Artykuły

0 teatr warto się kłocić

Sztuka wręcz ocieka wulgaryzmami - napisał Marek Nowacki, warmińsko-mazurski kurator oświaty na Facebooku. Chodzi o "Lot nad kukułczym gniazdem", świeżą premierą Teatru Jaracza w Olsztynie. Sprawdziliśmy. To dobre przedstawienie. I nie ocieka - pisze Ewa Mazgal w Gazecie Olsztyńskiej.

Kurator napisał, że "Lot nad kukułczym gniazdem" to nie pierwsza taka - ociekająca wulgaryzmami - sztuka grana w Teatrze Jaracza i zdecydowanie jej nie poleca.

Wulgaryzmami w dzisiejszych czasach ocieka wiele filmów (Pasikowski, Vega) i mnie osobiście to męczy. Brzydkie wyrazy zdarzają się też w teatrze, kiedyś miejscu sztuki wysokiej, do której wkroczył (jak do wszystkich innych miejsc) lud z całym dobrodziejstwem inwentarza. Na sceny wkroczyli też bohaterowie, których wcześniej nie wpuszczano nawet do foyer. Ale akurat "Lot nad kukułczym gniazdem", który w Teatrze Jaracza wyreżyserował Igor Gorzkowski, jeden z najwybitniejszych twórców teatralnych w Polsce, wulgaryzmami nie ocieka. Pojawiają się się sporadycznie. Tylko w jednym miejscu wystąpiły w pewnym zagęszczeniu, ale było jak najbardziej uzasadnione. I byłoby straszną szkodą, by tak dobre przedstawienie zostało zauważone wyłącznie z tego powodu.

Większość z nas zna tę historię. Do szpitala dla nerwowo i psychiczne chorych przybywa nietypowy pacjent. To drobny cwaniak, wielbiciel niewyrafinowanych rozrywek, który chce uniknąć więzienia. To bohater nieromantyczny, nieheroiczny, czasem nawet prostacki, a los stawia go wobec dylematu granic i ceny wolności. McMurphy'ego otacza galeria barwnych postaci, nie tyle chorych, co nie umiejących postawić się a to zbyt apodyktycznej matce, a to gardzącemu homoseksualizmem lub innym niż biały kolorem skóry społeczeństwu, a to opresyjnemu państwu.

Z kolei siostra Ratched (znakomita Joanna Fertacz), która jest władczynią tego miniaturowego królestwa, nie reprezentuje czystego zła, raczej pasywną agresję. Ma władzę (w końcu to ona może odłączyć prąd albo posłać pacjenta na elektrowstrząsy) i ją lubi.

Ratched jest jednak elementem autorytarnego systemu. Jego funkcjonariusze, którzy krzywdzą ludzi, sami nie muszą być wcale złymi ludźmi.

Gorzkowski opowiada tę historię gęsto. Wypełnia przestrzeń dynamicznymi aktorskimi działaniami i emocjonalnym napięciem. Także za pomocą ciekawej oprawy dźwiękowej. I drzwi gabinetu do elektrowstrząsów budzą w widzach prawdziwą grozę. Każdy z aktorów tworzy wyrazistą postać - taki jest rubaszny McMurfphy Grzegorza Gromka, złamany wewnętrznie Wódz Bromden Grzegorza Jurkiewicza i neurotyczny Billy Dariusza Poleszaka, dręczony fobiami Gregor Marcina Tyrlika czy nadpobudliwy, grający Martiniego właściwie wyłącznie ciałem Radosław Hebal. Fajne są żywiołowe dziewczyny - Sandy i Candy czyli Agnieszka Giza i Marta Markowicz czy napięty do granic możliwości, zrewoltowany mięśniak czyli Scalon Pawła Parczewskiego.

Tekst Kena Keseya (udramatyzowany przez Dale'a Wassermana), autora literackiego pierwowzoru sztuki, jest świetny, ponadczasowy, a absolutnie ponadsystemowy. Opisuje ludzkie społeczeństwo, zawsze i wszędzie zagrożone manipulacją i przemocą. Ale jest to też wielka pochwała życia, prostych przyjemności i drobnych wolności których nie doceniamy. Dopóki nie trafimy do siostry Ratched.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji