Artykuły

Wariacje na temat "Kordiana"

"Kordiana" napisał Słowacki mając 24 lata i mimo młode­go wieku autora powstał dramat dojrzały, spełniający wy­mogi sztuki romantycznej, podej­mujący żywo wówczas dysku­towaną kwestię misji dziejowej Polaków. To że szczytu Mont Blanc tytułowy bohater rzuci ha­sło - Polska Winkelriedem na­rodów. "Kordian" należy do naj­trudniejszych do wystawienia dramatów. Nadmierna wierność tekstowi i didaskaliom może doprowadzić do powstania wido­wiska dla współczesnego widza zupełnie nieprzyswajalnego - długiego, nudnego, niejasnego. W całkiem inną stronę poszedł w najnowszej inscenizacji w Te­atrze Dramatycznym w Warsza­wie Maciej Prus. Krótki i zwar­ty spektakl trafniej byłoby nazwać wariacjami na temat "Kordiana". Ingerencja reżysera w tekst i samą konstrukcję dramatu jest bardzo głęboka.

"Kordian" Prusa rozpoczyna się w podziemiach katedry św. Ja­na, gdzie zbierają się spiskowcy, a więc na dobrą sprawę akcja zaczyna się w połowie aktu III, kiedy Kordian podejmuje decy­zję o zabójstwie cara. Sceny wcze­śniejsze (w bardzo okrojonej for­mie) wplecione są w akcję na za­sadzie jakby retrospektyw. "Wiek, co przyjdzie, ucieszy szatany" - te słowa Szatana z Przygotowania można uznać za motto całego spektaklu. I właśnie sprawa walki ze złem wydaje się być głównym wątkiem in­scenizacji. Dlatego reżyser łączy postacie "szatańskie" osobą jed­nego aktora. (Pomysł to nieno­wy, podobny zabieg zastosował w swojej pracy Jerzy Grotow­ski). Zło obok Szatana uosabia­ją: Car, Papież, Doktor, Grze­gorz. Oczywiście w każdej z tych postaci zło ma inny wymiar, od­cień - raz jest to zaślepienie władzą, kiedy indziej zwykła głupota. Ale ze złem ucieleśnionym w tych różnych postaciach mu­si się Kordian zmagać, a prze­cież jeszcze w nim samym jest wiele słabości. Marek Walczewski świetnie radzi sobie ze swoją wielopostaciową rolą. Niektórym oso­bom, zwłaszcza Grzegorzowi i Papieżowi nadaje wyraźnie gro­teskowy wymiar, co jest jak naj­bardziej uzasadnione. Janusz Wituch jako Kordian przekonu­je swoją młodością i świeżością - to jak się okazuje konieczne atrybuty tej roli.

Jak zwykle w inscenizacjach, które tak dalece zmieniają pierwowzór, rodzi sie pytanie o gra­nice reżyserskiej ingerencji. Prus broni się z całą pewnością atrakcyjną, bardzo jednorodną i zwar­tą materią spektaklu. Jedno tyl­ko musi budzić sprzeciw - za­łożenie, że przedstawienie bę­dą oglądać widzowie, którzy zna­ją już twórczość Słowackiego. A jeśli nie, to wyniosą oni z Dra­matycznego bardzo mętne pojęcie o jednym z najważniejszych dramatów wieszcza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji