Historyja o chwalebnym zmartwychwstaniu Pańskim
Inscenizacja Piotra Cieplaka nie zmieniła się wiele w porównaniu z prapremierową wersją z Teatru Współczesnego we Wrocławiu, o której pisałem w "Polityce" przed niemal dwoma laty dość obszernie. W dalszym ciągu jest odarta z wszelkich błyskotek, chropawa (aczkolwiek undergroundowe "Kormorany" grają jakby czyściej) i nie w pełni spójna, w dalszym ciągu nie jest jasny status postaci: czy to, by tak rzec, sproleta-ryzowani uczestnicy tamtego Zmartwychwstania, czy nasi współcześni, którzy dla siebie i na miarę własnych wyobrażeń grają misterium jerozolimskiej Wielkiejnocy. Szesnastowiecz-na "Historyja" Mikołaja z Wilkowiecka nieco trzeszczy w szwach, ale właśnie w braku pietyzmu dla zabytku - przy szacunku dla jego treści - tkwi siła tego spektaklu, w kilku sekwencjach (wyprowadzenie z piekieł, ukazanie się Jezusa apostołom) olśniewającego. Wobec ciepłej nudy warszawskich scen to misterium żarliwe, rzetelne w zmaganiach z wielkim tematem, wyzbyte banału i rutyny zdaje się - mimo wszelkich niedostatków - strumyczkiem świeżego powietrza. Reżyserze, częściej! Nie tak, jak dotąd: co trzy lata premiera.