Artykuły

Jerzy Szczudlik: Jak Otto spotkał Ericha

W tym roku mija 110 Lat od powstania kamienicy Naujacka w Olsztynie. Z tej okazji Jerzy Szczudlik z Łupstychu napisał sztuką "Bal u Naujacka". Osadzoną w realiach tamtych lat. Sztuka powstała na zamówienie osób związanych z Towarzystwem Kultury Teatralnej -tłumaczy Jerzy Szczudlik. O jej autorze pisze Władysław Katarzyński wGazecie Olsztyńskiej.

Były bankowiec, poeta, publicysta i autor blisko dwudziestu sztuk teatralnych, w tym ośmiu granych w wersji czytanej przez olsztyńskich aktorów w Teatrze przy Stoliku. -Jej bohaterami są między innymi Otto Naujack, burmistrz Oscar Belian, Feliks Nowowiejski, Maria Zientara-Malewska, Erich Mendelshon, a także Jan z Łajs jako duch.

W ładnym domu stojącym w Łupstychu na ścianach wiszą obrazy polskich mistrzów, stoją rzeźby, a z okien rozpościera się widok na malownicze jezioro Ukiel. W takim klimacie tworzy Jerzy Szczudlik, postać nietuzinkowa za względu na swoje rozliczne zainteresowania.

- Czasy, kiedy byłem bankowcem, należą do przeszłości - wyjaśnia. -Cyfry i liczby zamieniłem na poezję, satyrę, teatr.

Urodził się w Sanoku w Bieszczadach, czyli na drugim końcu Polski. Uważa, że zarówno one, jak również Warmia i Mazury należą do najpiękniejszych regionów w kraju. Z zagranicznych miejsc najbardziej ceni Toskanię w środkowych Włoszech.

Większą część życia Szczudlik spędził w Warszawie, dokąd przeniosła się rodzina, kiedy miał 5 lat. Tam studiował bankowość i podjął pracę w tej branży. Pracował w banku na eksponowanych stanowiskach, w tym piętnaście lat w Luksemburgu.

- Pewnego dnia jeden z kolegów, który miał posiadłość pod Barczewem, opowiedział mi o Warmii - wspomina. - Przyjechałem z żoną Marią, obejrzeliśmy krajobraz i zauroczyliśmy się: To będzie nasze miejsce na ziemi!

Wybudowali w Łupstychu dom, o jakim marzyli. Z czasem wrośli w miejscową społeczność. On zaczął publikować felietony w "Gazecie Gietrzwałdzkiej", ona została prezesem Stowarzyszenia Miośników Łupstycha Abistiks, od nazwiska Prusa Abstike (stąd po prusku wieś Abstokis). Sam nie chce, chociaż były takie sugestie, kandydować na radnego gminy, gdzie mógłby wykorzystać swoje doświadczenia bankowca. Przekazuje tę wiedzę np. w felietonach.

Zamieszkał więc tutaj i zaczął pisać. Po prostu odczuł taką potrzebę. W 2004 r. wydał własnym nakładem "Limeryki warmińskie i unijne", z rysunkami Andrzeja Mleczki, którego namówił do współpracy.

Limeryki, niektóre frywolne (tomiki rozdał wśród znajomych), odnosiły się do wiejskiej rzeczywistości. Bohaterami są m.in. sklepowa, leśnik, zawiadowca. Z zadowoleniem stwierdził, że zostały ciepło przyjęte. To zachęciło go do wydania następnych książek, w tym zbioru wierszy poświęconego żonie i znów limeryków.

- To taka fajna forma, lekka i zgrabna, przy tym uszczypliwa - wyjaśnia Jerzy Szczudlik. - Daje mi wiele pola do popisu.

Już wcześniej, kiedy jeszcze tu nie zamieszkali, urlopy spędzali w gospodarstwach agroturystycznych, w tym w Worytach w gminie Gietrzwałd u Adama Kochanowskiego.

- Zainteresowało mnie to, że przed wojną w tym budynku przejściowo zamieszkał Melchior Wańkowicz, szukając tematów do swojego zbioru reportaży "Na tropach Smętka" - wyjaśnia. -A także to, że pan Adam jest członkiem amatorskiego Wspaniałego Teatru Bez Nazwy, który działa w GOK w Gietrzwałdzie. A że istnieje przy teatrze kapela, zacząłem opisać dla nich teksty piosenek.

Tak poznał reżysera Andrzeja Fabisiaka, a potem aktora Mariana Czarkowskiego i Elżbietę Lenkiewicz, która prowadzi Teatr Przy Stoliku. I napisał dla nich sztukę, kryminał "Proszony gość", a potem inne. Teatr wykonał je w ówczesnej kawiarni Teatralna, a potem pokazał w terenie.

"Stół to mebel z płaskim blatem, podparty zazwyczaj czterema rogami, który wyjątkowo dobrze się kojarzy" - pisze Szczudlik w jednym ze swoich felietonów.

I dalej: "To przy nim jadamy nasze posiłki, odbywamy rozmowy, te, co powinny cementować rodzinę i gdzie szukamy ważnych kompromisów (...). Tu na stół możemy wyłożyć wszystkie karty, to w niego możemy uderzyć, żeby odezwały się nożyce. Nic więc dziwnego, że mebel nadaje się znakomicie na miejsce, w którym odbywa się przedstawienie teatralne".

Jerzy Szczudlik ma głowę pełną pomysłów. Nie ma swojego menedżera, a planuje wydanie kolejnych książek i napisanie następnych sztuk z przeznaczeniem dla teatru. Czy najnowszą historię w formie szopki, czyli bal w Kamienicy Naujacka obejrzymy w wykonaniu aktorów Teatru przy Stoliku (nie ma obecnie stałej siedziby, ale najbliżej mu do Dobrego Miasta) czy też na dużej scenie, czas pokaże.

W sztuce są postacie ważne dla historii Olsztyna. Jest napisana, jak zwykle u Szczudika, z przymrużeniem oka, z odrobiną filozofii, żaluzjami do współczesnej rzeczywistości.

- Wszystko zależy od ludzi i pieniędzy - stwierdza były bankowiec.

w.katarzynski@gazetaolsztynska.pl

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji