Artykuły

Za wysoko stanął...

"Ryszard III" Williama Shakespeare'a w reż. Adama Sroki w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Grzegorz Ćwiertniewicz w Teatrze dla Was.

Długo zastanawiałem się nad tym, jak zatytułować tę recenzję. Myślałem o zacytowaniu słów "Znieś uprzejmie moją nieuprzejmość", którymi to Księżna Yorku zwraca się do Ryszarda, ganiąc go w jednej z przedostatnich scen za jego wszystkie złe uczynki. Zamierzałem skierować je do Cezarego Morawskiego, obecnego dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu. Trudno bowiem być uprzejmym, kiedy widzi się upadek tej sceny, a przedstawienie "Ryszard III", którego premiera odbyła się w miniony piątek, utwierdza, niestety, w tym przekonaniu.

Zdecydowałem się jednak na inny tytuł, który oddaje w pełni moją opinię. Za wysoko stanął nie tylko Ryszard III, grany przez Morawskiego, ale i on sam. Podjął się zarządzania teatrem o wysoko ugruntowanej pozycji, teatrem nowatorskim, nowoczesnym, teatrem, który nie wymagał rewolucji, a raczej pielęgnowania rozpoczętego dzieła. Dotąd ze stoickim spokojem przyglądałem się temu, co dzieje się przy Zapolskiej. Daleki byłem również od ulegania emocjom, którym ulegało (i nadal ulega) środowisko teatralne. Każdy bronił swoich racji. Każdy je bez wątpienia miał. Rozumiem więc i tych aktorów, którzy za Mieszkowskiego nie schodzili z teatralnych desek, rozumiałem również i tych, którzy bardzo rzadko się za jego dyrekcji na nich pojawiali. Przyglądałem się również cierpliwie decyzjom Morawskiego, na skutek których z Teatru Polskiego odchodziły ikony. Naiwnie sądziłem, że nowy dyrektor może ma rzeczywiście wizję, w której nie ma miejsca dla tych naprawdę wybitnych, którzy gwarantowali sobą powodzenie każdego spektaklu. Myliłem się. I to bardzo. Nie ma wizji. Nie ma pomysłu. Chyba że chodzi mu o to, by cofnąć Teatr Polski o epokę. Jeśli tak, jest na bardzo dobrej drodze. Pomogą mu w tym w większości przeciętni aktorzy, których w swoim zespole zostawił.

Poziom sceny oceniam na podstawie "Ryszarda III". Spektakl w reżyserii Adama Sroki jest inscenizacją naprawdę przeciętną. Utrzymany został w konwencji klasycznej. Wszystkie elementy, które miały prawdopodobnie łączyć historię ze współczesnością, były zbędnym udziwnieniem. Nie spełniły swojej funkcji. Co najwyżej bawiły. Scenografia może i była funkcjonalna, ale pozbawiona metafory, jakiejś wieloznaczności. Uboga nie ze względu na artystyczną wizję, ale na oszczędność dyrektora, który najpewniej zamierza pokazać, że można skromniej i równie efektownie. Otóż nie można. Sylwia Kochaniec, jej autorka, powinna o tym wiedzieć. Widz do teatru przychodzi nie tylko ze względu na słowo, ale również na plastykę. Tej w tym spektaklu zabrakło. Podobały mi się niektóre kostiumy, ale zabrakło konsekwencji w stylu. Dobrego wrażenia nie zrobiła na mnie również muzyka. Próbowałem znaleźć dla niej jakieś uzasadnienie, ale trud okazał się daremny. To też wina Sroki, bo to on odpowiadał za opracowanie muzyczne. Jakieś dźwięki, jakiś hałas, jakaś dziwaczna próba budowania nastroju. Warto nad tym aspektem popracować. Muzyka w spektaklu nie może męczyć, a ta zaproponowana przez reżysera jest w stanie psychicznie wykończyć. Przedstawienie jest za bardzo rozciągnięte w czasie. Trwa zdecydowanie za długo. Po godzinie zaczyna nużyć. Pewnie dlatego, że realizacja Sroki nie stanowi całości. Widzom serwuje się jakieś obrazki, etiudy. Poszczególne klatki następują po sobie tylko dlatego, że tak zostały zaprogramowane. Spektakl zbudowany jest z pojedynczych scen, niektórych całkiem niezłych, ale wszystkie razem nie tworzą pełnego obrazu. Aktorzy wchodzą na scenę, schodzą z niej, ale dlaczego na nią wchodzą i z niej schodzą? Chyba nie wiedzą. Akcja się toczy, ale po co? O co tak naprawdę chodzi? Co jest celem reżysera? Opowiedzenie dzieła Szekspira czy też ukazanie postawy reprezentowanej przez tytułowego bohatera? Zabrakło temu widowisku emocjonalności, przez co stało się ono bezduszne.

Aktorsko przedstawienie zróżnicowane. Nie było kreacji fascynujących. Dominika Figurska dostała szansę, by pokazać, że Teatr Polski nie jest w stanie bez niej funkcjonować, ale ją straciła. Jej Lady Anna była nader sztuczna, nazbyt rozkrzyczana. Figurska recytowała swoje kwestie, była taka sama jak przed laty w romansie z Morawskim w serialu "M jak miłość". Niestety, ale za wysokie progi Ewa Dałkowska, jako Księżna Yorku, w moim mniemaniu nie do końca sprostała tej roli. Nie chcę napisać, że ją przerosła, ale była jak dla niej zbyt mocna. Miałem duży problem ze zrozumieniem jej kwestii. Dodała w każdym razie spektaklowi uroku, choć wydaje mi się, że rolę tę można było spokojnie powierzyć jednej z etatowych aktorek Teatru Polskiego. Ról męskich nie ma co komentować. Może Clarence Dariusza Bereskiego mógł się podobać. Tylko dlaczego wyglądał jak Lucjan Kociełło z filmu "Noce i dnie" Antczaka, grany wyśmienicie przez Emira Buczackiego? No i Cezary Morawski. Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że dał się poznać jako całkiem dobry aktor. Z Ryszardem III rozprawiał się interesująco na tyle, że można było w jego roli dostrzec jego samego. Bezwzględność, spryt, intrygi. Wierny uczeń Machiavellego. Można było odnieść wrażenie, że podjął decyzję o wystawieniu tego spektaklu z myślą o sobie. Oczywiście uciekł się do kamuflażu. Był trochę jak Wilk z rosyjskiej kreskówki "Wilk i Zając". Zdawał się krzyczeć: "Nu, pogodi!". Jeśli rzeczywiście, dobrze by było, aby dobitnie uświadomił sobie finał spektaklu. Tyle.

***

Grzegorz Ćwiertniewicz - doktor nauk humanistycznych (historia filmu i teatru polskiego po 1945 roku), polonista, wykładowca akademicki, pedagog, autor wydanej pod koniec 2015 roku biografii Krystyny Sienkiewicz - "Krystyna Sienkiewicz. Różowe zjawisko"; jego teksty można przeczytać w "Polonistyce", "Teatrze", "Dyrektorze Szkoły", "Kwartalniku Edukacyjnym" i "Edukacji i Dialogu"; współpracował jako recenzent z Nową Siłą Krytyczną Instytutu Teatralnego im. Z. Raszewskiego w Warszawie, wortalami: "Dziennik Teatralny"; od 2013 recenzent wortalu "Teatr dla Was".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji