Artykuły

Trzeźwym okiem

Wracając z teatru pewnym krokiem, na przystanku tramwajowym wzbudziłem niejakie zainteresowanie. Uśmieszki, zwłaszcza dwu panienek, wywołał znaczek, który mi przypięto w antrakcie do piersi: "Jestem sprawny, bo trzeźwy". Zdaje się nie dowierzały. I nie wiem do dzisiaj: sam z siebie budzę podejrzliwą nieufność, czy też propaganda przeciwalkoholowa jest u nas zbyt infantylna? Propaganda ta ma jednak długie, nie najgorsze tradycje, sięgające czasów przedoświeceniowych, jakkolwiek właśnie w Oświeceniu rozwinęła się szczególnie, angażowali się w to publicyści, poeci, dramatopisarze.

Skuteczność owych działań nie była nadzwyczajna, tak że i nam - potomnym Krasickiego i Bohomolca - zostało coś do roboty. Jesteśmy od nich mądrzejsi o analizy socjologiczne i historyczne, o diagnozy lekarskie (alkoholizm to choroba), więc rzadziej pijaka obśmiewamy; sukcesami wszakże imponującymi także pochwalić się nie możemy. Możemy zaś wstydzić się paradoksu: jesteśmy krajem o najnowocześniejszym, najlepszym ustawodawstwie w dziedzinie zwalczania alkoholizmu, zachowując niewzruszenie jedną z czołowych pozycji w spożywaniu ognistych trunków. W tej sytuacji każda próba podjęcia przez publicystę, pisarza, twórcę teatralnego tematu "pijaństwa" wydaje się nie tylko zasadna, ale wręcz godna poparcia w ciemno, bez wahania. A jednak po premierze "Pijaków" Bohomolca w Teatrze Współczesnym przeżywam wahania.

Sztuka Bohomolca tyle zręczna, co - według dzisiejszych kryteriów - naiwna w swoimi szlachetnym moralizatorstwie nie wydaje się najwdzięczniejszym tworzywem dla współczesnego teatru. Realizator ma do wyboru albo rekonstruować teatr, który przyjmiemy niemal jak zabytek archeologiczny, albo poprawiać autora, dostosowywać go do innych czasów, innych gustów, innej wrażliwości dzisiejszej widowni. Jedno i drugie wydaje mi się przedsięwzięciem mało celowym, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z utworem, owszem, kiedyś użytecznym i cennym, ale przecież nie z arcydziełem, które ostało się działaniu czasu.

W ujęciu Kajzara (reżyser) i Mroza (scenograf) sztuka Bohomolca jest punktem wyjścia, właściwie pretekstem do zabawy teatralnej, trochę na temat, czasem zupełnie obok tematu, z pomysłami świeżymi i odgrzewanymi. Podobnymi zabiegami w nieodległej przeszłości przy niejednej realizacji pozbawiano teatr akademickiej patyny, choć z czasem weszło to niektórym twórcom w nawyk, trącący manierą. Tu mamy: żakowski teatralny dowcip pt. "wschód słońca", słońca skonstruowanego z butelek po wódce, wciąganego przez służbę na "nieboskłon" jako flagę na maszt. Zaczyna się pijacka olimpiada czyli przyjęcie "po staropolska". Jest klasyczny katz, są kliny, namawianki ("ze mną nie wypijesz?"), próby (Kto lepszy), bełkoty, spory, zwady. Jest cały "pijacki folklor", wkomponowany w sceny kojarzące się z bachanaliami (nie całkiem wiem dlaczego, choć jest to fajne). Jawią się czasami dziwne stwory, jak z pijackich zwidów albo opowieści o wilkołakach. Są surrealistyczne kostiumy jak "kapelusz-okręt", na którego cześć pijany Lusztykiewicz grany przez Zdzisława Kuźniara wykonuje przekomiczną pantomimę. Jest wynaleziony przez Mroza drewniany rower na kołach od furmanki, którym jeździ moralizator, światły, sprawny, bo trzeźwy Roztropski (Eugeniusz Kujawski). Rower bawi szczerze widownię, ale jako osobny dowcip.

Osobno, jakby na marginesie sztuki i przedstawienia, mamy sporo okazji do śmiechu. Co prawda - nie każda jest wybredna. Zresztą nie każdy ma jednakowe poczucie humoru. Jednego zataczający się na ulicy pijak śmieszy, innego gorszy, u jeszcze innego wywołuje odruchy współczucia, u kogoś zaś - wyzwala potrzeby moralizatorskie. Podobnie dzielą się chyba ludzie oglądający "pijaków" scenicznych. Ja jestem z tych mało rozśmieszonych, trochę żałujących, że rzadki talent Daniela Mroza nie wsparł jakiejś inscenizacji większego formatu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji