Artykuły

Gorzka komedia

Pokazując, jak gospodarz dba o miasto, należy wszystko... rozkopać. Tę prawdę odkrył w swojej sztuce Mikołaj Gogol. Zmieniły się ustroje, a ludzie nie zmienili się nic. Dlatego też wystawiony w sosnowieckim Teatrze Zagłębia "Rewizor", mimo epokowej maski, jest wciąż aktualny.

To komedia w najlepszym, choć z gorzkim wydźwiękiem, stylu. Reżyserowi Jackowi Bunschowi udało się jeszcze "podkręcić" tempo Gogolowskiego tekstu. Na scenie cały czas coś się dzieje, a nawet zmiany dekoracji (znakomity pomysł z czymś na kształt obrotowej szafy, która z każdej strony jest innym pokojem) służą pokazywaniu zachowań mieszkańców prowincjonalnego miasteczka. To też z pewnością zasługa dobrze ułożonego ruchu scenicznego, który opracował Henryk Konwiński.

Nie ma w tym przedstawieniu słabej roli. Wyraźnie zarysowana jest cała małomiasteczkowa societa. Z przerażeniem jedynie zauważam, że takich tchórzliwych Łuka Łukiczów (Andrzej Śleziak) czy nadętych Lapkinów-Tiapkinów (Zbigniew Leraczyk) jest wokół nas pełno. Także dwie panie - Ryszarda Celińska i Joanna Litwin, jako prowincjonalne gąski z aspiracjami, znakomicie dopełniają obrazu plotkarstwa, kumoterstwa i korupcji. Rola Iwana Aleksandrowicza Chlestakowa to kolejna wielka kreacja Wojciecha Leśniaka, który swojemu bohaterowi nadał wielki, urokliwy dystans do świata. Jest niewinny, niczym nowonarodzone dziecię i to tylko źli ludzie wplątują go w całą aferę. On wcale nie chce brać łapówek, ale skoro dają... Na sosnowieckiej scenie pojawił się po raz pierwszy Juliusz Krzysztof Warunek, którego dotąd oglądaliśmy w Teatrze Śląskim. Jego Osip jest jedynym trzeźwo patrzącym na świat w całej rewizorskiej zawierusze. I wreszcie parę słów o Horodniczym, którego odtwórca był zresztą bohaterem wieczoru. Adam Kopciuszewski stworzył wielką rolę, człowieka, w którym bezsilność, zarozumiałość, duma i głupota tworzyły mieszankę wybuchową Było to znakomite ukoronowanie jego jubileuszu 30-lecia pracy artystycznej. Od dwóch lat jest dyrektorem Teatru Zagłębia, w którym ostatnio oglądamy coraz więcej dobrych premier. Sam Jubilat dał nam się poznać jako Wielki Książę Konstanty w "Kordianie", Król w "Iwonie księżniczce Burgunda" czy Peachum w "Operze za trzy grosze". Po dobrym sosnowieckim "Rewizorze", gdy już się pobawimy i wyśmiejemy, powinny jednak przypomnieć nam się ostatnie słowa "Z czego się śmiejecie, z samych siebie się śmiejecie". Nic nie straciły po latach na swej sile.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji