Artykuły

Renesansowe igraszki

MACHIAVELLI, Florentyńezyk z epoki Odrodzenia zasłynął przede wszystkim jako twórca teoretycznych prac, których celem było nauczanie jak należy postępować w różnych dziedzinach życia, by osiągnąć zakreślony przez państwo lub człowieka cel. Stąd wszedł do języków całego świata termin "makiawelizm", oznaczający skuteczne, choć nie pozbawione, podstępu działanie.

Ale Machiavelli nie ograniczał się do pisania rozpraw teoretycznych. Stworzył komedie, służące tym samym celom, tyle że otwierał w nich oczy ludziom nie przy pomocy rozumowania, ale nieraz skuteczniejszej satyry.

Jedną z tych komedii "Mandragolę" ujrzeliśmy właśnie na scenie Teatru Kameralnego. Ma ona wszystkie cechy teoretycznych prac autora, choć bohater jej nie dąży do żadnego doniosłego ogólnoludzkiego celu - po prostu celem jego jest zdobycie cudzej żony. Autor zgodnie z duchem swej epoki nie stroni w komedii od jaskrawych sytuacji, żongluje dialogiem, w którym mówi się bez osłonek o najbardziej wstydliwych dziedzinach spraw erotycznych. Nie waha się swą satyrą objąć przedstawicieli duchowieństwa, co w owym wieku XVI było pełną zuchwalstwa odwagą i godzi satyrą w możnych i bogaczy.

Dla ludzi naszej epoki wiele satyrycznych sytuacji i prawd tej komedii nie utraciło swej aktualności i składa się na współczesny moralitet. Reżyseria Jana Kulczyńskiego, zarówno jak opracowanie przez niego tekstu wyraźnie dążyły do podkreślenia tej właśnie cechy komedii. Stąd zapewne dzisiejsze, nieco tylko stylizowane, stroje postaci stworzonych przed 350 laty. Dla zaznaczenia natomiast epoki renesansu wprowadził reżyser piękne przerywniki w postaci chóru dziewcząt, śpiewających kancony o autentycznych renesansowych tekstach i stylowej muzyce, skomponowanej przez Stefana Kisielewskiego.

Aktorzy znakomicie wczuli się w postacie jak gdyby podwójnie ukazane. Bronisław Pawlik był naprawdę komicznym panem Nicią, mężem, który sam niejako organizuje zdradę żony, Henryk Bąk jowialnym dobrodusznym Liguriem z zimną krwią inscenizującym łajdacki podstęp. Młodzieńczego kochanka Callimaco grał swobodnie Andrzej Antkowiak, a jego służącego Siro, który pomaga w przeprowadzaniu intrygi niczym niewolnik z komedii antycznej z dużym temperamentem i werwą pokazał Jan Englert. Świetną sylwetkę sprośnego, a obłudnego braciszka klasztornego Timoteo stworzył Tadeusz Kondrat. Halina Czengery ukazała sylwetkę młodej teściowej.

Obsada była tym ciekawsza, że uczestniczyły w niej dwie najmłodsze nasze aktorki, przy czym Ewa Skarżanka miała odpowiedzialna rolę Lukrecji, wokół której obraca się cała intryga. Trzeba powiedzieć, że wywiązała się z niej doskonale: mimo niemal dziecięcego wyglądu, była kobietą w całym znaczeniu tego słowa. W króciutkiej roli groteskowo zagrała Jolanta Wołłejko-Czengery.

Scenografia Franciszka Starowieyskiego uderzała widzów szkarłatem i złotem i opierała się na umowności w sposób najbardziej nowoczesny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji