Artykuły

Dramat mężatek

Balzak, jak wiadomo, był powieściopisarzem, ale napisał także kilka sztuk teatralnych, bodajże sześć. Tyle że żadna z nich nie miała powodzenia, zbyt ciężkie były na deski teatru, zbyt narracyjne, zbyt wiele obserwacji, faktów, charakterów, a nawet dwuznaczności chciał autor na raz w każdej z nich pomieścić. Nie znaczy to przecież, by jako beletrysta nie miał znakomitego nerwu dramatycznego; świadczą o tym zarówno sceny z jego wielkich powieści, jak też szczególnie krótsze opowiadania. A o tym, że jest to dramatyczność interesująca teatralnie, świadczą z kolei liczne adaptacje sceniczne jego utworów.

Jak wszystkie adaptacje, tak i balzakowskie spotykały się zwykle z zarzutem, że nie oddają w pełni fabuły powieściowej; zarzut nie do uniknięcia, jeśli idzie o powieści Balzaka, rozbudowane zwykle w szeroki obraz obyczajowy i losy bohatera ujmujące w głębokiej perspektywie jego przeszłości i szerokiej panoramie współczesnej. Ale i Balzak przecież pisywał powieści inne, będące raczej studiami charakterów niż historii. Teatr jednak mniej się nimi interesował, może po prostu były mniej głośne, mniej znane.

Taką właśnie powieść wybrał Henryk Vogler, aby przygotować partyturę sceniczną dla dwóch aktorek: "Listy dwóch młodych mężatek". Sama forma listów czyniła tkankę obyczajowa tej powieści lżejszą, zaledwie zdobniczą arabeską. Listy mogą przekazać tylko postawy i uczucia obu kobiet wobec świata, a obraz tego świata o tyle - o ile tolerować go będą ich temperamenty i charaktery.

Vogler wydobył na plan pierwszy nutę tragicznego rozczarowania, tkwiącą zresztą mocno w utworze Balzaka, nie w tym jednym przecież, ale właśnie w tym wyrażoną współczesnymi niemal, bliskimi dzisiejszej literaturze i dzisiejszemu teatrowi, środkami stylistycznymi i kompozycyjnymi. Rozczarowanie, jakie stało się udziałem dwóch młodych wychowanek klasztoru, gdy tylko wkroczyły w życie dorosłych i wkroczyły - wedle wszelkich pojęć rozsądnych i konwencjonalnych - w sam środek szczęścia. Jedna w światowym życiu paryskim i w małżeństwie z miłości; druga wprawdzie w małżeństwie z tzw. rozsądku, ale nie skąpiącym jej wygód, dostatku, awansów i emocji macierzyństwa. Obydwie poniosły klęskę. Obydwie świat stratował, były bowiem w nim obce. Obcość człowieka w świecie, zdawałoby się jak najbardziej jego własnym, nie jest wcale sytuacją specyficznie XX-wieczną, ani też wymyśloną przez nowszą literaturę. Balzak znał ją doskonale, choć na jej oznaczenie nie stwarzał określeń aforystycznych. Ale po doświadczeniach literatury naszego stulecia Henryk Vogler właśnie te sytuację zobaczył w jego dziele jaskrawo i jej dał pierwszeństwo w tekście scenicznym. I dlatego można powiedzieć, że wersja teatralna "Listów dwóch młodych mężatek" jest dramatem, a nie dwugłosem, a nie po prostu lekturą spisanych kiedyś listów.

Przedstawienie przygotowała "Estrada" krakowska. Wystąpiły dwie aktorki: Maria Nowotarska i Romana Próchnicka; pierwsza jako prowincjonalna realistka, druga jako lwica paryskich salonów. Obydwie znalazły dla swych bohaterek ton własny, charakterystyczny, lecz pozbawiony kontrastowej jaskrawości: przecież w swe zwierzenia intymne, listowne, każda z nich starała się wprowadzić nutę poufałości wobec przyjaciółki i podtrzymać wzajemne, acz tak trudne porozumienie - raz jeden pryskające: podczas spotkania. Było to bardzo subtelne zadanie aktorskie, pięknie ze sceny przekazane. Zapewne niejedna jeszcze para aktorek zechce teraz zmierzyć się z tą istotną nowością sceniczną: z tekstem Balzaka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji