Artykuły

Ich dwoje w oczekiwaniu na...

"Nocny autobus" Michała Walczaka w reżyserii Tomasza Kaczorowskiego z Nowego Teatru w Słupsku, gościnnie w Teatrze Boto w Sopocie. Pisze Gabriela Pewińska w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

On i ona w potoku mechanicznego dialogu, urwanych zdań, rzuconych na boku słów. Dwoje ludzi czekających na... Na rozmowę? Bliskość? Intymność? Próbują odnaleźć dawne namiętności. Marzenie to? Sen?

Akcja "Nocnego autobusu" Michała Walczaka w spektaklu wyreżyserowanym przez Tomasza Kaczorowskiego na małej scenie w słupskim Nowym Teatrze nie dzieje się, wbrew pozorom, na przystanku autobusowym, a w pokoju. Na scenie dwa fotele, telewizor i ich dwoje czekających na to, co już było. Może wróci?

Aktorzy - przez długą część spektaklu siedzą tyłem do siebie. Mówią przez ramię, nie odwracając głowy. Dzieli ich telewizor. Przesłanie jasne, choć forma spektaklu wymuszona. Były przedstawienia, także w historii słupskiej sceny, gdy reżyserzy, nie tylko młodzi, dawali aktorskim indywidualnościom swobodę działania. Szli za aktorem. Czerpali z niego. W "Nocnym autobusie" gra dwójka uznanych słupskich aktorów: Bożena Borek i Jerzy Karnicki. Reżyser - zdaje się - nie zaufał ich doświadczeniu. Sadzając daleko od siebie, w półmroku - zablokował wzajemny kontakt. Ograniczył aktorski warsztat. Tymczasem trudny język sztuki prosi o prostotę formy. Bo "Nocny autobus" to nie tyle materiał do reżyserskich wizji, ile aktorskich popisów. Każdy moment tego spektaklu, gdy aktorom uda się umknąć narzuconej formie, zasługuje na uznanie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji