Artykuły

Dyrektor Gawęda o tym, dlaczego Teatr Współczesny potrzebuje nowej siedziby

Jesteśmy znani w Polsce, dostajemy nagrody. Dajemy radę. Czasami jednak myślę, że może nasze starania, żeby było jak najlepiej, działają przeciw nam? Ale przecież nie możemy założyć rąk i pokazać, że w takim teatrze nic nie można - mówi Mirosław Gawęda, dyrektor Teatru Współczesnego w Szczecinie

Teatr w gmachu na Wałach Chrobrego działa od lat 50. Od 1976 r. jako samodzielny Teatr Współczesny (wcześniej jako jedna ze scen Państwowych Teatrów Dramatycznych w Szczecinie). Gra "kątem" w Muzeum Narodowym. Aktualna umowa dzierżawy wygasa w 2026 r.

W lutym na komisji kultury rady miasta urzędnicy ogłosili, że prezydent Szczecina planuje budowę nowej siedziby dla Współczesnego. Przedstawili cztery lokalizacje: plac z tyłu filharmonii, nabrzeże Wieleckie, obok miejsca, gdzie powstanie most Kłodny, teren po przeciwnej stronie mostu Kłodnego oraz w głębi Łasztowni.

W środę wicedyrektor wydziału kultury Jagoda Kimber zapowiedziała, że miasto do 2020 r. poda ostateczne miejsce lokalizacji nowego Teatru Współczesneo.

Mirosław Gawęda jest z Teatrem Współczesnym związany od 1982 r. Najpierw jako aktor, od 1993 jako zastępca dyrektora, a od 2009 r. jako dyrektor naczelny TW. Z wykształcenia aktor i prawnik. Nowy dyrektorski kontrakt, który rozpoczął od września, ma podpisany na cztery sezony.

**

Rozmowa z dyrektorem TW Mirosławem Gawędą

Ewa Podgajna: Co panu wiadomo o budowie nowego Teatru Współczesnego?

Mirosław Gawęda:

- Zasadnicze są trzy lokalizacje. Pierwsza na placu położonym na tyłach Filharmonii. Druga pomiędzy Nabrzeżem Wieleckim a ul. Panieńską, w pobliżu Mostu Kłodnego oraz trzecia naprzeciwko tej lokalizacji, na Łasztowni. Objechaliśmy je przed miesiącem z dyrektor Jadwigą Kimber z wydziału kultury urzędu miasta. Każda jest interesująca i każda niesie problemy już czysto realizacyjne. Np. w przypadku lokalizacji na tyłach Filharmonii przeszkodą jest to, że znajduje się tam schron, który trzeba by rozebrać, co nie jest łatwym i tanim przedsięwzięciem.

A Filharmonia ma pomysł na muzyczny ogród w tym miejscu.

- Być może chodzi o taką część terenu, którą moglibyśmy z Filharmonią użytkować wspólnie. Ta lokalizacja wydawałaby się najtańszą do budowy i czasowo najbardziej realną.

Na Łasztowni nie wiadomo, jak się zachowa grunt. Mogłaby wystąpić konieczność palowania terenu pod teatr.

Stara Rzeźnia się nie zapada.

- Budynek teatru to chyba jednak inny ciężar.

Natomiast na Nabrzeżu Wieleckim mogłyby się pojawić odkrycia archeologiczne, co nie wiadomo na jak długo przedłużyłoby budowę teatru.

Poprzedni dyrektor Teatru Współczesnego Zenon Butkiewicz widział teatr przy al. Jana Pawła II, na placu naprzeciwko rektoratu Uniwersytetu Szczecińskiego, który dalej stoi pusty.

- Ta lokalizacja była dyskutowana, ale pomysł upadł, bo jest tam skomplikowana sprawa własnościowa. Ta działka należy do Uniwersytetu Szczecińskiego.

Miałem też propozycję, żeby Teatr Współczesny zbudować w miejscu placu, gdzie stoi pomnik Mickiewicza.

Radna Małgorzata Jacyna-Witt zaproponowała dwie lokalizacje dla Teatru Współczesnego, które - jej zdaniem - służyłyby rewitalizacji: plac po rozebranej "szkole Maciusia" albo na Skolwinie.

- Teatr Współczesny, taki jak nasz, z takim repertuarem, nie nadaje się do rewitalizowania zaniedbanej szczecińskiej dzielnicy. Taka rewitalizacja to zadanie dobrze przemyślanego i zorganizowanego domu kultury. We Francji lat 70. w zaniedbanych dzielnicach powstawały centra kultury, których zadaniem była integracja lokalnej społeczności poprzez działania artystyczne. Ale to nie były teatry, tylko instytucje, które przyciągały m.in. trudną młodzież czy ludzi wykluczonych. I, co jest opisane w "Państwie kulturalnym" Marka Fumaroliego, nie we wszystkich miastach to się dobrze skończyło. Część tych centrów stoi pusta.

To się łatwo mówi: rewitalizujmy przez kulturę. Tymczasem to musi być element przemyślanej polityki społecznej. A ja nie chcę, żeby Teatr Współczesny był elementem przemyślanej polityki społecznej. Mnie interesuje przestrzeń dla duchowego rozwoju ludzi, ale nie aż tak głęboko zanurzona w socjologię.

Co do "Maciusia" - ta działka nie daje takich możliwości, żeby nasz teatr stał się interesującą architektonicznie bryłą.

Rzeczywiście, powinniśmy się z Wałów Chrobrego wyprowadzić, ale w miejsce, które będzie urbanistycznie ważne dla Szczecina.

Może dla prezydenta miasta potrzeby wizerunkowe Szczecina już zadowoliła Filharmonia?

- Ja nie mam wrażenia jakiegoś oporu z tej strony. Jest namysł nad funkcją urbanistyczną, wpisaniem tego budynku w tkankę miejską i nad sprawą jego sfinansowania.

Z budową Teatru Współczesnego wiążą się nadzieje na kolejną ikonę architektoniczną Szczecina. Może szkoda, żeby stała przy Filharmonii i Centrum Dialogu Przełomy, kiedy mogłaby być kołem zamachowym na Łasztowni?

- Nie przypadkiem te rozmowy się jeszcze toczą. Bo, być może, jeszcze jakieś inne propozycje miejsca pod teatr się pojawią.

Dlaczego budowa teatru jest tak ważna?

- Filharmonia była inwestycją, która pokazała, jak nowy pomysł może być dźwignią dla rozwoju pewnego segmentu wysokiej kultury w mieście.

Budowa nowego teatru do 2026 r. [wtedy kończy się dzierżawa TW w Muzeum Narodowym przy Wałach Chrobrego - red.], nie jest kwestią być albo nie być Teatru Współczesnego, bo ten teatr istnieć będzie. Ale ta decyzja powinna zapaść, żeby otworzyć mu pewną perspektywę.

My jesteśmy do swojej siedziby przywiązani. Jest w reprezentacyjnym, pięknym budynku. Ale razem z Muzeum Narodowym wzajemnie się ograniczamy i to czujemy. Muzeum nie może tu prowadzić pełnej swojej działalności. I my jako teatr też nie.

Za 15-20 lat trudno sobie wyobrażać, żeby nasza instytucja była w tym gmachu, bo to nie będzie siedziba na miarę aspiracji Szczecina.

Nowa siedziba pozwoliłaby się rozwinąć Teatrowi Współczesnemu? W jaki sposób?

- Nasz teatr nie ma sceny kameralnej z prawdziwego zdarzenia. Te dwie, które mamy w Teatrze Małym i Malarni, to są miniaturki na 60, 50 osób na widowni. Tymczasem zmienia się repertuar teatralny. Jest sporo takich tytułów, dla których widownia na 400 osób jest za duża, potrzebna jest więc nam sala do grania dla 200 osób. Praktykujemy demontaż części rzędów, ale to z kolei odbywa się kosztem tych przedstawień, które mają dużą widownię.

Potencjał naszego zespołu przy tak różnych scenach pozwalałby nam na produkcję 11-12 premier.

Oczywiście życie teatralne toczy się niezależnie od nowych scen i teatr można robić wszędzie. Ale pewna wartość użytkowo-estetyczna ma dla widzów znaczenie. Do Filharmonii czy Opery ludzie przychodzą także po to, żeby być w tych gmachach, bo są zachwyceni ich wyglądem, panującymi tam warunkami. Dlaczego człowiek chce się ładnie ubrać, skoro mógłby wygodnie chodzić w starych spodniach?

Czy miał pan taki moment, że zawstydził się warunków, w jakich pracujecie?

- To nie jest kwestia wstydu. Od strony widowni nie ma się czego wstydzić.

To jest kwestia takiego poczucia ciasnoty w tej części techniczno-aktorsko-realizacyjnej. Braku przestrzeni magazynowej. Braku kieszeni scenicznej. Braku możliwości wykorzystania w pełni potencjału artystycznego tego teatru.

Z drugiej strony cały czas się staram, żeby ten teatr sensownie modernizować, żeby on mimo tego, że jest, jaki jest, był na tyle wydolny technicznie, żeby mogły w nim powstawać ważne i atrakcyjne przedstawienia.

W tej chwili modernizujemy obecną siedzibę. Nie było takich zabiegów od 50 lat. Montujemy nowe mosty oświetleniowe. Z tym że osprzęt oświetleniowy wymienia się w teatrze niemieckim co 20 lat, a my po 50.

Mimo wszystko to jest największa scena w Szczecinie.

Organizatorzy Kontrapunktu sygnalizują, że nie mogą sprowadzić niektórych spektakli, bo sceny w Szczecinie nie spełniają warunków technicznych.

- Zdarzają się teatry, do których my ze swoimi dekoracjami też nie możemy "wjechać", bo sceny są za małe. Polska nie jest krajem, który cierpi na nadmiar dobrze wybudowanych i wyposażonych teatrów.

Józef Gruda, który w latach 70. był dyrektorem Państwowych Teatrów Dramatycznych w Szczecinie, mawiał, że jego teatr gra w burdelu, muzeum i kościele (czyli w gmachu przy Swarożyca, Muzeum Narodowego przy Wałach Chrobrego i Sali Bogusława na Zamku). Dlaczego przez tyle lat nic się w Szczecinie nie zmieniło?

- I Teatr Polski, i Teatr Współczesny mają swoją publiczność i żaden nie znajduje się w takiej sytuacji lokalowej, która kolejnej władzy wydawałaby się drastyczna [Teatr Współczesny podlega pod Urząd Miasta, Teatr Polski pod Urząd Marszałkowski - red.].

Jesteśmy znani w Polsce, dostajemy nagrody. Dajemy radę. Czasami jednak myślę, że może nasze starania, żeby było jak najlepiej, działają przeciw nam? Ale przecież nie możemy założyć rąk i pokazać, że w takim teatrze nic nie można.

To, że w pewnym momencie zarówno dyrektor Opatowicz [z Teatru Polskiego - red.], jak i ja doszliśmy do wniosku, że teatry wymagają wyjścia z obecnej siedziby albo rozbudowy, wynika z tego, że obaj nie myślimy tylko o bieżącym interesie, ale w jakiś sposób perspektywicznie.

Szczecinianie podpisują się pod petycją, żeby miasto wybudowało nowy budynek dla Teatru Współczesnego. Co pan o tym sądzi?

- Myślę sobie po prostu, że radośniej, szczerzej i dumniej żyje się we wspólnocie, gdy ludzie bardziej domagają się nowych teatrów niż powszechnego dostępu do broni.

O Teatrze Współczesnym w Szczecinie

Zawodowa scena teatralna wystawiająca sztuki współczesne i klasykę dramaturgii, sporadycznie przedstawienia dla dzieci. Teatr, uznawany za jedną z czołowych scen w Polsce, powstał w 1976 r. po rozłączeniu się Państwowych Teatrów Dramatycznych w Szczecinie.

Obecnie posiada trzy sceny: dużą (344 miejsc na widowni) w reprezentacyjnym budynku na Wałach Chrobrego (siedzibie Muzeum Narodowego), małą, zwaną Malarnią (60 miejsc na widowni) oraz kameralną - Teatr Mały (40 miejsc na widowni) w kamienicy przy ul. Bogusława. Dyrektor artystyczną TW jest Anna Augustynowicz (od 1992).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji