Artykuły

Dobry człowiek Woyzeck

"Woyzeck" jest ostatnim, nie dokończonym dramatem George'a Büchnera - przyrodoznawcy, tłumacza, filozofa i jednego z najwybitniejszych pisarzy nie­mieckich XIX stulecia. Pisarz zmarł w wieku 24 lat na tyfus. "Woyzeck" miał swoją sceniczną prapremierę w 1913 r., w stule­cie urodzin autora. Büchner, propagator i krytyk idei Wielkiej Rewolucji Francuskiej, założy­ciel organizacji uznanej za wy­wrotową, był jednym z pierw­szych światłych umysłów epoki ponapoleońskiej, który z właści­wą adeptowi nauk przyrodni­czych uwagą pochylił się nad lo­sem ludzi najuboższych i niewy­kształconych.

Wyznacznikami bytu proste­go fizyliera Franza Woyzecka jest szczupły żołd, napiwki od kapitana, którego goli, i ewentualne podwyżki od doktora, sprawdzającego własne obse­sje medyczne na żywym organi­zmie żołnierza. Zarobione w ten sposób pieniądze Franz prze­kazuje Marii i dziecku, którego ojcostwa bynajmniej się nie wy­rzeka. Maria jawnie zdradza bohatera z pyszałkowatym tamburmajorem, o czym Woy­zeck dowiaduje się od swego kapitana. Psychika żołnierza nie jest w stanie znieść ciężaru upokorzenia. Gdy na dodatek zostaje dotkliwie pobity w karczmie przez o wiele silniej­szego rywala, trawiony poczu­ciem bolesnej krzywdy Woy­zeck sięga po nóż. Ofiarą pada wiarołomna kochanka. Dramat Büchnera nie ma nic z bulwarowej opowieści o zbro­dni koronującej skrzywdzoną miłość własną. "Woyzeck" jest artystycznym wyrazem niepo­koju o tych "maluczkich", któ­rych los od samego startu pozbawia szans. Stając po stronie nieokiełznanej natury, Büchner poddaje gorzkiej krytyce ten­dencje, głoszące wieczystą chwałę chłodnego rozumu. Ostrze oskarżenia wymierzone jest tu nie tyle w zabójcę, co w "arystokratów ducha": kapita­na i doktora, traktujących in­strumentalnie "dobrego czło­wieka" Woyzecka, którego upatrzyli sobie do spełniania wyrafinowanych zachcianek. Ostry, bezkompromisowy dramat o bezsilności i ogólnej pauperyzacji, krępującej roz­wój ducha, wydaje się być u nas propozycją artystyczną całkiem na czasie (także dla Teatru Dra­matycznego, którego losy arty­styczne są prostą wykładnią kłopotów finansowo-ekono­micznych). Poczynania bohate­rów rozgrywają się tu w jadowi­cie czerwonych ścianach klaustrofobicznej przestrzeni, nie­pokojąco przeciętej w dwóch miejscach wystającymi ze ścian belkami. Pustka i wyobcowanie wyziera z pozbawionego sprzę­tów pomieszczenia. Budująca klimat scenografia Grzegorza Małeckiego, a zwłaszcza świet­ny debiut Pawła Burczyka w ro­li Woyzecka - ta imponująco wyważona mieszanka wrażli­wości i plebejskiej nieporadno­ści, gdy drażniącym stukotem butów dyktuje coraz bardziej obłędny rytm przedstawienia-głęboko zapadają w pamięć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji