękawić oraz przyciągnąć uwagę odbiorcy.

Inna sprawa - to selekcja, kolejność i gradacja wiadomości. Od czego się zaczyna i co jest "gwoździem" każdorazowego serwisu. Odnosi się nie, że Dzienniki stosują zasadę "sprzedaży wiązanej" - ażeby otrzymać wiadomość atrakcyjną, ważną czy ciekawą, trzeba z konieczności przełknąć długi rejestr faktów, które dziesięciu milionom ludzi mogłyby zostać darowane, aczkolwiek dwa tysiące słuchaczy pracujących w danej instytucji czy branży, może by i zainteresowały. Pamiętajmy, że z kolumny gazety czytelnik może wybrać sobie określone pozycje czy tytuły - w TV musi wysłuchać wszystkiego, po kolei. Ogromna liczba wiadomości, zwłaszcza z kraju, ma charakter przypadkowego wyciągu z cząstkowych sprawozdań statyczno-biurowych, nie dając wyobrażenia o wadze faktu, ani jego skali. Wiele z nich ma charakter czysto wewnętrznego kalendarzyka wizyt czy urzędowania. Nikt nie myśli o specyficznej dramaturgii i scenariuszu Dziennika. Czy nie przydałaby się tu funkcja jakiegoś reżysera, który by troszczył się o "zgranie", o konstrukcję tych; wszystkich elementów, gwoli "złapania słuchacza", żeby to nie był tylko przypadkowy worek dalekopisów i telegramów?

Dziennik TV ma jeden atut nad innymi serwisami - obraz, ważniejszy od słowa. Czy ten atut jest właściwie wykorzystany? Połowa ilustracji do doniesień administracyjno-sprawozdawczych, nie jest właściwie żadną ilustracją, niczego nie wzbogaca i nie ożywia, poza tekstem komunikatu - np. informacja o naradzie, czy posiedzeniu, ilustrowana zdjęciem prezydium tejże narady, czy uczestników, zgromadzonych na sali. A można przecież zobrazować przedmiot narady, jej temat bądź problem, nie zaś sam fakt jej odbycia. To samo dotyczy wielu przywitań czy pożegnań, otwarć czy zamknięć. I wreszcie miejsce Dziennika w całokształcie porządku dnia. Czy koniecznie główny Dziennik TV musi być o dwudziestej, w tym samym momencie, kiedy radio podaje, dużo obszerniejszy (w sensie ilości depesz) swój równoległy dziennik? Te terminy wykluczają się, a powinny się uzupełniać - radio ciekawszym tekstem, TV ciekawszym obrazem.

Poświęciwszy tyle miejsca sumarycznym rozważaniom o Dzienniku, muszę choćby pokrótce odnotować wybitniejsze osiągnięcia innych programów TV w ubiegłym tygodniu. A więc w rocznicę śmierci znanego poety warszawskiego, rewolucyjnego proletariatu, Edwarda Szymańskiego, TV w ramach Estrady Poetyckiej przedstawiła piękną postać tego pisarza-komunisty w programie zatytułowanym "Werbel prostym towarzyszom". Katowicki Teatr TV zaprezentował sztukę Kazimierza Korcellego "Odejście Korbuta" (opartej na jego dramacie "Dom na Twardej"), w adaptacji i reżyserii Andrzeja Szafrańskiego i Jacka Szczęka. Spektakl dobrze zagrany, dramat pełen tragicznych, szeroko potraktowanych konfliktów, ujmował w wyważony, dojrzały sposób zasadnicze postawy społeczeństwa polskiego w czasie okupacji, cenę tych postaw i ich ludzki, autentyczny rodowód. Rzecz nawiązywała naturalnie i dyskretnie do historycznego faktu pierwszego posiedzenia KRN i - poza kilkoma przejaskrawieniami satyrycznymi w rysunku postaci - w pełni wciągała widza sprawną, sugestywną wizją tamtych lat.

Doskonale wypadł trudny eksperyment przeniesienia na ekran TV jednej z najpotężniejszych tragedii klasycznej starożytności, "Prometeusza w okowach" Ajschylosa, w reż. Barbary Bormann. Najpowszechniejszy i najżywotniejszy z mitów, od wieków jako symbol porywający wyobraźnię, filozofów i pisarzy (bogate jego treści wyłożył w przedmowie Konstanty Puzyna), zabłysnął całym swoim wspaniałym patosem przede wszystkim dzięki "królewskiej" obsadzie (Ciepielewska, Mikołajska, Dmochowski, Duriasz, Fetting, Holoubek i Zaczyk). Zwłaszcza partie Io, Prometeusza i Merkurego miały walory nie tylko teatru, ale i coś z wielkiego malarstwa - trzeba tu pochwalić znakomitą pracę kamerzystów. Barbara Bormann udowodniła jeszcze raz, na pozornie najtrudniejszym materiale, jak wielkie możliwości stwarza telewizji oparcie się o literaturę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji