Artykuły

Kobieta jałowa

O transmisji przedstawienia "Yerma" Federico Garcíi Lorki w reżyserii Simona Stone'a z Teatru Young Vic w Londynie, w ramach cyklu "National Theatre Live", pisze Szymon Spichalski w Teatrze dla Was. Spektakl

Jednym z najbardziej znanych punktów na teatralnej mapie Londynu jest Young Vic. Scena, położona niedaleko rozrywkowej dzielnicy South Bank, ma swój rodowód w latach 40. ubiegłego wieku. Wtedy to George Devine, słynny na Zachodzie reżyser i aktor, założył Young Vic Company działającą przy szkole zabytkowego teatru Old Vic. Inicjatywa została wkrótce porzucona przez swojego założyciela.

Odżyła po koniec lat 60., kiedy przejął ją Frank Dunlop. W 1970 roku oficjalnie otwarto Young Vic, w którym na początku grywano głównie klasykę. Placówka szybko zaczęła jednak prezentować eklektyczny repertuar, a na jej deskach pojawiali się tacy aktorzy jak Helen Mirren, Judi Dench, John Malkovich czy Michael Sheen. Od 2000 roku teatrem kieruje David Lan, nad Tamizą znany także jako producent i dramatopisarz. Jest wielbicielem klasyki, czego dowodem jego praca m. in. przy "Juliuszu Cezarze" czy "Doktorze Faustusie", ale akceptuje jej nowatorskie adaptacje. Być może dlatego podjął współpracę z Simonem Stone'm. Młody twórca zaproponował uwspółcześnioną wersję "Yermy" Federica Garcii Lorki.

Słynny dramat z 1934 roku opowiada historię tytułowej kobiety, która bezskutecznie próbuje namówić swojego męża na spłodzenie potomstwa. Narastające pretensje doprowadzają do tragedii: Yerma morduje małżonka. Lorca pokazał dramat namiętności, ściśle osadzony w ówczesnej hiszpańskiej obyczajowości. Choć Juan stara się dbać o żonę, nie wypełnia jednej ze swoich najważniejszych powinności. Yerma mogłaby od niego odejść, ale nie pozwala jej na to honor.

Adaptacja dokonana przez Stone'a opiera się na przepisaniu oryginalnego schematu na współczesny język. Wydźwięk pierwotnej wersji "Yermy" jest dzisiaj o wiele słabszy, na co wpływ ma emancypacja kobiet oraz poluzowanie obyczajowości. Reżyser pozostaje jednak blisko ducha tekstu, choć przenosi go w XXI wiek. Umieszcza akcję w wielkim pleksiglasowym kubiku, zaprojektowanym przez Lizzie Clachan. Umiejscowiona z dwóch stron widownia może mieć wrażenie wglądu w intymną sytuację, spotęgowaną koniecznością patrzenia przez plastikowe ściany.

W tej inscenizacji Yerma i John (odpowiednik Juana) to wyzwolona, liberalna para. Ironicznie mówią o sobie "lewaki". Ona jest dziennikarką i blogerką, on poważnym biznesmenem. Na początku spektaklu spędzają wspólny wieczór, rozmawiając o kupionym właśnie domu. Dialog jest przetkany seksualnymi aluzjami, które podkręcają flirt między partnerami. Dziecko pojawia się tylko jako jeden z wielu tematów, które składają się na wizję wspólnej przyszłości. Pierwsze wątpliwości zaczynają pojawiać się dopiero później. Yerma (Billie Piper) spotyka się z siostrą Mary i matką. Ta pierwsza jest zgorzkniałą, wulgarną kobietą, której charakter wynika z poczucia upokorzenia i bycia nieustannie zdradzaną przez męża. Udaje jej się jednak zajść w ciążę. Z kolei rodzicielka jest chłodna i pełna dystansu. Wydaje polecenia i rzuca ironiczne komentarze w stronę obu córek. W dodatku na horyzoncie pojawia się były chłopak Yermy, który imponuje jej naturalnością i serdecznością.

Protagonistka znajduje się pod coraz większą presją. Wciąż młoda i seksowna, postać kreowana przez Billie Piper zaczyna odczuwać gorycz oraz wewnętrzną pustkę. Nie bez znaczenia jest biologiczny popęd, pchający ją do upragnionego celu: macierzyństwa. Wysoki status majątkowy i umeblowany salon znaczą niewiele, skoro dom Yermy wypełnia tak naprawdę próżnia (dosłownie i w przenośni). John (Brendan Cowell) wyjeżdża na wiele dni, w dodatku okazuje się, że ma problem z alkoholem i jest uzależniony od pornografii. Bohaterka mówi o nim - w dwuznaczny sposób! - że jest "jak dziecko". Na jaw wychodzi sprawa jego domniemanej (?) impotencji (pamiętajmy, że "yerma" znaczy "bezpłodna"!). Czy wyjściem może okazać się in vitro? Wydaje się, że nie, kiedy ich związek rozpada się już na poziomie emocjonalnym. On ją zdradza, ona czuje się samotna. Kiedy on chce jej pomóc, ona oskarża go, że i tak nigdy nie chciał mieć dziecka. W kreacji Piper, pokazującej kobietę rozrywaną od środka przez skrajne emocje, jest pewien rys szaleństwa. Dziecko staje się jej obsesją. Powstaje zatem pytanie: czy spektakl Stone'a pokazuje kobietę, która traktuje potomka wyłącznie jako środek do samospełnienia? A może jest to krytyka społeczeństwa i jego obyczajów, które zniosły pojęcie odpowiedzialności?

Akcja spektaklu Young Vic, podobnie jak w oryginale, rozpisana jest na kilka długich lat. Wzajemne pretensje między Yermą a Johnem narastają latami. Dlatego nie można chęci urodzenia dziecka traktować jako chwilowego kaprysu blondynki. Jej wątpliwości utrwala postawa siostry, która gardzi swoim nowonarodzonym dzieckiem. Yerma wypomina z kolei matce, że nigdy jej nie przytulała. Problem zdaje się leżeć zatem na poziomie niedojrzałości emocjonalnej. Fakt, że Yerma jest blogerką, skłania ją do nadmiernego ekshibicjonizmu. Na swoim portalu wspomina np. o impotencji Johna. Czy wszystkich swoich starań nie traktuje zatem jako manifestacji? Jej pragnienie posiadania potomka nie wynika ze społecznej presji. Współczesnej Anglii daleko do pełnej restrykcji Hiszpanii czasów Lorki.

Protagonistka chce mieć dziecko, ale jednocześnie obawia się macierzyństwa. Przymusza Johna do starań o dziecko, używając szantażu emocjonalnego. Niestety, nie przynosi to żadnych efektów. Zdesperowana kobieta rzuca się w wir narkotyków, imprez i przypadkowego seksu na muzycznym festiwalu. Nieprzypadkowo w spisie postaci Yerma jest opisana jako "Her" ("Ona"). Stone uniwersalizuje doświadczenie głównej bohaterki. Pokazuje nie tylko skalę problemu, jakim jest bezpłodność, ale przedstawia różne formy samotności, w które wpada "nowoczesny" człowiek.

W jednej ze scen, kiedy Yerma i John wydają się być jeszcze szczęśliwi, wspominają wspólną lekturę Eliota. To doświadczenie powraca do nich w nieoczekiwany sposób: ich świat zaczyna przypominać "ziemię jałową". Wyraża się to także w zmianach scenografii - miękki dywan czy zielony trawnik, wyściełające sceniczny kubik, zamieniają się później w suchy piasek i mokre błoto. W dodatku ważny okazuje się minimalizm scenografii, obrazujący pustkę scenicznych postaci. W jednej ze scen Yerma zasadza drzewko, mające być erzacem zastępującym dziecko. Ale i ono w końcu usycha.

Stone zmienia zakończenie. Yerma nie zabija męża, który po prostu od niej odchodzi. Kobieta popełnia samobójstwo, a przed jej coraz bardziej zmrużonymi oczami przewijają się twarze nienarodzonych dzieci. Ten nieco melodramatyczny zabieg wieńczy przedstawienie, które przez niemal półtorej godziny wygrywane jest na wysokich emocjach. Prowadzi to czasem do zbędnego krzyku aktorów, co w poszczególnych scenach odbiera wiarygodność kreowanym postaciom. Choć nierówne bywają i dialogi, to adaptacja Stone'a wyraźnie się broni. Z jednej strony pod względem aktorskim - Piper i Cowell ciekawie prowadzą całe widowisko. Przebojowość tej pierwszej i chłodna powaga drugiego dopełniają się w poszczególnych sekwencjach. Prosta plastyka i scenografia podkreślają zaś najważniejsze wątki scenariusza. Chwilami odnosi się wrażenie, że brakuje psychologicznych niuansów, że zbyt wiele spraw odnosi się do czystej biologiczności. Nie zmienia to faktu, że Stone pokazał dobitnie niszczące oblicze tej ostatniej.

Szymon Spichalski - teatrolog i krytyk, absolwent warszawskiego WoT-u, obecnie pracuje jako kierownik literacki w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu.

**

Federico García Lorca (1898-1936)

Yerma

Reżyseria: Simon Stone

Transmisja przedstawienia z Young Vic

Spektakl z cyklu "National Theatre Live"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji