Artykuły

Misterium sacrum

Poznań wierzy swojej publiczności. Wie o tym Teatr Wielki, który już od wielu lat kontynuuje nieszablonową linię repertuarową, odkrywającą arcydzieła XX-wiecznej opery przed polskim widzem. Kolejna, trzecia już w teatrze, polska prapremiera dzieła B. Brittena - "The Prodigal Son" ("Syn marnotrawny") w ramach otwartego niedawno Atelier Sceny Muzycznej pod artystycznym patronatem prof. Michała Bristigera dowodzi, że koncepcja została nie tylko ponownie podjęta, ale i zrewidowana, przemyślana, rozszerzona...

Odwieczny problem syntezy sztuk, który prowokuje sam utwór, odżył w tej realizacji z niepohamowaną siłą. Misterium sceniczne Brittena wprzęga w zasięg swego oddziaływania teatr i muzykę, sacrum i profanum, specyficznie pojęty czas i przestrzeń. Czas owego dzieła to historyczna hybryda, w której prostota chorału sąsiaduje z wymyślnością współczesnych struktur brzmieniowych. Czas przedstawienia zawiera się w specyfice teatralnej, ale i sakralnej z plastycznie i retorycznie umotywowaną historią biblijną.

Przestrzeń muzyczna - kameralna obsada głosów solowych, chóru i kilku instrumentów, prowadzi pomost do przestrzeni teatru, ale i przestrzeni kościoła z wspaniale wkomponowaną procesją zakonników i bolesnym powrotem syna marnotrawnego we wnętrze dominikańskiego kościoła.

Efektem tych rozlicznych korespondencji, dialogów, sztuk było czytelne przekazanie treści wątku biblijnego i Brittenowskiej symboliki - gdzie wątek moralizatorski doskonale splata się z przeżyciem. Misterium ducha i misterium serca.

Nad całością owej syntezy panowała Małgorzata Dziewulska - reżyser, poza nielicznymi wyjątkami nie gubiąc trudnej chyba do osiągnięcia w tym utworze - czytelności przekazu.

Wspomagali ją godnie Jadwiga Maria Jarosiewicz - scenograf i Ewa Wycichowska - ruch sceniczny, chociaż moja wizja ekspresji ruchowej, zwłaszcza pojedynczych postaci, byłaby odmienna - bardziej odrealniona, symbolicznie skonwencjonalizowana.

Misterium muzycznemu patronował - jak zwykle niezawodnie i precyzyjnie Antoni Gref, który dobrze wczuł się w trudną, nieco ascetyczną strukturę Brittenowskiej partytury.

Dobrze brzmiący chór kameralny ze szczególnym udziałem Poznańskiego Chóru Chłopięcego tworzył odpowiednią, "obiektywną" przeciwwagę dla aktorów - śpiewaków. To właśnie na tych ostatnich spoczywała główna odpowiedzialność w niesieniu treści i formy misterium.

Aleksander Burnadt - poznański Paers (to już jego trzecia Brittenowska realizacja w tym teatrze) - doskonale, zarówno aktorsko, jak i głosowo odpowiadał demonicznej postaci Kusiciela. Raziła jednak niedobra prozodia angielskiego tekstu, która była z kolei atutem Błażeja Greka - syna marnotrawnego, także wokalnie przekonywującego. Piotr Liszkowski budował ciepły bardziej niż stanowczy portret Ojca odpowiednim wyczuciem stylu i nienaganną intonacją. Także i czwarty solista - Krzysztof Szaniecki wywiązał się nieźle z powierzonego mu zadania.

Poznański Teatr Wielki wzbogacił się o bardzo cenną pozycję repertuarową, starannie przygotowaną i w interesujący sposób podaną, która - co ważne - pomimo swoich trudności, może liczyć na dość szeroką publiczność.

Wszystkim realizatorom tego trudnego przedsięwzięcia - gratulacje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji