Proust na scenie
Myślę, że Marcel Proust nie spodziewał się pisząc "W poszukiwaniu straconego czasu", iż tak pomyślane przez niego dzieło literackie może trafić na scenę. Ale od czegóż wyobraźnia i pomysłowość. Właśnie w świat wyobraźni, iluzji, imaginacji wprowadza nas korzystając z tekstu Prousta Waldemar Matuszewski. Przygotował on w Teatrze Dramatycznym w Warszawie inscenizację pierwszej części powieści-rzeki Prousta. Już tytuł spektaklu wyjaśnia wiele - "Ach, Combray". W powieści tak nazywa się miasto dzieciństwa, miasto tęsknych wspomnień (w rzeczywistości nazywało się llliers). Realizację Waldemara Matuszewskiego można określić mianem dość ciekawego eksperymentu. Już samo zagospodarowanie przestrzeni sceny i widowni (widzowie w liczbie ok 60. siedzą zaledwie w dwóch bardzo długich rzędach). Tym sposobem scena staje się jakby rozległą panoramą, albo wydłużonym pokojem, albo wnętrzem katedry. Główna postać - Marcel grany przez Jarosława Gajewskiego raz patrzy na akcję z pozycji dziecka, za chwilę już jako dorosły . To nałożenie różnych perspektyw w czasowych, również przez wielokrotne powtarzanie niektórych sekwencji (pomysł nie nowy ale skuteczny) w sumie tworzy klimat spektaklu, metaforę poszukiwania straconego czasu. Mimo że spektakl chwilami wydaje się nużący ożywiają go dobrze zagrane epizody jak choćby Macieja Damięckiego jako proboszcza, Ryszardy Hanin - ciotka Leonia czy dwóch ciotek Celiny i Flory, w które wcieliły się Janina Traczykówna i Jolanta Fijałkowska-Pilarczyk.