Artykuły

Nieudana lekcja historii

"Pomnik" wg Mariusza Szczygła w reż. Jiříego Havelki z Wrocławskiego Teatru Lalek podczas IV przeglądu Nówka Sztuka w Warszawie. Pisze Aleksandra Szeweła w Teatrze dla Was.

Spektakl "Pomnik" Wrocławskiego Teatru Lalek znalazł się w repertuarze tegorocznego przeglądu "NÓWKA SZTUKA. Dramaty współczesnej Polski". Scenariusz przedstawienia opiera się na reportażu "Dowód na miłość", który Mariusz Szczygieł opublikował na łamach "Dużego formatu" oraz w zbiorze swoich tekstów "Gottland". Reporter jako pierwszy opisał historię niechlubnego praskiego pomnika Józefa Stalina, zburzonego zaledwie po siedmiu latach od budowy, a współcześnie całkowicie zapomnianego przez większość Czechów. Jiři Havelka w scenicznej adaptacji dziennikarskiego tekstu, przy wiernym odtworzeniu kolejnych zdarzeń, jednocześnie kompletnie rezygnuje ze zwięzłości i powściągliwej dokumentalnej konwencji na rzecz obrazowej opowieści, przepełnionej czeską ironią i humorem. Okazuje się to metodą bardzo efektowną, jednak wątpliwie skuteczną w procesie wywoływania pełnej refleksji.

Przestrzeń rozgrywającej się na scenie akcji ograniczona jest dużą, srebrną ramą. W tym zamkniętym obszarze poruszają się bohaterowie - odgrywane przez aktorów sekwencje na przemian są bardzo dynamiczne i nienaturalnie spowolnione. Kontekst dla interakcji między nimi tworzą wyświetlane w tle multimedialne obrazy. Wszystkie wykorzystane rekwizyty, elementy scenografii i ich barwy sprawiają, że przedstawienie staje się wyjątkowo plastyczne. Oglądając kolejne sceny, można odnieść wrażenie obcowania z galerią wprawionych w ruch historycznych obrazów. Natomiast odtwórcy głównych ról w pełni unieśli trud odegrania postaci, zręcznie funkcjonujących w nonsensownych realiach.

Na podstawie pierwszych dialogów i interakcji między aktorami można zorientować się, że ramę dla odtwarzanego na scenie wycinka z przeszłości Czechosłowacji wyznacza absurd - przez jego pryzmat obserwujemy bardzo dobrze znaną Polakom rzeczywistość stalinizmu. Świetny tekst Elżbiety Chowaniec oddaje nastrój epoki i bez odrobiny patosu opowiada o faktach. Narracja historyczna wydaje się prowadzić do konkluzji, według której komunizm zdeterminował kształt utrzymującej się do dzisiaj grupy postaw i perspektyw postrzegania świata. Jednak od połowy spektaklu nieustanna prześmiewczość zaczyna wytrącać widzów z torów myślenia, na które naprowadza sam tekst dramatu.

Nacisk na ukazanie absurdów i przesyt anegdot odrealniają opowieść, opartą na prawdziwych wydarzeniach. Zwłaszcza młodzi widzowie, skupieni wyłącznie na dowcipie i dobrej zabawie, nie dostrzegają odniesień do współczesności i codzienności. W efekcie przedstawienie gubi wymiar dydaktyczny, choć nadanie mu charakteru edukacyjnego było jednym z założeń polsko-czeskiego zespołu twórców. W komediowym ciągu zatracony zostaje tragizm niektórych wydarzeń - w końcu w czasie budowy monumentalnego pomnika zginęło kilkoro robotników, rzeźbiarz pod wpływem presji społecznej i politycznej popełnił samobójstwo, a pirotechnik, odpowiedzialny za likwidację budowli, z załamaniem nerwowym trafił do szpitala psychiatrycznego. Ostatecznie, stają się one błahe i bezbarwne, przez co w całym przedstawieniu nie wyczuwa się żadnego kontrastu między nimi a wszechobecną, przytłaczającą niedorzecznością. Niestety, znakomitemu aktorsko i estetycznie spektaklowi zabrakło wyważenia w zastosowaniu komicznych środków wyrazu, a w konsekwencji zawodzi on na polu refleksyjnym. Prawdopodobnie jedynie widzowie świadomi tego, co w nim zobaczą i posiadający już ugruntowaną wiedzę lub przemyślenia mogą wynieść z niego wartość dodaną, którą powinien być rozwój umiejętności krytycznego patrzenia na historię i wyciągania z niej aktualnych wniosków.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji