Artykuły

Gdynia. Sny o szczęściu w bluzgu utytłane

Spektakle na tarasach, na miejskich placach i w bramach, czyli festiwal "Pociąg do Miasta".

Podjęte w ubiegłym tygodniu przez Teatr Gdynia Główna ryzyko urządzenia pod gołym niebem Letniego Festiwalu pod nazwą "Pociąg do Miasta" z powodu inwazji opadów powiodło się połowicznie.

Niektóre spektakle widzowie oglądali spod parasola, jeden z nich trzeba było z powodu deszczu odwołać.

Narodowe stereotypy

Na otwarcie festiwalu zdecydowano się na próbę wysoce ambitną. Ewa Ignaczak wyreżyserowała przedstawienie, któremu nadała tytuł "Pomiędzy" [na zdjęciu]. Tekst został oparty na dramacie Witolda Gombrowicza "Ślub". Sztuka ta ma już w dziejach polskiej sceny osobny rozdział, była też przedmiotem licznych krytycznych analiz i komentarzy (leżała też jakiś czas na cenzorskiej półce).

"Ślub" każdy może interpretować tak, jak mu poetyka Gombrowicza w duszy zagra. Ewa Ignaczak, w programie do spektaklu napisała, że Henryk - bohater "Ślubu/Pomiędzy" - podejmuje walkę ze stereotypami i cechami typowymi dla naszego narodu i że toczy samotną bitwę o swoje JA".

Sęk jedynie w tym, że Henryk tej walki nie toczy na jawie. "Ślub" bowiem to sen. Gombrowicz uprawiał w swojej twórczości swoistą dialektykę poznawczej niepewności. Formułował więc jakąś tezę, ale formułował ją jak gdyby tylko po to, aby ją natychmiast zanegować. Sceptycyzm przenikał Gombrowicza do szpiku kości. Pisarz nie był nigdy pewny niczego.

Od jednej z takich filozoficznych wątpliwości Ignaczak rozpoczęła spektakl: "Tyle czystości, ale tyle nieczystości!". Autor "Trans-Atlantyku" nie bez upodobania babrał się głównie w tym, co nieczyste. Bohater "Ślubu" śni, że wrócił z wojny. Śni mu się, że chce poślubić dawną damę swego serca (ale wyłaniają się szemrane sprawy nieczyste). Henryk we śnie szamocze się w aspiracjach monarchicznych, które przybierają wymiar surrealistyczny.

Bawiły w Klubie Ucho publiczność genialne paradoksy Gombrowicza. Bo przecież "to nie my mówimy słowa, lecz słowa nas mówią i zdradzają naszą myśl, która też zdradza nasze zdradzieckie uczucie". Według Gombrowicza "Wszystko to kłamstwo! Każdy mówi nie to, co chce powiedzieć, lecz to, co wypada".

Pięknie. Ale co z owymi stereotypami? Ile mogą być warte stereotypowe wizje senne? Sen Henryka nie może dobrze się

skończyć. Zamiast ślubu będzie się pogrzeb. Henryk co prawda oświadcza, że tego nie rozumie. Gombrowicz jednak dociska pedał do dechy: "A kto mówi, że rozumie, ten kłamie".

Satyra w Redłowie

W sobotę, mimo że z nieba chwilami kropiło, zaryzykowałem wyprawę do Redłowa na komedię satyryczną Szymona Jachimka "Emigrantka", w reżyserii Tomasza Valldal-Czarneckiego. Spektakl wystawiono w zielonej strefie na terenie Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego. I choć miejsc siedzących na długo przed przedstawieniem zabrakło, dotrwałem do końca.

Wydarzenia opowiadane w tym przedstawieniu polegają na tym, że do Trójmiasta zajechała norweska tancerka (w tej roli Vilde Valldal Johannessen). Stypendium dostała. Lecz tutaj, gdzie się tylko nie ruszy, trafia, najdelikatniej mówiąc, na Polaków spod ciemnej gwiazdy. Ja wiem, satyra ma swoje odwieczne prawa. Już więc milknę. Lecz jak tu milczeć? Kiedy twórcy wpuszczają na scenę lecącego wyjątkowo ostrym bluzgiem taksówkarza, widzowi uszy puchną! A Norweżka, choć polskiego nie zna, wybucha tyradą w zdrowym moralnym proteście.

W sumie w programie tegorocznego festiwalu znalazło się sześć spektakli. Wszystkie były produkcjami Teatru Gdynia Główna i wszystkie wystawiane były w otwartych miejskich przestrzeniach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji