Artykuły

Rigoletto, czyli zwycięstwo tradycji

"Rigoletto" Giuseppe Verdiego w reż. Marcina Bortkiewicza w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.

Od jakiegoś czasu powtarzam, że reżyser, który odważy się być tradycyjnym, zrezygnuje z nowoczesnych technologii i poprawiania mistrzów, osiągnie sukces. Tak postąpił debiutujący w operze Marcin Bortkiewicz.

Kiedy Verdi komponował "Rigoletto", sztukę Victora Hugo "Król się bawi", będąca podstawą libretta, odczytano jako rzecz polityczną. Dzisiaj polityczność dzieła nie ma żadnego znaczenia. Pozostała mroczna opowieść o władcy, który bawi się ludzkim życiem, igra z miłością... Tytułowy Rigoletto to jeden z najbardziej znanych i rozpoznawalnych garbusów w historii kultury. Pełnił rolę błazna na dworze Księcia Mantui.

I jak wielu błaznów, pod maską śmiechu ukrywał kilka twarzy. Jedna była na usługach Księcia, druga zostawała w domu, kiedy spędzał czas ze swoją ukochaną córką Gildą. W tej pierwszej roli jawi się jako sprośny rajfur, który zachęca Księcia do uwodzenia kobiet, nie bacząc na ich wiek, stan W drugiej, zamienia się w zatroskanego ojca, któremu na sercu leży bezpieczeństwo ukochanej córeczki. Wychowując córkę z dala od świata, w przysłowiowej "Wieży z Kości Słoniowej", ogranicza ją. Nie pozwala jej poznać świata takim, jakim on jest. Rigoletto nie jest świadom, że jego pan może zechcieć kiedyś sięgnąć po jego największy skarb - Gildę. A ona nieświadoma reguł rządzących światem, wpadnie w sidła jego czułych słówek. Nie trzeba poprawiać i dopisywać niczego dziełu, by przekaz był aktualny i czytelny dla widza...

Marcin Bortkiewicz jak na filmowca przystało, potrafi opowiadać historię. Niczego nie komplikuje, ufa libreciście i kompozytorowi. Jego opowieść spowija przede wszystkim mrok, który wyostrza tajemniczość i grozę sytuacji. Reżyserowi pomógł w tym Paweł Dobrzycki, który stworzył scenografię i genialnie oświetlił scenę. Marcin Bortkiewicz będąc również aktorem, doskonale zapanował nad śpiewakami, którzy nareszcie nie śpiewają frontem do widza, tylko kreują sytuacje sceniczne w wiarygodny sposób (rewelacyjny duet Gildy i Rigoletta w II akcie). Pod względem wokalnym najjaśniejszym blaskiem jaśniała Aleksandra Kubas-Kruk jako Gilda. Słodycz i dramatyzm idą w parze w jej głosie. Artystka stworzyła postać wielowymiarową i pogłębioną. Bardzo dobrze wypadł również Dario Solari jako Rigoletto. Wszyscy śpiewacy napotykali jednak przeszkodę, kiedy Gabriel Chmura nadmiernie podkręcał tempo i głośność orkiestry.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji