Artykuły

I tylko nestorów żal

"neStory" Marka Chojnackiego w reż. autora w Teatrze Muzycznym w Poznaniu. Pisze Anna Solak w portalu kultura.poznan.pl.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia - to prawda stara jak świat. Po znakomitych produkcjach, takich jak "Evita" czy "Zakonnica w przebraniu", publiczność ma prawo mieć wysokie oczekiwania. Najnowszy spektakl Teatru Muzycznego niestety nawet nie zbliża się do tego pułapu. "NeSTORY" Marka Chojnackiego to story bez treści i w gruncie rzeczy również bez sensu. Pozbawione uroku i profesjonalizmu, do którego zdążyła nas już przyzwyczaić poznańska operetka.

Nestor to ginący gatunek ptaków, a jednocześnie aktor teatralny na emeryturze, którego darzy się ogromną estymą i zaufaniem. Idealna zbieżność słów, od której wychodzą twórcy najnowszej premiery Teatru Muzycznego, opowiadając o perypetiach trójki seniorów, którzy na pewnym etapie swojego życia - mówiąc żargonem rynkowym - przebranżawiają się z etatowych aktorów na trenerów personalnych. Odtąd Alscenes, Kulisos i Ariodyta jako popularni w dzisiejszych czasach coache będą uczyć przedstawicieli biznesu i organizacji pozarządowych sztuki publicznych wystąpień i autoprezentacji. A wszystko to w oparciu o "Ptaki" Arystofanesa, starożytną komedię wystawioną w 414 r. p.n.e podczas Wielkich Dionizji, traktującą o idealnym państwie, stworzonym przez tytułowe ptaki.

Pomysł wydaje się ciekawy, prawda? Próżno tu jednak szukać uporządkowanej struktury, narracyjnej płynności i sensu. Poszczególni aktorzy zmuszeni są nieustannie przeskakiwać z jednego wątku w drugi, prowadzący donikąd, wywołując tym konfuzję, a w konsekwencji i znużenie widza. Mieszane są czasy i porządki (od starożytnej Grecji aż po współczesność, ostatecznie nie wiedzieć czemu zatrzymując się na renesansie), a wszystko to okraszone poczuciem humoru opierającym się li tylko na językowych grach skojarzeń. Niestety, skojarzenia te często nie wychodzą poza poziom podstawowy, dostępny wyobraźni kilkulatka (np. gdy mowa o wystrychnięciu kogoś na dudka albo spijaniu sobie z dzióbków) albo - co gorsza - oscylują wokół prymitywnych aluzji seksualnych (by wspomnieć tylko wykorzystanie dwuznacznego eufemizmu ptaszek w rozmowie dwójki bohaterów czy przesycony prostymi erotycznymi skojarzeniami rys relacji między szefem Prezestesem a jego asystentką Kadrosową). To humor pokroju tego, jakim często operuje się na przysłowiowych imieninach u wujka, który to wujek może i jest sympatyczny, ale jego rubaszne żarty i przaśne dowcipy wprawiają towarzystwo raczej w zażenowanie niż dobry nastrój.

Wielka szkoda, bo przecież zarówno o seksie jak i o wszelkich innych tematach poruszanych w sztuce można pożartować w sposób inteligentny i znacznie bardziej pomysłowy, trafiając jednocześnie w poczucie humoru i estetykę seniorów, którzy są - jak sądzę - głównymi adresatami "neSTORÓW", a których sprowadza się w ten sposób do roli mniej wymagającego widza. Podczas piątkowej premiery na sali słychać było wprawdzie pojedyncze wybuchy śmiechu, mam jednak nieodparte wrażenie, że to głównie zasługa komediowych zdolności aktorów, z których na szczególne wyróżnienie zasługują Anna Bajerska-Witczak w roli surowej Bogini Emmerytty, Karolina Garlińska-Ferenc jako nieco roztrzepana i wiecznie adorująca prezesa Kadrosowa oraz Wiesław Paprzycki wcielający się w krążącego nad wysypiskiem umów śmieciowych Sępa i - w drugiej części wieczoru - Profesora, do złudzenia przypominającego profesora Jerzego Bralczyka.

Jeśli zaś mowa o drugiej części... o ile pierwsza, dłuższa część nosi jeszcze w sobie znamiona jako tako przemyślanej i spójnej narracyjnie, o tyle druga zdaje się być niejako "doklejona" do reszty. Obiecywany wątek mentoringu aktorów jest tu maksymalnie skrócony, spłycony i potraktowany powierzchownie, zdaje się być wręcz sztucznym przedłużeniem całości. Dlaczego reżyser zdecydował się na tak nierówne rozłożenie akcentów? Na boga Etosa - nie wiem. I tylko samych nestorów żal, bo jako jedyni są jeszcze w stanie obronić ten spektakl swoimi aktorskimi i wokalnymi umiejętnościami oraz profesjonalizmem. Godnym podziwu tym bardziej, że najwyraźniej nie ma w tej chwili w Poznaniu nikogo, kto napisałby sztukę na miarę ich talentów i możliwości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji