Jak być Rumunem
"Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" Doroty Masłowskiej w reż. Pawła Świątka w Nowym Teatrze w Słupsku. Pisze Daniel Klusek w Głosie Pomorza.
Słupski Nowy Teatr po raz pierwszy sięgnął po dramat Doroty Masłowskiej. "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" to tekst, który powstał kilkanaście lat temu i był już wystawiany przez największe sceny w Polsce, ale również przez europejskie teatry.
Sztuka jest opowieścią o powrocie dwojga nowo poznanych młodych ludzi z tematycznej imprezy do domu. Przebrani za biedaków, podróżując po Polsce B, spotykają się z ostracyzmem i ksenofobią.
Ale "Dwoje biednych Rumunów..." to również w znakomitej większości świetna zabawa dla publiczności. Mnóstwo tu tak charakterystycznego dla Doroty Masłowskiej żartu słownego i zabawy słowem. Choć to słowo dla co wrażliwszych uszu może być nieprzyzwoite.
Ale ten spektakl warto zobaczyć także dla obsady. Aktorzy stworzyli role charakterystyczne, niezwykle zabawne, a co najważniejsze - dopracowane w każdym szczególe. Marta Turkowska w obu swoich wejściach bawiła do łez. Monika Janik jako Dżina była zabawna, ale też konsekwentna i wiarygodna. Jednak największym odkryciem jest debiutujący na słupskiej scenie Wojciech Marcinkowski. Wydaje się, jakby rola Parchy była napisana specjalnie pod jego emploi. Wojciech Marcinkowski prowadził swojego bohatera bardzo świadomie i dojrzale. Parę Dżina-Parcha oglądało się z ogromną przyjemnością. Było dynamicznie, interesująco, bez dłużyzn i nadmiernej brawury. Brawa dla całego zespołu.
"Dwoje biednych Rumunów..." może być repertuarowym hitem, choć najbliższe spektakle dopiero w listopadzie. Ale warto już teraz rezerwować na nie bilety.