Artykuły

Jonkowo. Bitwa na jaja zamiast wojen

Nazwa Wiejski Teatr Węgajty nie jest metaforą. Siedziba zespołu jest oddalona od asfaltowych dróg. Otaczają ją lasy i mokradła. To jednak nie przeszkodziło w zagraniu spektaklu i świętowaniu... 35 urodzin teatru w licznym gronie.

Jeden z gości jubileuszu prof. Leszek Kolankiewicz z Instytutu Kultury Polskiej UW nazwał Węgajty miejscem rozstań i spotkań. Rozstań ze względu na trudną historię Warmii, spotkań z uwagi na założycieli teatru - Wacława i Mute Sobaszków. On jest historykiem sztuki. Jego rodzina wyemigrowała z Warmii po przegranym plebiscycie w 1920 roku. Dziadek Sobaszka

- Stefan Makuracki - w czasie plebiscytu pisywał do "Gazety Olsztyńskiej". Mute jest Niemką. Wychowała się w NRD. Prof. Kolankiewicz nazwał ich Platońskimi połówkami, które się odnalazły.

To niejedyne takie spotkanie w Węgajtach. Współtwórcą teatru jest także Johannn Wolfgang Niklaus z południowego Tyrolu. Z żoną Małgorzatą prowadzi teraz Scholę Węgajty, wystawiającą m.in. dramaty liturgiczne. W teatrze można usłyszeć także ukraiński, rosyjski, a nawet czeczeński.

Sztuka węgajckiego teatru ma różne źródła i inspiracje. Jego twórcy korzystają z doświadczeń tzw. drugiej reformy teatru z lat 60. i 70. XX wieku (Sobaszek był stażystą u Jerzego Grotowskiego), poszukują najstarszych źródeł widowiska teatralnego, kolędując i wędrując po różnych częściach Polski, Europy i świata. Biorą udział w obrzędach, słuchają opowieści i pieśni. Znakiem zespołu jest muzyka wykonywana na żywo.

Z okazji urodzin szefowa instytutu Iwona Kurz przysłała list gratulacyjny. Odczytał go prof. Wojciech Dudzik. Do gratulacji dołączył wójt Wojciech Giecko oraz sąsiedzi i przyjaciele.

Najnowszy spektakl Węgajt, który obejrzeliśmy w sobotę, nosi tytuł "Czujność" Zaczyna się od pieśni w wykonaniu Sobaszka, który akompaniował sobie na akordeonie. - Ktoś wyrok pisze/ pióro skrzypi/ Ktoś lufy czyści/ na lufach gra/ na lufach/ Ktoś stos układa/ stos podlewa...

Potem na scenie pojawia się aktorka w masce, przypominająca postać z wizji Boscha. - Na co czekacie?! - pyta z krzykiem. - Żeby wam powiedzieć coś mądrego?!

Po jej wyjściu mamy serię zróżnicowanych etiud. Dziewczyna rzucająca się w rozpaczy na ziemię mówi nam, że wszyscy kłamią, dwie dziewczyny opowiadają o swojej kawalerce, z której widzą śmietnik z mieszkającym tam bezdomnym, od śpiewającego chłopaka dowiadujemy się, że znowu modne są krótkie włosy, bo lepiej leżą pod hełmem. Dowiadujemy się też, że beczące (bardzo realistycznie) kozy boją się kozojebców.

W spektaklu ważny był problem uchodźców, przypomniany w autentycznej opowieści o lodzi na morzu, z której dla bezpieczeństwa wszystkich trzeba było kogoś wyrzucić. Jednak wypowiedź o tym, że Polska jest krajem zdominowanym przez strach, Wacław Sobaszek przerwał pod pretekstem usterki technicznej. Efekt obcości? Przypomnienie o cenzurze czy strachu przed otwartym wypowiadaniem własnego zdania? Może jedno, drugie i trzecie...

W spektaklu były też sceny z życia codziennego, jak inscenizacja rodzinnej Wigilii z odwiecznymi stwierdzeniami w rodzaju: - Ale korki, mówię wam... czy też propozycja, by zamiast wojen urządzać bitwy na jaja. Jest przecież wielkanocna tradycja stukania się jajkami. Wygrywa właściciel jajka o najtwardszej skorupce.

Tak więc z spektaklu sąsiadowały ze sobą globalne lęki i wątki osobiste. Twórcy przedstawienia - w wymowie pacyfistycznego - wykazali czujność wobec zagrożeń.

To nie koniec jubileuszowych obchodów. Wczoraj odbyły się warsztaty i rozmowa Sobaszka z prof. Kolankiewiczem. 4 listopada w Węgajtach będzie można obejrzeć spektakle "Godzina 0/Mniej", a 5 listopada teatr zaprasza na "Miasto w drodze", performatywny spacer po Olsztynie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji