Artykuły

"Peter Grimes" w Operze Bałtyckiej

JEŚLI na 7 obrazów tej opery aż 4 przedstawiać mają morskie nadbrzeże ubiegłowiecznej angielskiej mieściny, to oczywiście stanowią one główne miejsce akcji. Na nadbrzeżu tym, pomiędzy kościołem i zarządem gminy z jednej strony, a gospodą o podejrzanym charakterze domu niekoniecznie prywatnego - z drugiej, ujrzymy cały zaściankowy żywot ubogich duchem bohaterów tego aż tak werystycznie ujętego dramatu, że przeżywamy go nie jak w teatrze, lecz niemal, jak w rzeczywistości. Są to rybacy i marynarze. Elitę stanowią oczywiście miejscowy pastor, sędzia gminny i burmistrz w jednej osobie, trochę aptekarz i trochę znachor, policjant a zarazem woźnica i woźny sądowy, owdowiała nauczycielka i również owdowiała pozostałość po jakimś rentierze z Indii, Wszystko to się nawzajem i kocha i nienawidzi, oplotkowuje gruntownie, gdy trzeba - modli się, gdy można - popija, a myślą tylko ci mali ludzie o zrobieniu pieniędzy. Przeciwstawieniem tej zbiorowości jest rybak Grimes, który, ani się modli, ani pije, tylko marzeniem jego jest zdobyć wreszcie majątek i "cichą przystań" przez małżeństwo z owdowiałą nauczycielką. Jest to samotnik o charakterze oraz indywidualności silnej, lecz równocześnie o pierwotnych porywach, nieokiełznany i znienawidzony brutal. Knajpa go nie zepsuła, kościół nie naprawił, zgubiło środowisko, prostacka chciwość i - tragiczny pech. Małoletni jego pomocnik, William Spode, zmarł mu właśnie na łodzi z wycieńczenia, co wywołało wśród otoczenia podejrzenie morderstwa, Kiedy zaś następny "apprentice" John, spadając ze skały zabił się - któż by już teraz uwierzył w niewinność ponurego Grimesa? "Odwiecznym ruchem odpływ biegnie. To naprzód gna, to cofa się grzbiet fal. Czasami sztormy śle, czasami cicho łka bezdenna głębia ta". Po raz ostatni wypłynął oszalały z rozpaczy Grimes na morze. Zatopił swą łódź i więcej nie powrócił. Oto niziny otchłani ludzkiej, równie wielkie i głębokie, jak otchłań samego morza.

Jak już pisaliśmy w artykule wstępnym ("Słowo Powsz." nr 217 z dn. 10.IX) treść ta ma swój posmak kryminalny i do sympatycznych nie należy. Grimes wprawdzie me był zabójcą obu swych małoletnich uczniów, niemniej - mimo wyrzutów sumienia - był bezlitosnym dla nich katem, przyczyniając się jednak do ich śmierci pośrednio. Struktura tej opery jest następująca. Bez uwertury zaczyna się prolog przedstawiający od razu wszystkich niemal bohaterów, a zwłaszcza Grimesa przed wstępnym przesłuchaniem sądowym z powodu śmierci pierwszego :ucznia. Po prologu następują 3 akty, z których każdy dzieli się na 2 obrazy, a każdy obraz poprzedzony jest orkiestrowym interludium, których w sumie jest 6. Struktura więc prosta i tak obmyślona, żeby czas trwania kolejnych aktów stopniowo malał, toteż w rezultacie wielka ta, 7 - obrazowa opera trwa (nie licząc oczywiście antraktów) zaledwie 135 minut.

Britten operuje w swym dziele orkiestrą, nie odbiegającą od normalnego składu symfonicznego, jednakże właściwy jej popis lokuje poza akcją, bo tylko w owych 6 symfonizujących, lecz zupełnie różnorodnych obrazach (interludium I - "Burza", IV - "Passacaglia", V - "a la Haendel"), gdyż sama akcja oddana została wyłącznie do logicznych powiązań dramatu, w którym soliści i chór postawieni zostali wobec niemal równorzędnych zadań. Wbrew wagnerowskiemu dramatowi i jego "unendliche Melodie", Britten operuje scenami o samoistnych, jak i interludia sytuacjach dramatycznych. Co w tej muzyce jest zadziwiające, to b. umiejętne powiązanie, akcentów języka angielskiego z muzyczną frazą, co ma swój najsilniejszy wyraz w recitativach, ale stanowi też poważny szkopuł dla tłumacza. Britten pozostał w swym dziele wierny tonalności, aczkolwiek rozumie ją w większej części, jako politonalność, a ściślej mówiąc, bitonalność. Ciekawym tego przykładem w prologu - duet a capella Grimesa z Ellen, gdzie jedno śpiewa w As, drugie w E-dur, a łączy ich tylko wspólne As-gis. Poza tym widać, że Britten jest dobrze w impresjonizmie wyszkolonym dramatykiem, można mu nawet zarzucać, że w pomysłach swych jest zapatrzony w dobre, dawniejsze wzory epigonem, jednak trudno nie przyznać zaskakującego nas stylu bardzo osobistego, jako tworu nieprzeciętnej indywidualności, talentu, inwencji oraz poczucia zdrowego sensu i piękna w sztuce. Jak już pisaliśmy w cytowanym artykule wstępnym, "Grimes" może być uznany za narodową operę angielską. Decyduje o tym nie tylko jej marynistyka i miejsce akcji, nie tylko najbardziej "brytyjsko" brzmiące nazwisko Brittena, ale swoisty klimat i dźwiękowe wyobrażenie rytmicznej struktury angielskiej mowy. Dziełem tym dowiódł on, że powiedzenie, iż "Anglia jest krajem bez muzyki", przestaje już być aktualne, a i ogólna niewiara w operę współczesną również została mocno podkopana.

"Grimes" jest operą b. trudną do wykonania, zwłaszcza dla śpiewaków, zarówno solistów, jak i chóru. Nie tyle chodzi tu o walory głosowe, ile o wymóg muzykalności i rutyny. To samo dotyczy i słuchacza, od którego wymaga się niemałego wyrobienia muzycznego. Wątpię, czy po jednorazowym wysłuchaniu, każdy zrozumie piękno i mistrzostwo takiego "Rundgesang" ("Old Joe has gone fishing") na 7/4 w obr. III, cały urok kwartetu żeńskiego w finale obr. IV, czy staroangielski "Barn Dance" z alla Hornpipe, Laendlera i Galop w obr. IV. Czy uchwyci piękną frazę Grimesa o tęsknocie do "cichej przystani" lub, czy zrozumie złowieszczy jęk okrętowej syreny przeciągłe E na tubie). Czy wreszcie uchwyci sens dramatu społecznego, a przy tym i dowcip czysto angielskiej groteski.

Sięgnięcie do tak poważnego i tak ryzykownego w swej odrębności dzieła przypadło Operze Bałtyckiej z inicjatywy jej dyrektora, dr Zygmunta Latoszewskiego, który opracował stronę muzyczną, przeznaczając oficjalne wykonanie opery na II Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Współczesnej w Warszawie. Recenzję niniejszą piszemy pod bezpośrednim i to bardzo silnym wrażeniem prasowej premiery w dn. 27 bm. w Gdańsku, a więc przed powtórzeniem tego wykonania na scenie Opery Warszawskiej. Wrażenia nasze nakazują podziw i dla dzieła, i dla ogromnej pracy oraz zdolności zespołu Opery Bałtyckiej. Mimo tak wielkich do pokonania trudności, operę wykonano z rzadko spotykaną u nas pewnością siebie i olimpijskim spokojem. Spokój ten promieniował przede wszystkim od najbardziej odpowiedzialnego za całość, dyr. Latoszewskiego i udzielił się zarówno świetnie przygotowanemu przez niego zespołowi jak i słuchaczom. Wiktor Bregy nadał dziełu znakomitą ruchliwość sytuacji, świetne opracowanie postaci, a w ogóle, nieprzeciętnej wartości reżyserię. Roman Bubiec stworzył scenografię, w której wnętrza są dobre, natomiast "nadbrzeże" może swym ujęciem morza i zabudowań budzić pewne wątpliwości przez co i "bal" w obr. VI nie wypadł najlepiej. Pomysł realizatorów w ujęciu ostatniej sceny w sposób odbiegający od oryginału, wywiera ogromne wrażenie i wzruszyłby chyba nawet samego Brittena.

Soliści stanowili zgrany i to na wysokim poziomie stojący zespół. Najbardziej eksponowane partie, to Grimes, Ellen i Boles. Stefan Cejrowski w roli tytułowej stworzył - krótko mówiąc - pod każdym względem godną podziwu kreację, w czym pięknie dotrzymywali mu kroku Z. Konradówna i J. Kusiewicz. Dalsze role znalazły b. dobrych wykonawców w osobach: K. Sandurski (Balstrode), E. Banaszczyk (Ned Keene), L. Białachowski (Hobson), J. Szymański (Swallow), I. Murawska i E. Tłomińska ("siostrzenice",) A, Śliwińska ("ciotka"), M. Woroniecka (Sedley), G. Wielikaniec (Adams) i. E. Lewandowski (rybak). Osobna pochwała należy się R. Brożkowi za mimiczną rolę Johna. Wróżymy temu chłopcu dobrą przyszłość aktorską. Chór zarówno w brzmieniu, jak i intonacji oraz grze aktorskiej pokonał wraz z orkiestra wszelkie, a tak poważnie ciążące na nich trudności, w sposób zadziwiająco dobry.

Obaj twórcy kierownicy nie tak odległego jeszcze "studia operowego" w Gdańsku. Latoszewski i Bregy, mogą z dumą patrzeć na owoce swej pracy. Wyrósł oto z tego "studia" jeden z najpoważniejszych naszych teatrów operowych, który zdobył się obecnie na wyczyn, miary nienotowanej dotąd w dziejach opery powojennej Polski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji