Artykuły

Ofiary wolnego rynku na scenie

"Workplace" Natalii Fiedorczuk-Cieślak w reż. Bartka Frącowiaka w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Anita Nowak.

Kobiety. Nie mają imion ani nazwisk. Tylko numery. K1, K2, K3.

W zdominowanym przez mężczyzn świecie nie są ludźmi. Ze sceny pada nawet sformułowanie "Kobieta kobiecie wilkiem". I nie chodzi tu tylko to, że jedna jest w stanie zagryźć drugą, by dostać czy zachować etat, ale o to, że została przez życie zdegradowana do istoty niższej kategorii.

K1, K2, K3 są przedstawicielkami różnych pokoleń. Wszystkie chwilowo bezrobotne. Oczekując na rozmowy kwalifikacyjne, wymieniają doświadczenia związane z przebiegiem dotychczasowych zajęć, nieustannym strachem przed utratą pracy, wreszcie powodami i okolicznościami materializowania się tych lęków. Opowiadają o tym, jak postrzegały szefów i współpracowników oraz jak same były przez nich postrzegane.

W odgrywanych scenkach, pokazują przepaść pomiędzy swoimi pierwotnymi oczekiwaniami a rzeczywistością. Są tu aktorkami i jednocześnie licznymi kobietami ze swego pokolenia. Magdalena Celmer, Anita Sokołowska i Beata Bandurska. Wszystkie grają znakomicie, choć odmiennie. Inne bowiem są ich pokoleniowe wzorce zachowań.

K1 to młoda, tuż po studiach dziewczyna. Jej sytuacja jest stosunkowo najlepsza, więc stać ją na charakterystyczny dla swego pokolenia luz, pewną dozę nonszalancji, co chwilami uwidacznia się w jej zachowaniu. Początkowo nie na wszystko się godzi. Ale kiedy już otrzymuje jako tako satysfakcjonujące zajęcie, stara się je utrzymać. Ze wszystkich sił gromadzi i potęguje w sobie motywację. Za wszelką bowiem cenę chce zdobyć zawodowe doświadczenie, upatrując w tym "złotej przepustki" na wolny rynek. Pracuje jak automat. Do utraty tchu. Aby to pokazać ruchy aktorki są szybkie, nerwowe. Na twarzy maluje się paniczne wręcz napięcie. Młodziutka Magdalena Celmer tworzy świetną, bardzo naturalną, a przy tym interesującą aktorsko postać. Buduje ją prostymi, choć ciekawymi, indywidualnymi środkami.

K2 ma już rodzinę. Męża, dziecko. To też dla pracodawców przeszkoda. A kredyty same się nie spłacą. Również dobrze wykształcona, a przy tym z doświadczeniem; przy każdym nowym podejściu obniża swoje zawodowe aspiracje. Anita Sokołowska początkowo niby to stara się maskować życiowe niepowodzenia swojej bohaterki. Jednakże spod spodu coraz nachalniej wyziera niepokój, smutek i strach. Jej gra jest subtelna, stonowana. Porusza.

K3 w tych pochodach nie ma już specjalnej nadziei. Mimo "starej matury" była już w życiu i salową, i sprzątaczką. A na dwa lata przed emeryturą znów wylądowała na bruku. Ale Beata Bandurska nie gra jednej starej kobiety. Mimiką twarzy, ruchami przedstawia co najmniej kilkanaście postaci. Jedna przeistacza się w drugą. Nie wierzą już w jakąkolwiek szansę na etat. Chwytają się różnych dorywczych prac. Trzeba bowiem utrzymać siebie i męża pijaka. Bywają załamane lub agresywne. Ich twarze i sylwetki są odrażające. Aktorka nie boi się grać brzydoty. Minami, jak kamieniami obrzuca cały męski, szowinistyczny świat. W jej postaciach jest strach, nienawiść, pogarda, ale i siła, która każe walczyć dalej.

W pewnym momencie postaci, ustawiają na scenie dwa ogromne lustra pod takim kątem, żeby każda siedząca na widowni osoba mogła skonfrontować swoje doświadczenia z losami tych trzech przykładowych ofiar wolnego rynku. Pod koniec aktorki uznają, że i im przyszło w życiu ów los ubiegających się o pracę podzielić. Tyle, że żadna z nich pracy nie utraciła. Jeśli będą szukać zajęcia gdzie indziej, to tylko z własnej, nieprzymuszonej woli. A na pewno nie z powodu okrucieństwa Wolnego Rynku.

Reżyser nadał przedstawieniu ciekawą, trochę groteskową, trochę absurdalną formę. Choć w tekście Natalii Fiedorczuk wiele jest życiowej prawdy, na scenie nie ma dosłowności. Sporo tu natomiast, sytuacyjnych symboli, niedookreśleń. Także scenografia Anny Marii Zajęty i Mikołaja Małka pozwala widzom na swobodne interpretowanie różnych jej elementów.

Wiele artyzmu przydaje całości prowadząca emocje bohaterek muzyka Krzysztofa Kaliskiego. "Workplace" Natalii Fiedorczuk w reżyserii Bartka Frąckowiaka to jeden z artystycznie ciekawszych spektakli minionego trzylecia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji