Artykuły

Zdobyty horyzont

Inscenizacje Lidii Zamkow cechuje zwykle kolosalna ekspresja i dynamizm. Widać w nich ogromną pracą włożoną w interpretacją tekstu i znalezienie dlań najwłaściwszych środków wyrazu. Bieda tylko w tym, że Lidia Zamkow, będąc reżyserem o skrystalizowanym credo artystycznym i politycznym, nie ufa jednak pisarzom, których utwory bierze na warsztat, nie wierzy w silą przekonywania ich słów, choćby to byli tacy mistrzowie, jak Gorki czy - w swoim kręgu obserwacji - Gustaw Morcinek.

Ten ostatni naprawdę wie był Brechtem, lecz po prostu i wy łącznie utalentowanym obserwatorem życia i znakomitym narratorem, tworzącym "tradycyjne" powieści ze wstępem i zakończeniem, choćby sią to już dzisiaj wydawało komuś niemodne. Kipią te powieści od mnóstwa doskonałych z pasją realisty odmalowanych postaci. Nie można więc w żaden sposób z Morcinka zrobić Brechta i reżyserowi to się nie udało, mimo najszczytniejszych chęci, jakie nim powodowały.

Partie fabularne, będące po prostu dobrą adaptacją powieści "Mat Kurt Kraus", wypadły na ekranie przekonywająco, prawdziwie, a L. Herdegen, odtwórca roli głównej, stworzył rzeczywiście interesującą sylwetkę bohatera. Natomiast wstawki poetycko-ruchowe, które stworzyć miały z tego spektaklu epokowe dzieło teatru telewizji, wypadły po prostu sztucznie. Nie wiem, ale przypuszczam, że gdyby wiersze i znakomite powstańcze pieśni wtopiono jakoś w całość widowiska, może efekt byłby ciekawszy. Nadanie im formy intermediów, z góry przesądziło sprawą.

Traktujemy to przedstawienie jako ciekawą i wartościową pozycję Teatru Współczesnego TV, ale z niektórymi jego założeniami artystycznymi pogodzić się trudno.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji