Artykuły

Zamachowski fest

Popularność dobrego wojaka Szwejka i jego zdrowego rozsądku, obnażającego fałsze i absurdy życia społecznego i polityki, jest dobrym barometrem nastrojów społecznych. Rośnie, gdy powietrze gęstnieje od podniosłych frazesów, za którymi w najlepszym razie skrywa się hipokryzja i korupcja, w najgorszym — zamordyzm i rosnące w siłę państwo policyjne... Na widowni Och-Teatru nową adaptację powieści sprzed niemal wieku oklaskiwały tłumy. Oprócz tematu duża zasługa w tym Zbigniewa Zamachowskiego. Aktor Teatru Narodowego wydaje się stworzony do roli małomiasteczkowego, domorosłego filozofa, sypiącego anegdotkami i złotymi myślami w stylu: „Wszystko może się jeszcze obrócić ku dobremu, jak mówił Cygan Janećek w Pilźnie, kiedy mu w roku 1879 zakładali stryczek na szyję za podwójne morderstwo na tle rabunkowym”. Po mistrzowsku nawiązuje kontakt z widownią, co ta szczodrze docenia, a to z kolei dodaje skrzydeł aktorowi itd. Samo przedstawienie arcydziełem zdecydowanie nie jest. Domalik epopeję Szwejka, od spokojnej pracy w zakładzie fryzjerskim, przez szpital psychiatryczny i wojsko — służbę u kapelana alkoholika, a potem porucznika idioty — pokazuje w scenkach, z których część przypomina komedię dell'arte, część farsę. Emocje wywołuje właściwie tylko część z kapelanem Katzem, który w świetnym wykonaniu Krzysztofa Dracza jest portretem człowieka pozbawionego złudzeń i co do natury systemu, i ludzkiej, który w piciu szuka ratunku przed czarną rozpaczą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji