Szara nuda w czerwonych ścianach
"Woyzeck", niezwykły, nie dokończony dramat, napisany w 1836 przez zmarłego w dwudziestym czwartym roku życia George'a Büchnera, fascynował wielu wybitnych twórców teatru i filmu. Sztukę zekranizował m.in. Werner Herzog, obsadzając w roli tytułowej Klausa Kinskiego. Dzięki fragmentarycznej otwartej konstrukcji. "Woyzeck" ma to do siebie, że da się wystawiać na bardzo różne sposoby. Widziałam np. ten dramat zainscenizowany przez duński teatr jako uliczne widowisko jarmarczne i francuski spektakl z udziałem jednego tylko aktora, kilku ekranów video i telebeama.
Na Scenie im. Haliny Mikołajskiej Teatru Dramatycznego o kształcie wyreżyserowanego przez Pawła Wodzińskiego przedstawienia zadecydował w dużej mierze scenograf, Grzegorz Małecki. Cała historia Woyzecka prostego żołnierze wrażliwca. który i zabija niewierne kochankę, matkę swego dziecka, rozgrywa się tu w zamkniętym wnętrzu o zjadliwie czerwonych ścianach. Scena co chwila wyciemnia się i wtedy słychać tylko stukot butów o drewnianą podłogę. Pomysł początkowo wydaje się interesujący, powtarzany jednak wielokrotnie - nuży.
Głównym jednak błędem jest obsada roli tytułowej. Dramat Büchnera pełen filozoficznych treści i podtekstów, z grubsza biorąc interpretowany jest zazwyczaj jako historia jednostki nieprzystosowanej, nie wytrzymującej nacisku wrogiego świata. Rola Woyzecka grana bywała przez, aktorów wcale nie najmłodszych. W Dramatycznym aparycja i ekspresja młodego Pawła Burczyka (PWST) sprawiają że cały problem tej postaci zamazuje się. Nie znając sztuki (którą zresztą reżyser okrutnie skrócił), można by przypuszczać że chodzi tu o konflikt pokoleń. Gdy Woyzeck peroruje jak młody hrabia przypomina zbuntowanych bohaterów romantycznych, co jest równie bezsensowne. I trzeba podkreślić, że wina to reżysera, a nie debiutującego, prawdopodobnie zdolnego aktora. Na domiar złego reżyser obciął znakomite Büchnerowskie zakończenie i sprawa zabicia niewiernej Marii przeistacza się w kiepski melodramat. Wysmakowane plastycznie, z widocznymi ambicjami przedstawienie "Woyzecka" w Dramatycznym nie bardzo trzyma się kupy.