Artykuły

Mewą być...

Antoni Pawłowicz Cze­chow byt lekarzem, który nie poprzestawał na leczeniu objawów choroby,lecz próbo­wał dotrzeć do jej sympto­mów. Kuracja, którą zaaplikował schorzałej du­szy rosyjskiej, trwa już po­nad wiek. Autor "Mewy" kreuje gęstą atmosferę wła­ściwie z niczego, bo... z nu­dy. Całą swoją twórczością udowodnił zdumionemu światu, że nuda jako temat, może być fascynująca.

"Mewa" ("Czajka"), której prapremiera odbyła się w Petersburgu w 1896 roku, jest też dyskursem o koncepcjach i możliwościach realizacji swego życia w sztuce. Upływ lat nie osłabli wymowy dzie­ła przepełnionego - jak zwy­kle u tego pisarza - goryczą niespełnienia. Przeciwnie. Premiera "Mewy" w Teatrze Dramatycznym wypadła w chwili, kiedy pytania o wartości sztuki poddawane są brutalnej weryfikacji - gdy sens istnienia z dawna ukształtowanej sceny zosta­je poddany próbie widowisk z laserami w roli głównej.

Andrzej Domalik, reżyser nastrojowych filmów "Zygfryd" i "Schodami w górę, schodami w dół" wziął dla swego scenicznego debiutu dzieło przepojone niepokojem o los artysty w nieczułym świecie - o jego miejsce w nieustającym sporze o kształt nowej formy w sztuce. Debiut sceniczny nie był zresztą pierwszym podejściem reżysera do Czechowa - dla telewizji zrealizował już "Czarnego mnicha" i "Salę nr 6". "Mewa" Domalika okazała się spektaklem głęboko przemyślanym, z doskonale obsadzonymi rolami! Joan­na Bogacka, jako aktorka Ire­na Trieplewa, spala się w ogniu nieustannej rywalizacji z młodziutkimi kobietami z najbliższego otoczenia, jak i z twórczymi ambicjami jej dorastającego syna. Grając aktorkę Bogacka subtelnie cieniuje jej skłonność do afektacji, by w pełni odsło­nić się w bolesnej prywatno­ści w scenie odejścia podziwianego mężczyzny, pisarza. Borysa Trigorina. W tej roli głęboko prawdziwy Adam Ferency. Oprócz tej pary wy­stępujących gościnnie akto­rów, nie sposób pominąć do­skonale prowadzonej roli Witolda Skarucha. Jego Piotr Sorin oscyluje od starokawalerskiej małostkowości, po­przez tragiczną samoświa­domość zmarnowanego życia, aż po wielkoduszność w stosunku do młodych. W tym spektaklu nie ma zresztą źle zagranej roli. Mo­że z wyjątkiem Małgorzaty Rudzkiej - to zaś dlatego, że ona swojej Mewy. w ogóle nie gra. Ona Mewą po prostu jest. Jak to robi? Doprawdy, nie wiem...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji