Artykuły

Z rozpaczy, z tęsknoty za słowami, które go porzuciły

"Aktor" Gabrieli Pewińskiej w reż. Ryszarda Jaśniewicza z Teatru z Polski 6 na scenie Domu Zarazy w Gdańsku. Pisze Grażyna Antoniewicz w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Udana prapremiera sztuki Gabrieli Pewińskiej "Aktor"

Ryszard Jaśniewicz jako stary Aktor, który żebrze o pamięć

Spektakl zaskakuje i porusza, niekiedy przez krótką chwilę bawi. Zasługa to wielka tekstu Gabrieli Pewińskiej, ale też Ryszarda Jaśniewicza, który znakomicie radzi sobie z największym aktorskim wyznaniem jakim jest monodram.

Przyciemniona scena z ledwo tlącą się żarówką. Trzy krzesła. Zza kulis wchodzi Aktor. Ma na sobie starą kurtkę i lekko wymięty kapelusz.

Tak rozpoczyna się historia starego aktora, który o piątej nad ranem zakrada się do teatru: "O takiej porze siedzi tu tylko mój anioł stróż"... mówi.

Wspomina sukcesy i porażki, przeplatając je opowieściami o życiu w teatrze i swoich wielkich rolach. Ale to tylko jedna, zewnętrzna warstwa sztuki, bowiem tak naprawdę, jest to przejmująca opowieść o samotności i starości. Starości, która sprawia, że pamięć zawodzi, a słowa rozczarowują, stary Aktor toczy swoją prywatną bitwę z niepokorną pamięcią i światem: "Zapominają mi się czyjeś słowa, ale mam swoje. Całkiem przyzwoite"- zapewnia.

Co pewien czas rzuca w stronę żarówki: "Bitwa!", nie poddaje się i walczy; "Młodość, na co ci młodość, ruda pało?" - pyta sam siebie. Wspomina: "Kiedyś byłem Samuelem. Dziś zdycham z rozpaczy, z tęsknoty za słowami, które mnie porzuciły. Jak kiedyś kochanki, choć akurat po nich nie płaczę..."

Ta sztuka to także opowieść o wielkiej miłości do teatru. O marzeniu, by jeszcze raz zagrać, zaistnieć na scenie. To modlitwa, żebranie o pamięć. Próbuje powiedzieć wielki monolog, lecz słowa zawodzą. W finałowej scenie wydaje mu się, że wreszcie tekst wrócił, lecz to tylko złudzenie, jego monolog, który tak żarliwie wygłasza nie ma sensu.

Ta rola wymaga nie tylko talentu, ale też ogromnego wysiłku fizycznego. Ryszard Jaśniewicz przez przeszło godzinę nie schodzi ze sceny. Gra ekspresyjnie, mocno. Buduje nastrój i zaskakujące sytuacje. Nieoczekiwanie przestraszony ucieka w róg sceny, po chwili wygląda zza krzesła. Patrzy niespokojnie w stronę widowni; "Kto tam? Ktoś tam jest?".

Aktor ani na chwilę nie zwalnia tempa. Rozmawia sam ze sobą, jest jak kameleon, żongluje emocjami, od smutku do zabawnej opowieści.

Podoba mi się jak Gabriela Pewińska bawi się słowami i precyzyjnie konstruuje akcję. Zapewne niektórzy inaczej odczytają ten pełen ukrytych znaczeń tekst, ale wiem jedno, jeżeli spektakl wbija mnie w krzesło i porusza emocjonalnie, to wtedy mam pewność, że jestem w Teatrze, a nie tylko w teatrze. Gabriela Pewińska otworzyła "Aktorem" drzwi do wzruszeń.

Prapremiera odbyła się na scenie oliwskiego Domu Zarazy, 30 września.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji