Artykuły

Ryszard III na Łowach

Długa i skomplikowana jest lista ofiar księcia Gloucester walczącego o tron, a potem o jego utrzymanie. Prawie pokrywa się z listą postaci występujących w Ryszardzie III - sztuce Szekspira, którą w Teatrze Jaracza wystawił Grzegorz Wiśniewski. Giną więc zarówno niedobitki dynastii Lancastrów, jak i wyrzynana przez Ryszarda jego własna rodzina i zaufani sojusznicy. Jaki jest cel, do którego główny bohater dąży po trupach? Uczty i wesołe komedie, na które jednak nikt - nawet on - nie ma ochoty za taką cenę.

Wybierający się na ten spektakl powinni wcześniej poznać tekst, a najlepiej zrobić sobie schemat drzewa genealogicznego obu walczących w Wojnie Dwóch Róż rodów. Inaczej pogubi się w gmatwaninie postaci, tytułów i rodzinnych zależności. Zwłaszcza, że kilku aktorów gra po dwie role, a tekst sztuki został mocno skrócony, więc nie ma zbyt wiele czasu na orientowanie się, kto jest kim.

Jedno jest pewne - tytułowy bohater, grany przez Marka Kałużyńskiego, wyrachowaniem i bezwzględnością pokonuje wszystkich swoich rzeczywistych i wyimaginowanych konkurentów. W finale ten wyścig o władzę okazuje się bezsensowną pogonią za znikającą fatamorganą. Spełnienia (spokoju) nigdy nie osiągniemy - prędzej zniszczymy wszystko wokół siebie i w sobie. Jest to o tyle ważne, że przecież Wiśniewski nie chce nam opowiadać o średniowiecznej Anglii. Motyw chorągiewek reklamujących sklep Emporio Armani, które otrzymuje publiczność, by powitać nowego króla, sugeruje, że dziś mordujemy się dla dóbr konsumpcyjnych, pozycji, wpływów. To produkty znanych projektantów są dziś tym, za co oddaje się królestwa.

W tej walce zawsze potrafimy siebie jakoś usprawiedliwić, choć tak naprawdę jesteśmy potworami, potworami i ofiarami jednocześnie. Słabsi lądują w otwieranym co chwila grobowcu - wypadają z gry, wpadając do dziury w podłodze. Zwycięzcy są tą walką straszliwie zmęczeni. Znakomicie widać to po Marku Kałużyńskim, który po trzech godzinach wielkiego wysiłku fizycznego i skrajnych emocji w finale nie musi grać zmęczenia. On nie ma już siły naprawdę. Wielkie brawa nie tylko za ciężką pracę fizyczną - także za stworzenie przekonującej postaci. Jego Ryszard nie ma cielesnej skazy, ale ma nerwowy tik, który znamionuje kompleksy i psychologiczne powikłania (sugerowany w spektaklu jest brak miłości ze strony matki).

Znakomitą kreację stworzył też Michał Staszczak (Buckingham). Po raz kolejny fascynującą osobowością sceniczną okazała się Justyna Wasilewska.

Bardzo dobrze skonstruowany, precyzyjny, czysty plastycznie spektakl, który nie wzbudza jednak sporów i dyskusji. Szaleństwa władzy widać wszędzie gołym okiem, by je zauważyć, nie trzeba patrzeć przez pryzmat Szekspira.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji