Artykuły

* * *

Mój drogi!

W poprzednim liście trąbiłem co sił o ratunek dla Teatru Muzycznego. "Operetka Wrocławska", starając się skruszyć władanie nad kinoteatrem "Śląsk" przez Przedsiębiorstwo Dystrybucji Filmów "Odra Film". W tzw. "międzyczasie" rozmawiałem z nowym dyrektorem "Odra Filmu" p. Juchą i dowiedziałem się, że skomplikowana sytuacja Teatru Muzycznego jest jeszcze bardziej skomplikowana, niż myślałem:

30 grudnia 1950 roku Oddział Przekazywania Mienia Nierolniczego w Wydziale Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej Prezydium Miejskiej Rady Narodowej we Wrocławiu przekazał nieruchomość położoną we Wrocławiu przy ul. Świerczewskiego nr 67 Centrali Rozpowszechniania Filmów "Film Polski". Wprawdzie nie ma już ulicy Świerczewskiego i CRF "Film Polski", ale spadkobierczynią "Filmu Polskiego" jest "Odra Film" i bez wątpienia instytucja ta będzie miała pierwszeństwo w zakupie kina "Śląsk" przy ul. Piłsudskiego nr 67 wraz z budynkiem administracyjnym przy ul. Bogusławskiego 14. Jak zapewnia dyr. Jucha, "Odra Film" nie ma zamiaru wypowiadania dzierżawy kinoteatru "Śląsk" "Wrocławskiej Operetce", ale jak dopowiada pani główna księgowa - zmiana warunków dzierżawy nie jest wykluczona. Kina robią bokami i możliwym jest, że nie zrezygnują z takiej "dojnej krowy", jaką może być kinoteatr "Śląsk"... a raczej sala kinoteatru "Śląsk" wraz z przyległościami... i zażądają od "Wrocławskiej Operetki" takiej sumy za dzierżawę, jakiej teatr (czytaj: wojewoda i prezydent m. Wrocławia) nie będzie w stanie zapłacić... Pani główna księgowa "Odra Filmu" bierze to pod uwagę i proponuje, aby Operetka zmieściła się z Wrocławską Operą w gmachu operowym, albo żeby znalazła sobie inne pomieszczenie... bo kino "Śląsk" i kino "Warszawa" mogą utrzymywać inne deficytowe kina również poza Wrocławiem... Rada życzliwa, ale podobną radę może dać i Teatr Muzyczny, proponując, aby kino "Śląsk" przeniosło się np. do gmachu kina "Pokój", który - jak wiadomo - jest w stanie ruiny. Wnętrze Opery będzie musiało w bardzo niedługim czasie przejść generalny remont i kto wie, czy nie jedyną radą będzie wystawianie specjalnie zrealizowanych kameralnych spektakli operowych właśnie na zmianę ze spektaklami operetkowymi w... kinoteatrze "Śląsk".

Co robić, aby uratować Teatr Muzyczny, aby nie wisiała nad tym coraz lepszym, coraz potrzebniejszym teatrem groźba likwidacji, jak miecz na włosku o wiele cieńszym od końskiego włosa damoklesowego, skoro ten teatr znalazł się w "klinczu" prawnym, trzymanym mocno przez silniejszy dokumentami "Odra Film"? Wyjściem z tego prawnego labiryntu jest wpisanie tego, jedynego w środkowej Europie kinoteatru w stylu niemieckiego ekspresjonizmu, na listę obiektów zabytkowych, co przesądzi o przejęciu obiektu przez miasto. A wtedy wygra na pewno zdrowy rozsądek - czyli: aby wilk był syty i koza cała! "Odra Film" zgodził się bowiem na oddanie Operetce "Śląska" w zamian za udział w remoncie kina "Pokój" i za działkę na budowę obiektów kinowych na placu Grunwaldzkim.

W poprzednich "Trąbach" obiecałem Ci opowieść o spektaklu "Normy" w warszawskim Teatrze Wielkim i "Opowieści Hoffmanna" w poznańskim Teatrze Wielkim. "Norma"! Niewątpliwie jedna z najtrudniejszych do realizacji i do śpiewania oper romantycznych. Bellini użył sobie na karkołomnych ariach, pełnych arcytrudnej koloratury i niezliczonych wysokich tonów. Reżyserowała w Warszawie "Normę" Fedora Barbieri, której występy w partii Adalgisy przeszły do legendy. Reżyserowała, stawiając przede wszystkim na ukazanie piękna belliniowskich ani i piękna własnego głosu. Statyczność sytuacji zacierała się w pięknie scenografii, niezwykle funkcjonalnej, pozwalającej na swobodne umieszczanie solistów na tle architektonicznie rozmieszczonego chóru. Andrzej Majewski stworzył obraz sceniczny pełen tajemniczego piękna: wśród malowniczych ruin świątyni Druidów okazały święty dąb zamieniał się w finale w płonący stos, w którym ginęła Norma z ukochanym Polionem. Dwie piekielnie trudne partie. Normy i Adalgisy śpiewały Monika Chabros, obdarzona bogatym, giętkim, szlachetnie brzmiącym sopranem i Joanna Cortes - znów znakomita. Świetny śpiew obu pań, znakomite aktorstwo... a jednak brakowało mi ciemnej barwy mezzosopranowej w duetach Normy z Adalgisą. Dyrygował Jose Maria Florencjo Junior, bardzo utalentowany dyrygent, czujący specyfikę romantycznej opery.

W Poznaniu, jak powiedziałem, "Opowieści Hoffmanna" Offenbacha, dobrze prowadzone przez Renarda Czajkowskiego, który wydobywając szlachetną lirykę i dramatyzm, zatarł pojawiający się w wielu miejscach partytury offenbachowski blichtr operetkowy. Reżyserował Robert Skolmowski, inscenizował Marek Grzesiński. Ukochane Offenbacha - tym razem w trzech postaciach: romantyczna Barbara Kubiak, lekkomyślna, czarująca słodkim głosem Antonina Kowtunow, dobrze imitująca "nakręcanego słowika" Joanna Kubaszewska. Demoniczny Mirakel - przeistaczający się w Lindorfa. Coppeliusa i Dapertutto - śpiewany przez Igora Strunina. Pomysłowa równie tajemnicza jak cała historia Offenbacha scenografia Andrzeja Sadowskiego pozwalała na szybkie zmiany miejsca i nastroju...

Zmieńmy i my miejsce i nastrój. Jak co roku. wybrałem się z ekipą telewizyjną na już 27. Festiwal im. Henryka Wieniawskiego do Szczawna. W tym roku skromny: tylko 3 dni. Program festiwalu oparty był na dwóch skrzypkach: na laureacie I nagrody na ostatnim Konkursie im. Wieniawskiego Piotrze Pławnerze, i na laureacie jednego z poprzednich konkursów Jewgieniju Buszkowie. Pławner, który debiutował właśnie tu, na festiwalach szczawieńskich, dobrze się rozwija i technicznie, i muzycznie. W Szczawnie zagrał teraz ze znakomitym kameralistą, Andrzejem Guzem, sonaty Ravela i Brahmsa, scherza Kreislera i Wieniawskiego. Grał ostro, akcentując specyficzne właściwości tych odmiennych utworów. Buszkow - to już skrzypek dużej skali! Nie był w Polsce od czasu konkursu i teraz pokazał, jak daleko zawędrował w krainie wiolonistyki. Bach, Beethoven, Paganini, Wieniawski - każdy utwór do nagrania na płytę!

W Szczawnie usłyszeliśmy jeszcze m.in. uczniów Jadwigi Kaliszewskiej: Joannę Kurkowicz, Dominikę Falger, Adriana Mackiewicza i wiolonczelistę Leszka Ziółko z towarzyszeniem niezrównanej Marii Szwajgier-Kułakowskiej.

Ze Szczawna wprost do Kudowy, gdzie niezmordowana Mana Fołtyn zorganizowała wraz z Wojciechem Adamczewskim i Jackiem Zubem XXXI Festiwal Moniuszkowski, tym ciekawszy, że wystąpili na nim laureaci Międzynarodowego Konkursu im. Stanisława Moniuszki dla Młodych Wokalistów. Śpiewali też wybitni śpiewacy operowi i koncertowała Orkiestra Koncertowa Wojska Polskiego, a Maria Fołtyn przypomniała nam gwiazdę polskiej operetki Wandę Polańską, która śpiewała arie operetkowe i duety z Janem Zakrzewskim (pamiętamy go z wielu czołowych partii tenorowych w Operze Wrocławskiej), ale mnie - przyznaję - najbardziej interesowały głosy młodych laureatów Konkursu Moniuszkowskiego. I nie zawiodłem się! Usłyszeliśmy interpretacje trudnych arii w sposób tak znakomity wokalnie i tak muzykalny, że rzadko słyszy się podobne wykonania na naszych czołowych scenach operowych. Doprawdy można być spokojnym o losy naszej wokalistyki operowej.

Nie mogę się powstrzymać, aby Ci nie wypisać "wyliczanki" wyróżniających się w tym galowym koncercie laureatów: trudną arię Dalili z "Samsona i Dalili" Saint-Saënsa i jeszcze trudniejszą arię Leonory z "Faworyty" Donizettiego śpiewała pięknie prowadzonym mezzosopranem laureatka I nagrody, Urszula Kryger. Andrej Kalinin (który m.in. otrzymał nagrodę za dykcję polską) porywająco śpiewał arię Idamora z "Parii", a Adam Zdunikowski (III nagroda) z liryzmem interpretował arię Stefana ze "Strasznego dworu" i "Lament Fryderyka" z "Arlesiany" Cilea. Tatar Marat Garejew, laureat nagrody im. Jana Kiepury, zaśpiewał arię Jontka z uczuciem i dynamizmem. Bardzo pięknym, bogatym sopranem dramatycznym Elena Jewsiejewa śpiewała arię "Casta Diva" z "Normy". Jestem też przekonany, że i Katarzyna Nowak, która otrzymała nagrodę im. Ady Sari i w Kudowie śpiewała m. in. arię Hrabiny "Zbudzić się z ułudnych snów..." już niezadługo wystąpi na jednej z czołowych scen operowych... Żałuję, że nie słyszałeś pięknych głosów laureatów Konkursu im. Marii Fołtyn... przepraszam, im. Stanisława Moniuszki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji