Artykuły

W Ameryce już jak w Polsce! Prawica w USA oburzona szekspirowskim spektaklem

Być może Donald Trump nie uczyni Ameryki znowu wielką. Sprawił jednak, że amerykański teatr - skrajnie skomercjalizowany i zachowawczy - znów budzi polityczne emocje - pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

Mam dwie wiadomości: dobrą i złą. Dobra wiadomość jest dla tych, którzy czekają, aż wreszcie będzie u nas jak w Ameryce. Otóż stało się!

Czy sztuka z 1599 r. może oburzać? Czy można odpowiadać za pokazanie w teatrze zabójstwa władcy? Dla polskich teatromanów to żadna nowość. W końcu wariacjami na temat Wyspiańskiego zajmuje się u nas ostatnio prokurator. Ale nie, nie będzie znowu o "Klątwie", Kaczyńskim i papieżu. Będzie o teatrze anglosaskim - raczej konserwatywnym i raczej komercyjnym, który minister Gliński z wiceminister Zwinogrodzką dają nam za przykład. To dla nich jest zła wiadomość - tam też szerzy się zgnilizna!

Przenieśmy się do nowojorskiego Central Parku. Co lato Public Theater wystawia tu pod gołym niebem sztuki Szekspira. Widownia liczy ok. 2 tys. miejsc, bilety są w większości bezpłatne i ustawiają się po nie kolejki. Problem w tym, że w 2017 r. nowojorski Juliusz Cezar - tytułowy bohater tragedii Szekspira - okazał się blondynem postawnym, narcystycznym i tlenionym. Ma czerwony krawat i żonę mówiącą ze słoweńskim akcentem. I, wyobraźcie sobie państwo, ten charyzmatyczny przywódca mocarstwa, które właśnie przestaje być republiką, zostaje zamordowany. Na scenie!

Zero dolarów na kulturę

Brutalne zasztyletowanie Cezara stylizowanego na Donalda Trumpa rozchichotana chwilę wcześniej publiczność obserwowała w ciszy - przynajmniej jeśli wierzyć relacji z amerykańskiego wydania "Guardiana".

Scena sprowokowała jednak nagonkę amerykańskich speców od wojen kulturowych, od których pilnie uczą się nasi rodzimi niepokorni publicyści. Breitbart - wiodący portal popierającej Trumpa alt-prawicy - zbierał relacje oburzonych widzów. "Finansowana z podatków sztuka 'morduje' prezydenta" - krzyczał z kolei pasek prawicowej telewizji Fox News.

Głos zabrał też syn prezydenta Stanów Zjednoczonych, przesuwając znacząco cudzysłów. "Zastanawiam się, na ile ta 'sztuka' jest finansowana z pieniędzy podatników" - napisał na Twitterze Donald Trump Jr.

Z wyjaśnieniami pospieszył National Endowment for the Arts (NEA), powołana w 1965 r. przez Demokratów amerykańska namiastka ministerstwa kultury. Fundusz oświadczył, że choć w przeszłości wspierał Public Theater i nadal finansuje jego scenę kabaretową, to letnie premiery szekspirowskie nie otrzymały żadnego federalnego dofinansowania. W newsie Fox News tyle zatem prawdy, co w polskich "Wiadomościach".

Nowojorczykom darmowy kontakt z szacowną klasyką zapewniają bowiem sponsorzy.

NEA sam ma powody, by bać się Trumpa - przedłożony Kongresowi przez prezydenta projekt budżetu przewiduje dla niego równe zero dolarów amerykańskich, co w praktyce oznacza likwidację tej rządowej agencji.

Kto zabił Cezara-Trumpa?

Oburzonym wyjaśnić należałoby przede wszystkim, że za zabójstwo władcy odpowiadają spiskowcy z I w. p.n.e., w tym niejaki Brutus. Telewizyjny tabloid "Inside Edition" zestawił zdjęcia z nowojorskiej premiery z hollywoodzką adaptacją "Juliusza Cezara" z 1953 r., w której Brutusa gra Marlon Brando. W Public Theatre w rolę tę wciela się Corey Stoll, znany z roli Petera Russo w serialu "House of Cards".

