Artykuły

Paweł Aigner: Można zmienić przeznaczenie i pokonać zły los

- Nie wyobrażam sobie, żeby pokazywać "Zakochanego Szekspira" gdzie indziej, ten tekst jest niemal stworzony właśnie na taką scenę. Dlaczego? Przecież większość akcji dzieje się właśnie w elżbietańskim teatrze, gdzie aktorzy przygotowują spektakl - mówi reżyser Paweł Aigner przed premierą w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim.

Autor niezwykle lubianego spektaklu "Wesołe kumoszki z Windsoru" przygotowuje kolejną premierę na scenie Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego. Tym razem będzie to "Zakochany Szekspir", spektakl nawiązujący do słynnego filmu.

Przemysław Gulda: Dlaczego zdecydowałeś się przenieść na scenę słynny film sprzed wielu lat? Co cię najbardziej urzekło w "Zakochanym Szekspirze"?

Paweł Aigner: Muszę zacząć od tego, że napisany w 2014 roku tekst, którego autorem jest Lee Hall, choć oczywiście bardzo mocno nawiązuje do filmu i inspiruje się nim, nie jest jednak jego bezpośrednią i dokładną adaptacją. Hall dość mocno przesunął akcenty, zachowując oryginalne ramy narracyjne. To, co mnie urzekło w tej historii, to niezwykłe połączenie dwóch pięknych opowieści: jedna to dzieje miłości Romea i Julii, druga skupia się na pasji do teatru. Obie mają podobny wydźwięk: opierają się na wierze w to, że kiedy bardzo się chce, kiedy walczy się do końca, można zmienić przeznaczenie i odwrócić zły los.

Co było najtrudniejszym wyzwaniem inscenizacyjnym przy przenoszeniu tego tekstu na wielowymiarową scenę elżbietańską?

- Nie wyobrażam sobie, żeby pokazywać go gdzie indziej, ten tekst jest niemal stworzony właśnie na taką scenę. Dlaczego? Przecież większość akcji dzieje się właśnie w elżbietańskim teatrze, gdzie aktorzy przygotowują spektakl. Inna sprawa to obecność bardzo dynamicznych scen - w spektaklu pojawiają się: pojedynki, pościgi, tortury, sekwencje taneczne. Scena elżbietańska ze względu na specyfikę tego, jak się na niej gra, sprawia, że te wszystkie elementy stają się bardziej wiarygodne i pasują do spektaklu.

Na czym polega ta specyfika?

- To, w porównaniu ze zwykłą sceną, znacznie większa przestrzeń, wymaga więc ona od aktorów trochę innej niż realistyczna gry: bardziej dynamicznej, szybszej, mocniej opartej na ruchu, zwłaszcza ruchu kołowym po scenie. Inaczej rozmawia się z partnerem: nie robi się pauzy, którą zwykle stosuje się, żeby wzbogacić postaci pod względem psychologicznym, odpowiada się błyskawicznie. To znacznie wzmaga dynamikę i zwiększa tempo spektaklu.

Na ile będziecie tym razem wykorzystywać jeden z ulubionych przez widzów zabieg techniczny, możliwy tylko w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim, czyli otwierany dach?

- Tym razem ten chwyt zastosujemy może tylko w przerwie, podczas samego spektaklu nie będzie to możliwe: zbyt istotna jest tym razem gra świateł, nie możemy otworzyć dachu, bo musielibyśmy wyłączyć reflektory.

Zapowiadasz, że nowy spektakl będzie nawiązywał do twojej wcześniejszej realizacji, "Wesołych kumoszek z Windsoru". W jakim sensie i na jakiej płaszczyźnie?

- Z jednej strony: w porównaniu z tamtym spektaklem scena została nieco powiększona, wymaga więc trochę innego "ogrania", ale rzeczywiście te spektakle będą miały kilka "łączników". Choćby takich jak kilka postaci, które "wyrwane" z tamtego spektaklu pojawią się na scenie w "Zakochanym Szekspirze". Uważni widzowie na pewno wyłapią te aluzje. Realizacja tego pomysłu nie będzie trudna ze względu na jeden z najważniejszych tematów "Zakochanego Szekspira" - chodzi przecież o przygody grupy aktorów, realizujących Szekspirowskie przedstawienie w teatrze elżbietańskim, można więc sobie wyobrazić, że w szekspirowskich czasach jakaś inna grupa w podobny sposób pracowała nad "Kumoszkami".

Zapowiada się, że spektakl będzie miał szczególną oprawę muzyczną, nagrywaną przez duży zespół, na długo przed premierą. Jak powstawała ta warstwa przedstawienia?

- Rzeczywiście, nie będzie przesadą stwierdzenie, że będzie to w zasadzie osobny bohater przedstawienia. Przygotowania tego modułu zaczęły się na długo przed rozpoczęciem prób: w nagraniach uczestniczył duży chór, soliści, orkiestra specjalizująca się w muzyce dawnej. Dyrektorem artystycznym tego przedsięwzięcia jest Monika Stefaniak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji