Weselne zabawy i "czarny pan z Torunia". Polski Teatr Tańca czyta Wyspiańskiego na nowo. I zabiera głos w sprawie Jana Klaty
- Przeżyłem już kilka wesel. Jedno było moje prywatne. Kolejne wyreżyserowałem w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Mam wrażenie, że mógłbym tych "Wesel" zrobić jeszcze kilka - opowiada Marcin Liber. Z Polskim Teatrem Tańca 13 października pokaże spektakl inspirowany słynnym dramatem Stanisława Wyspiańskiego.
Tancerze w biało-czarnych pelerynach rozsiadają się na rozstawionych na scenie krzesłach. Między nimi tajemnicza postać w płaszczu z czarnych frędzli. Kiedy zaczyna się taniec, frędzle wirują w rytm elektronicznej muzyki.
"Wesele. Poprawiny" Marcina Libera rozpoczyna długa wyliczanka słynnych wystawień dramatu Wyspiańskiego - od prapremiery w 1901 r. w Teatrze Miejskim w Krakowie aż do dziś.
- Rok 2016, Teatr Śląski w Katowicach, reżyseria: Radosław Rychcik. Wesele na północnoirlandzką nutę - czytają tancerze, stający kolejno przy mikrofonie.
Nagle muzyka cichnie.
- Rok 2017, Narodowy Stary Teatr w Krakowie. To nie wesele, to stypa. Ostatnia premiera Jana Klaty - mówi jedna z tancerek.
Tym fragmentem twórcy zabierają głos w sprawie jednego z najważniejszych współczesnych polskich reżyserów, który po kilku latach sukcesów został odsunięty od kierowania krakowskim zespołem ze względów politycznych.
Transowa muzyka i inne tropy
- Ja ten dramat traktuję szalenie poważnie. I bardzo cenię - mówi Liber o "Weselu". Pochodzący z Poznania reżyser, współtwórca Teatru Usta Usta, którego przedstawienia oglądała m.in. publiczność festiwalu Malta, od kilku lat znany jest też z realizacji na scenach dramatycznych. Chętnie sięga do nowych mediów, wykorzystuje m.in. zaskakująco zmontowane obrazy i współczesną, mocną, transową muzykę.
Ścieżkę dźwiękową do jego najnowszej premiery tworzy duet muzyków techno RSS B0YS. Za scenografię, kostiumy i reżyserię świateł odpowiada Mirek Kaczmarek, który współpracował z Liberem m.in. przy realizacji "Wesela" w Bydgoszczy.
- Przestrzeń w porównaniu z tamtym spektaklem będzie dużo skromniejsza, symboliczna - zapowiada Kaczmarek. - Ograniczamy się do pewnych tropów, znaków, mam nadzieję, że czytelnych. Będzie m.in. fragment poświęcony "czarnemu panu" z Torunia - zapowiada scenograf.
- My dużo jeździmy z naszymi spektaklami. Wsiadanie do samolotu z dużą scenografią w walizkach jest kłopotliwe - tak tłumaczy ten plastyczny minimalizm Iwona Pasińska, dyrektor PTT. "Wesele. Poprawiny" powstaje pod jej opieką choreograficzną. - Jestem trochę jak trzecie oko. Psują pewne rzeczy, celowo odwracam porządek - mówi Pasińska.
Nasze odbicie w weselach
- Nie chcemy tworzyć w jakimś skansenie, rekonstruować czegoś, co jest nieprawdziwe, puste. Nie możemy pozwolić na to, żeby postacie z dramatów Wyspiańskiego nie były świadome historii, jaką przeżywamy - uważa Marcin Liber.
Do udziału w spektaklu twórcy zaprosili seniorów związanych z grupą Movements Factory. Dzięki ich wspomnieniom udało się dotrzeć do obrazów z wesel, ślubów kiedyś. M.in. w latach 40. Ale w spektaklu posłuchamy też głosów młodego pokolenia, które mówi o swoich marzeniach.
- Nie robimy "Wesela" Wyspiańskiego. Przyglądamy się sobie w weselach. Sięgamy do tradycji, ale też do współczesnych zabaw weselnych, które towarzyszą takim okazjom. I sprawdzamy, co one o nas mówią - zdradza Liber.
Ludowe tańce zespół PTT ćwiczy pod okiem Leszka Rembowskiego. - Moim zadaniem było opowiedzieć o tańcach, których już dziś nie znamy, a kiedyś były bardzo mocno zakorzenione w obyczajowości weselnej. M.in. o oberku, czasem bardzo szalonym, który powodował wpadanie w jakiś amok, dziś powiedzielibyśmy "zakręcenie". Tancerze świetnie poczuli ten klimat - opowiada Rembowski.
Iwona Pasińska: - Bardzo wdzięcznym tematem okazał się też polonez i kujawiak. Tę taneczną tradycję łączymy z tym, co tu i teraz. Gdziekolwiek na świecie tego nie zagramy, chcieliśmy, żeby to było nasze.
Premiera - 13 i 14 października o godz. 20 w Sali Wielkiej CK Zamek.