Po co to porównanie scen zabójstwa? By wykazać, że kino lat 50. było mniej brutalne niż współczesna kultura obrazu? Dzisiejszy sceniczny Cezar długo broni się przed spiskowcami, rozdając razy jak w sensacyjnym filmie klasy B. Wśród winnych zabójstwa figuruje także niejaki William Szekspir. O czym jest jego "Juliusz Cezar"? O politykach, którzy manipulują tłumem, a obaliwszy groźnego władcę, sami stają się jeszcze gorszymi tyranami. W Warszawie, w Teatrze Powszechnym, niedawno wyreżyserowała dramat Barbara Wysocka. W jej przedstawieniu spiskowiec i populista Antoniusz przekupywał tłum sumą "między 400 a 600 zł". Jak widać, u nas też Szekspir skłania do prostych zestawień. Może czasem za prostych.

Wróćmy jednak za Atlantyk. "To ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem tłumu podburzonego przez liderów, którzy skłaniają ludzi nie tylko do działania wbrew własnym interesom, ale też do niszczenia instytucji, które mają im służyć i ich chronić - mówił o "Juliuszu Cezarze" przed premierą reżyser i dyrektor Oskar Eustis. - Demokracja, jak dramat, polega na konflikcie punktów widzenia. Nikt nie ma na własność prawdy, ale kultura należy do nas wszystkich".

Wartości i dolary, czyli sponsor mówi "nie"

Może i kultura należy do wszystkich, ale zależy od mecenasów - zwłaszcza w Ameryce. Swoje pieniądze wycofało już z Public Theatre dwóch ważnych sponsorów: Bank of America i Delta Air Lines. Ta druga firma wydała oświadczenie: "Nieważne, jakie są wasze poglądy polityczne. Przedstawienie nie oddaje wartości Delta Air Lines. Przekroczono granice dobrego smaku". Z kolei American Express oświadczył, że choć sponsoruje Public Theater, to nie finansuje szekspirowskiego cyklu.

Czy afera z Cezarem-Trumpem zagraża wolności twórczej w Stanach Zjednoczonych?

- Nie sądzę, by decyzje sponsorów miały znaczący wpływ na amerykański teatr, i nie wydaje mi się, żeby te kontrowersje zniechęciły artystów do robienia sztuki zaangażowanej politycznie - komentuje dla "Wyborczej" Tom Sellars, profesor teatrologii z Yale i naczelny magazynu "Theater". - Jeśli w ogóle nazwać wystawienie zacnej i wiekowej tragedii Szekspira "sztuką polityczną". Nie pierwszy raz korporacyjni sponsorzy wycofują wsparcie, gdy pojawiają się kontrowersje. Oświadczenia sponsorów są więc rozczarowujące, ale nie zaskakujące.

Oświadczenie wydał też Public Theatre. Wyraził wsparcie dla twórców "Juliusza Cezara", choć zapewnił też o swoim "zrozumieniu i szacunku" dla prawa sponsorów do decydowania o własnych pieniądzach w zgodzie z własnymi wartościami.

"Rozumiemy, że nasza interpretacja sztuki wywołała gorącą dyskusję (...). To właśnie cel naszego zaangażowanego i obywatelskiego teatru. Dyskusja to podstawa zdrowej demokracji. Nasz spektakl w żaden sposób nie broni przemocy. Sztuka Szekspira i nasze przedstawienie mają przeciwny sens - ci, którzy próbują bronić demokracji niedemokratycznymi środkami, płacą straszną cenę i niszczą to, czego chcą bronić".

Być może Trump nie uczyni Ameryki znowu wielką. Sprawił jednak, że amerykański teatr - od lat uważany za skomercjalizowany i zachowawczy - znów budzi polityczne emocje.

Kolejne przedstawienia "Juliusza Cezara" od 15 do 18 czerwca o godz. 20.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji