Artykuły

O operze "Lukrecja Borgia"

rozmowo z prof. Jodwigą Pietraszkiewicz, byłą solistką Teatru Wielkiego w Łodzi i wielu teatrów operowych Polski, nauczycielem śpiewu w łódzkiej Akademii Muzycznej.

Wojciech Grochowalski: Dziękuję Pani Profesor za możliwość wspólnego obejrzenia i wysłuchania opery Gaetano Donizettiego "Lukrecja Borgia" w Teatrze Wielkim w Łodzi. Proszę, aby zechciała Pani podzielić się z naszymi Czytelnikami swoimi spostrzeżeniami z tej inscenizacji, I premiery.

Prof. Jadwiga Pietraszkiewicz - Ta opera była i dla mnie bardzo ważną z kilku powodów; w ogóle jej jeszcze nie widziałam, główną - tytułową partię śpiewała Joanna Woś...

...Pani była uczennica w Akademii...

... dyrektor artystyczny i dyrygent Tadeusz Kozłowski jakby ustabilizował sytuację artystyczną w Teatrze i byłam ciekawa jak to wszystko wypadnie.

Muzyka tej opery jest prześliczna, na pograniczu dramatu - choć nie dramatyczna. Czuje się połączenie wątku dramatycznego z bell cantem.

Jak Pani ocenia grę aktorską śpiewaków występujących w operze?

W tej realizacji, u Prusa gra aktorska nie została przesadzona, ustawiona jest spokojnie i bardzo dobrze. Wyraz dramatyczny dzieła jest w śpiewie solistów, nie w ich popisach aktorskich. Niedobrze, że reżyser ustawiał często śpiewaków bokiem do sali - może to tylko przypadek - co jest niekorzystne dla głosu, mniej słychać głos solisty. Ale ci bardziej doświadczeni, znający scenę śpiewali i tak stojąc przodem do sali.

Reżyser tej opery dotykał tylko na szczęście akcji i dał dużo swobody śpiewakom.

A jak oceniła Pani śpiew solistów, szczególnie rolę tytułową?

Wyraz dramatyczny tej opery jest w śpiewie, dlatego tu wszystkie ozdobniki i koloratury nie były tylko dla ozdoby. Zasługą Joanny Woś jest to, że te koloratury były bardzo wyrazowe, zgłębiły rolę, wyrażały i podkreślały stan psychiczny bohaterki.

Pani Joanna Woś dysponuje głosem liryko-koloraturowym, może dlatego w momentach dramatycznych chciałoby się usłyszeć mocniejszy głos, szczególnie w średnicy...

Ale uważam, że prowadziła przez całą operę głos bardzo inteligentnie, umiała rozłożyć siły wokalne. Wiedziała co ją czeka na końcu - a była to karkołomna aria koloraturowa.

Zatem: z każdą chwilą było coraz lepiej, na końcu doskonale. Pani Joanna Woś pokazała talent operowy i klasę wielkiej śpiewaczki.

Nawet jak były momenty słabsze, to i tak nie zmienia to faktu, że Joanna Woś stworzyła wielką kreację.

A pozostali śpiewacy, jak wypadli w Pani ocenie?

Gra i śpiew wszystkich postaci były bardzo dobre, stonowane i tu jest także zasługa reżysera. Rafał Pikała w roli księcia Ferrary Don Alfonso godny uwagi, aktorsko bardzo dobry. Jako Orsiniego usłyszeliśmy Bernadettę Grabias (mezzosopran), dobrze zapowiadającą się młodą śpiewaczkę, mającą znakomite warunki do opery, czyli: warunki głosowe, wygląd, wyczucie sceny, zdolności aktorskie. Pamiętam oboje z egzaminów w naszej Akademii, zawsze wypadali wspaniale. Dariusz Pietrzykowski jako Genaro również znakomity.

Słowo o orkiestrze, czy nie miała Pani Profesor wrażenia, że czasami grała zbyt głośno?

Grała wyjątkowo dobrze, nie za mocno, Tadeusz Kozłowski bardzo dobrze dyrygował. Ale wiem o czym pan myśli, jeśli czasami "było za mocno" - to nie wina orkiestry, po prostu śpiewakom brakowało chwilami wolumenu głosu, szczególnie w rejestrze dolnym...

A scenografia tej opery? Jak ją Pani ocenia?

Sam pan widział - ascetyczna, śpiewacy w prostych ubiorach. Taka scenografia - prawie pusta scena, odbiera wiele wrażeń publiczności, śpiewakom odbiera możliwość lepszego wcielenia się w sytuację, powoduje brak nastroju, nie daje aury i nie stwarza atmosfery owego świata, w którym rozgrywała się tragedia. Artyści byli między pustymi ścianami, które nic nie mówią. Ale z drugiej strony, to pomaga inaczej. Otóż, scena nie zabudowana; kotarami, meblami i rekwizytami pomaga śpiewakom śpiewać. Nic nie wchłania ich głosu, który ma przestrzeń i leci do publiczności. I tu jest plus tej scenografii, właśnie to wsparcie - nie wiem czy zamierzone. Co do kostiumów -kostiumy XIX wieczne byłyby ładniejsze, ponadto zmuszałyby śpiewaka do odpowiedniego sposobu bycia, do odpowiedniego zachowania na scenie, śpiewania itd. Ale widocznie w założeniu reżyser i scenograf mieli tzw. unowocześnienie w ten sposób opery.

Reasumując, przedstawienie podobało się Pani?

Tak. Na szczęście realizatorzy opery dali pokaz wysokiego kunsztu. Wystawienie "Lukrecji Borgii" było potrzebne, publiczność i śpiewacy zapoznali się z tą piękną muzyką.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji