Artykuły

W Szkole Baletowej uczą nie tylko tańca klasycznego

- Szkoła jest trudna, wymaga bardzo dużego wysiłku fizycznego i intelektualnego, ale zawód tancerza - przepiękny - mówi Sławomir Gidel, nowy dyrektor Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej im. Janiny Jarzynówny-Sobczak w Gdańsku.

Łukasz Rudziński: Z jakimi pomysłami obejmuje pan dyrekcję Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Gdańsku? Sławomir Gidel: Będziemy pracować nad zmianą stereotypowego myślenia o szkole baletowej, zgodnie z którym kształcimy tylko tancerzy klasycznych. Oczywiście taniec klasyczny jest techniką dominującą i bazą dla pozostałych technik, jednak w dużej mierze chcemy kształcić tancerzy wszechstronnych. Sukcesywnie zwiększamy liczbę godzin tańca współczesnego. Są prowadzone zajęcia hip-hopu, akrobatyki, tańca ludowego, charakterystycznego, historycznego, rytmiki. Zwiększyliśmy liczbę godzin przeznaczonych na techniki wspomagające: ćwiczenia rozciągająco-wzmacniające przy wykorzystaniu techniki pilates i barre au sol. Określenie "baletowa" kojarzy się jednoznacznie, podobnie jak człon "szkoła ogólnokształcąca". My jesteśmy placówką kształcenia ogólnego i specjalistycznego.

Warto zostać tancerzem po szkole baletowej?

- Nie mam co do tego wątpliwości, choć trzeba pamiętać, że to zawód bardzo trudny. Na całą siatkę przedmiotów ogólnych nałożona jest bogata siatka przedmiotów zawodowych obowiązkowych oraz zajęcia związane z indywidualnym i zespołowym repertuarem baletowym. Uczniowie przychodzą do szkoły na 8 rano, a wychodzą z niej o 16-17. Mają dziennie średnio po pięć godzin więcej od swoich rówieśników z innych szkół. Chcielibyśmy wprowadzić kolejne zajęcia zawodowe, jak step, emisja głosu czy inne formy ruchu, np. aikido, capoeira, ale nie mamy możliwości czasowych, by je umieścić w planie lekcyjnym. Będziemy próbowali wprowadzać inne techniki tańca w systemie weekendowych i wakacyjnych warsztatów. Zajęcia zawodowe realizowane są w trybie zbliżonym do wyczynu sportowego, wymuszającego codzienną dyscyplinę. To skutkuje tym, że nasi absolwenci to osoby dojrzałe, samodzielne, w pełni gotowe do podejmowania zawodowych i życiowych decyzji. Po uzyskaniu dyplomu zawodowego tancerza otrzymują propozycje pracy w kraju i za granicą. Szkoła więc jest trudna, wymaga bardzo dużego wysiłku fizycznego i intelektualnego, ale zawód tancerza - przepiękny.

Od kilku lat zauważalnie mniejsza niż wcześniej jest rola gdańskiej "Baletówki" na mapie szkół tego typu w Polsce. Uczniowie nie osiągają sukcesów na miarę braci Kupińskich czy Eleny Karpuhiny w Ogólnopolskim Konkursie Tańca. Z czego to wynika?

- Pamiętajmy, że Ogólnopolski Konkurs Tańca, organizowany przez naszą szkołę od kilkunastu lat, nie jest głównym miernikiem jakości pracy szkoły. Bardziej kierowałbym się wskaźnikiem procentowym zatrudnienia absolwentów w dobrych teatrach, w czym nasi absolwenci wypadają naprawdę dobrze. Niekiedy bardzo utalentowani tancerze nie posiadają cech psychofizycznych, które pozwalają im skutecznie rywalizować w konkursie. Wielu dobrych artystów, choćby plastyków czy muzyków, nie wygrywało konkursów, a są cenionymi twórcami kultury. Zauważamy jednak, że osiągnięcia naszych uczniów na gdańskim konkursie nie są dla nas zadowalające, natomiast cieszymy się z sukcesów odnoszonych na konkursach międzynarodowych. Gdy zaś mówimy o statusie tancerza w kulturze, to w ciągu ostatnich lat bardzo się on obniżył. Związane jest to z funkcjonowaniem teatrów, ich poziomem, liczbą zatrudnianych absolwentów naszych szkół, repertuarem czy w końcu sposobem finansowania. Dochodzi też kwestia odebrania przywileju wcześniejszej emerytury i konieczności przekwalifikowania się po zakończeniu kariery.

Kariera tancerza zawodowego nie jest więc atrakcyjna dla młodych ludzi?

- Pamiętajmy, że model życia się zmienia, niekoniecznie na lepszy. Sprawność fizyczna dzieci jest coraz słabsza. Niewłaściwy jest również sposób żywienia. Pamiętajmy też, że dzisiejsza młodzież przyzwyczajona jest do szybkiej konsumpcji swojego zaangażowania. U nas wysiłek jest rozłożony na dziewięć lat. Zakładamy nie tyle szybki, co stały rozwój. Trochę się to gryzie z oczekiwaniem natychmiastowych wyników. Mniejsza więc jest obecnie cierpliwość i gotowość do podejmowania długofalowego działania, jakim jest kształcenie zawodowego tancerza. Natomiast wzrasta liczba instytucji prowadzących zajęcia taneczne i nastawionych na szybkie efekty. Rodzice wybierają dzieciom zajęcia prowadzone dwa, trzy razy w tygodniu, które pozwalają im szybko stanąć na scenie, coś zatańczyć, zaśpiewać, wziąć udział w przedstawieniu. Cieszą się wtedy rodzice, cieszą się dzieci, ale nie do końca przekłada się to na jakość występów.

Co w najbliższym czasie może się w Szkole Baletowej zmienić?

- Będziemy proponować naszym uczniom większą ilość zajęć z zakresu różnych technik tanecznych i tych wspomagających artystyczny rozwój. Mamy zamiar coraz częściej grać na scenach poza szkołą. Szukamy możliwości prezentowania naszej młodzieży na zewnątrz. Tancerz to zawód, który nie polega tylko na ciągłym kształceniu techniki, ale też na umiejętności zaprezentowania jej widzom. Tancerze muszą mieć możliwość konfrontacji z widzami już na etapie szkoły, podobnie jak aktorzy muszą uczyć się kreowania powierzonej roli, wyrażania emocji.

Relacje na linii Szkoła Baletowa - Opera Bałtycka w ostatnich latach nie należały do szczególnie udanych. Jednak zgodnie z deklaracją obecnej dyrekcji Opery miało się to zmienić. Jak obecnie wygląda wasza współpraca?

- Współpraca z teatrem operowym jest dla naszej placówki niezwykle ważna. Uczeń szkoły baletowej musi mieć możliwość podglądania artystów baletu. Opera, realizując swoje plany repertuarowe, dopuszcza możliwość zaangażowania nowych tancerzy, a Szkoła Baletowa to naturalne zaplecze dla tego typu instytucji. Dlatego cieszy nas wznowiona współpraca z Operą Bałtycką i fakt, że w najnowszej premierze spektaklu baletowego "Dziadek do orzechów" weźmie udział spora grupa naszych uczniów. Korzyści z tego płynące leżą po obu stronach i są podstawą do tego, aby praktyki sceniczne naszych uczniów w Operze Bałtyckiej stały się dobrą praktyką. Naturalnie głównym ogranicznikiem w tym względzie jest repertuar Opery - produkcje, w których nasi uczniowie mogą brać udział. Jestem pełen optymizmu i wiary w to, że nasza współpraca będzie bardzo owocna.

Są też inne instytucje, gdzie można zobaczyć uczniów gdańskiej Szkoły Baletowej?

- Nadbałtyckie Centrum Kultury od lat udostępnia nam scenę w kościele św. Jana. Na potrzeby spektakli baletowych nie jest ona dla nas idealna, jednak to fantastyczna przestrzeń do prezentowania innej formy działalności naszej szkoły. Już w tym roku zaprezentujemy tam spektakl, który odkryje talenty naszych uczniów nie tylko taneczne, ale też aktorskie i wokalne. Staramy się przy okazji różnych projektów pojawiać w różnych miejscach, na przykład w Pałacu Opatów, Filharmonii Bałtyckiej czy Filharmonii Kaszubskiej w Wejherowie. Jesteśmy otwarci na nowe przestrzenie artystyczne. Zależy mi na tym, aby nasza placówka była postrzegana jako integralna część środowiska Gdańska i Trójmiasta. Dlatego będziemy się włączać w różnego rodzaju inicjatywy kulturalne.

Każda szkoła baletowa w Polsce boryka się z tym samym problemem - niewielką liczbą chłopców. Wolą ganiać za piłką niż ćwiczyć na sali baletowej. Ma pan pomysł, jak to zmienić?

- Sama ilość to nie wszystko, bo stawiamy przede wszystkim na jakość, chociaż ona też w pewnym stopniu zależy od uwarunkowań ilościowych. Kształtowanie wizerunku placówki jest bardzo ważne. Mieliśmy niedawno sytuację, kiedy na egzamin rekrutacyjny przyjechała mama z synem, który nie chciał uczyć się w szkole baletowej. Gdy dowiedział się, że prowadzone są tu zajęcia hip-hopu, akrobatyka czy taniec współczesny, stwierdził: "Mamo, właśnie do takiej szkoły chcę chodzić!". Jest grupa młodych ludzi, którzy mają predyspozycje do uprawiania zawodu tancerza, na co składa się talent, warunki fizyczne i zainteresowania. Sądzę, że tych osób jest wystarczająco dużo, by zapewnić właściwą pracę instytucji. Pytanie, na które wciąż szukamy odpowiedzi, brzmi - jak do nich dotrzeć? To problem nie tylko polskich szkół baletowych. Pamiętajmy o toku nauczania i cechach, jakie powinien posiadać uczeń, który taką szkołę kończy. Zmieniamy się, ale to nie jest rewolucja, a raczej ewolucja. Zachowujemy wieloletnią tradycję szkoły, modyfikując i ulepszając pewne obszary jej działania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji