Artykuły

Minister Gliński: "Jeśli Stary Teatr nie zacznie funkcjonować, to powtórzymy konkurs". Tylko co to znaczy?

Gdy trzech kolegów powtarza ci: "Jesteś pijany, idź do domu" - to coś może być na rzeczy. Być może podobnie prosta prawda zaczyna docierać do wicepremiera i ministra kultury Piotra Glińskiego w sprawie kryzysu w Starym Teatrze w Krakowie, dyskutowanej w środowisku od tygodni - pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

"Jeżeli nic z tego nie wyjdzie i teatr nie zacznie normalnie funkcjonować, to będziemy pewnie musieli w trybie pilnym powtórzyć konkurs. Na razie jest powołany dyrektor i dajmy mu szansę funkcjonowania" - powiedział w poniedziałek Gliński w RMF FM, komentując koniec wybranego przez ministerstwo dyrektorskiego tandemu Marek Mikos i Michał Gieleta, który rozpadł się, jeszcze zanim zaczął pracę.

Dobrze, że ministerstwo przerwało milczenie, bo sytuacja w najważniejszym krakowskim teatrze jest alarmowa. Nowo mianowany szef Starego, były dyrektor TVP Kielce Marek Mikos, nie jest w stanie przedstawić planu sezonu, a swojego zachwalanego jeszcze niedawno niedoszłego zastępcę ds. artystycznych - polsko-angielskiego reżysera Michała Gieletę - oskarża przed dziennikarzami o kosmiczne finansowe oczekiwania, co Gieleta dementuje. PiS-owski scenariusz dla Starego Teatru się nie powiódł - jeszcze jaśniej dziś widać, że nie było tu żadnej wizji, a priorytet stanowiło odwołanie nielubianego przez prawe skrzydło elektoratu byłego dyrektora Jana Klaty.

Normalne funkcjonowanie teatru

Pytanie tylko, co to właściwie znaczy dla Glińskiego, że teatr "normalnie funkcjonuje". Weźmy najgłośniejszy przypadek sceny zniszczonej przez polityków - Teatr Polski we Wrocławiu. Za nowej dyrekcji Cezarego Morawskiego Polski zadłużył się bardziej niż w czasach artystycznego rozkwitu, gdy jego poprzednikowi Krzysztofowi Mieszkowskiemu zarzucano rozrzutność. Przychodzi też do niego znacznie mniej widzów, a opinię o bezprecedensowym upadku artystycznym tego miejsca podzielają nawet najbardziej konserwatywni recenzenci. Jednak jeszcze trzy tygodnie temu minister kultury zarzekał się, że o długach "nie słyszał", a wcześniej bronił skompromitowanego dyrektora i pomógł mu pozostać na stanowisku mimo odwołania przez władze województwa dolnośląskiego.

Wrocław to ważny punkt odniesienia - bo sytuacja w Krakowie zaczyna coraz bardziej przypominać tę z Dolnego Śląska. Nie wiadomo, kiedy uda się w Starym doprowadzić do pierwszej premiery. Pojawiają się kolejne dementi rzekomych współpracowników wymienianych w zapowiedziach dyrektora Mikosa. Ten zaś jest bardzo pewny siebie i zdeterminowany, by pozostać na stanowisku - a w TVP zapewnia, że ma kompetencje do kierowania jedną z najbardziej prestiżowych scen, bo był "ekspertem kolegium teatralnego telewizji i szefem jury uczniowskich zespołów teatralnych".

Stracony sezon w Starym

W odróżnieniu od Polskiego we Wrocławiu Stary Teatr podlega ministrowi bezpośrednio - tu nie da się przerzucać odpowiedzialności na samorządowców. Chciałbym wierzyć, że na ministerstwo podziała niekwestionowany prestiż i legenda zagrożonej dziś krakowskiej sceny, a także nazwiska wybitnych krakowskich aktorów, którymi podczas nagonki na wcześniejsze dyrekcje prawicowi publicyści od miesięcy wycierali sobie usta.

Nowy konkurs jest potrzebny i to możliwie szybko - by dać następcy Mikosa czas na zaplanowanie pracy i naprawienie szkód. Biorąc pod uwagę dynamikę życia teatralnego i czas potrzebny, by zaplanować premiery w reżyserii cenionych twórców - ten sezon w Starym Teatrze w Krakowie już jest stracony. Od ministra Glińskiego zależy, czy stracone będą też sezony kolejne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji